Biorą, co chcą. Rosja ma na to specjalną procedurę
Rosja daje sobie prawo zajmowania cudzego terytorium i włączania go do Federacji Rosyjskiej. Jest specjalna procedura. Projekt wpłynął już do rosyjskiego parlamentu.
Rosjanie się nie cofają w swoich bezczelnych działaniach. Do rosyjskiej Dumy wpłynął projekt ustawy o procedurze przyjmowania nowych terytoriów do Federacji Rosyjskiej. Projekt zakłada przyjęcie części obcego państwa do Rosji "niezależnie od położenia granic tego obcego państwa lub jego części".
Rosyjskie mistyfikacje
Nawet kiedy wojska rosyjskie wycofują się lub ponoszą ogromne straty na Ukrainie, rzecznik ministerstwa obrony Rosji generał Igor Konaszenkow i tak mówi o sukcesach – pisze w czwartek portal Projekt po dokładnym przeanalizowaniu briefingów resortu obrony.
"Wiele zwycięstw jest odnoszonych dzięki arytmetycznym i geograficznym falsyfikacjom" – stwierdza Projekt po wnikliwym przeanalizowaniu briefingów rosyjskiego ministerstwa obrony opublikowanych od 24 lutego do 26 czerwca.
Szojgu ma własny język
"Dane ministerstwa obrony zawierają mnóstwo błędów, przeczą zasadom arytmetyki i zdrowemu rozsądkowi" – piszą autorzy analizy. Zwracają uwagę, że dla podtrzymania "iluzji sukcesu" podwładni ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu wymyślili nawet własny język.
Rosyjski rzecznik nie mówi o ukraińskich żołnierzach, a wyłącznie o nazistach lub nacjonalistach. Armia rosyjska nie napada i nie "zajmuje terytorium", lecz "bierze pod kontrolę", a gdy podchodzi do jakiejś miejscowości i nie może jej zdobyć, to "blokuje". Wycofanie wojsk to "przegrupowanie", a inwazja na Ukrainę to oczywiście "specjalna operacja wojskowa".
Dziennikarze zwrócili uwagę, że dla stworzenia "iluzji sukcesu" Konaszenkow od pierwszych dni wojny wymieniał nazwy licznych zdobytych miejscowości, przy czym – w wielu przypadkach – wielokrotnie tych samych. Co najmniej 25 miejscowości Rosjanie zdobywali więcej niż raz, a "ulubioną" przez Konaszenkowa w obwodzie ługańskim – aż cztery razy. Teoretycznie w trakcie działań zbrojnych taka arytmetyka jest możliwa – daną miejscowość można zdobyć, a później stracić. W raportach Konaszenkowa nie było jednak nigdy wzmianek o tym, czy wracały one pod kontrolę sił ukraińskich.
Generałowi Konaszenkowowi zdarzyło się również wymyślać nazwy nieistniejących miejscowości a nawet obwodów (pawłohradzkiego) lub umieszczać istniejące miejscowości tam, gdzie ich w rzeczywistości nie ma.
Podobne mistyfikacje miały miejsce w przypadku danych dotyczących niszczonych przez Rosjan ukraińskich obiektów wojskowych i zabitych żołnierzy. Projekt policzył, że Rosjanie "zestrzelili" więcej samolotów i dronów Bayraktar niż ma ukraińska armia, a "zabili" tyle żołnierzy, że w zasadzie broniąca się strona już nie powinna mieć sił zbrojnych. 6 marca, czyli po 11 dniach wojny na pełną skalę, Konaszenkow powiadomił o "zniszczeniu praktycznie całego ukraińskiego lotnictwa".
Brutalny atak na Odessę
Tymczasem Rosjanie zaatakowali Odessę. Co najmniej 10 osób zginęło w nocy z czwartku na piątek w rosyjskim ataku rakietowym - poinformował na Telegramie Serhij Bratczuk, rzecznik władz obwodowych.
"Doszło do ataku rakietowego na region Odessy przez strategiczne samoloty z kierunku Morza Czarnego. Jedna rakieta uderzyła w 9-piętrowy budynek mieszkalny, druga w centrum rekreacji w dzielnicy Biełhorod-Dniestr. Liczba zabitych w wyniku uderzenia w wieżowiec wynosi obecnie dziesięć osób" - napisał Bratczuk.
Podkreślił, że wiele osób jest rannych, w tym dzieci.
Prawie wszystkie miejscowości obwodu donieckiego są ostrzeliwane, pod kontrolą władz w Kijowie jest 45 proc. regionu - poinformował szef władz tego regionu na wschodzie Ukrainy Pawło Kyryłenko, cytowany w piątek przez Radio Swoboda.