Binienda: w tupolewie była eksplozja. Mamy potwierdzenie
Wiceprzewodniczący podkomisji smoleńskiej zapewnia, że dysponuje dowodami, które potwierdzają teorię o wybuchu w kadłubie prezydenckiego Tu-154. Prof. Wiesław Binienda twierdzi również, że szczątki maszyny były przenoszone z miejsca na miejsce.
- Wiemy w jakiej konfiguracji był samolot. Mamy oczywiście dużo więcej elementów, które możemy połączyć z tym momentem wybuchu w kadłubie - te drzwi, które się wbiły się na metr głębokości są po jednej stronie. Po drugiej stronie są kolejne drzwi - te wyleciały w powietrze - powiedział na antenie TV Republika Binienda.
Jak poinformował wiceszef podkomisji smoleńskiej, powyższe wnioski potwierdza brytyjski ekspert lotniczy Frank Taylor.
- Powiedział, że bez wątpienia lewe skrzydło uległo eksplozji wewnętrznej - to oderwało końcówkę skrzydła na długości 6,5 metra. Następnie tzw. sloty z lewego skrzydła zostały odstrzelone. Bez wątpienia krawędź przednia tego skrzydła na całej długości została odstrzelona. Również nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że tzw. klapa lewego skrzydła została uszkodzona i uległa rozerwaniu - relacjonował.
Zobacz także: Stanisław Tyszka zmęczony Smoleńskiem. "Polacy się kłócą, PiS się cieszy"
Ekspert podkreśla również, że podkomisja dysponuje "setkami tysięcy zdjęć" z 10, 11 i 12 kwietnia, których analiza dowodzi, że szczątki z dnia na dzień zmieniały swoją lokalizację.
Podkomisja smoleńska miała zaprezentować wyniki swojej pracy 10 kwietnia, a więc w ósmą rocznicę katastrofy, jednak ostatecznie jej raport ukaże się w późniejszym terminie. Wydaje się, że to nie koniec śledztwa. Komisja zapowiedziała stworzenie "wirtualnego modelu" prezydenckiego Tu-154 oraz zaangażowanie nowych fachowców m.in. z USA.
Źródło: Telewizja Republika
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl