Biją i wyzywają polskie dzieci
Dzieci imigrantów coraz częściej spotykają się w brytyjskich szkołach z prześladowaniami na tle rasistowskim. Zjawisko staje się powszechne - alarmują przedstawiciele organizacji mniejszości narodowych.
06.07.2011 | aktual.: 07.07.2011 12:50
Taka teza pojawiła się wraz z nowym raportem opublikowanym przez Northern Ireland Council for Ethnic Minorities. Zdaniem autorów w brytyjskich szkołach prześladowania na tle rasistowskim zastąpiły sekciarstwo. Uczniowie nie tworzą już własnych zwalczających się grup - mają gotową grupę, na której mogą wyładować swoją złość - to imigranci.
Autorzy raportu przeprowadzili rozmowy z dziećmi pochodzącymi z Europy Środkowo-Wschodniej, z Azji, Afryki oraz z przedstawicielami ras mieszanych. Ponad połowa z nich stwierdziła, że miała do czynienia ze znęcaniem się na tle narodowościowym. Ich zdaniem większość szkół nie jest w stanie poradzić sobie z tym problem. Z kolei nauczyciele twierdzą, że potrzebują profesjonalnych szkoleń, aby opanować to zjawisko - czytamy w serwisie BBC News.
Od wyzwisk do rękoczynów
10-letnia Paulina Niedoba i jej mama Edyta przyjechały do Irlandii Północnej blisko dwa lata temu. Paulina potwierdza, że w szkole spotykała się z niemiłymi zachowaniami. - Mówili różne rzeczy, w stylu "wracaj do swojego kraju" - opowiada młoda Polka. Zaczęło się od wyzwisk, ale potem pojawiła się również przemoc fizyczna, w końcu zaatakowano ich dom. - To były dla nas naprawdę ciężkie chwile - mówi pani Edyta.
Zdaniem Pauliny, władze jej szkoły nie są winne takiej sytuacji. Co więcej, podkreśla, że od nauczycieli uzyskała wsparcie i pomoc. Jednak według autorów raportu z Council for Ethnic Minorities, nie wszystkie ofiary rasistowskich ataków mogą liczyć na wsparcie grona pedagogicznego.
- Szkoły na bieżąco są informowane o sposobach radzenia sobie z tym problemem. Wiele placówek działa bardzo aktywnie i w kompleksowy sposób stara się eliminować przemoc na tle narodowościowym. Niestety są też i takie szkoły, które robią niewiele a w dodatku nawet nie wiedzą jak sobie z tym problemem poradzić. Zdarzają się przypadki szkół, gdzie władze udają, że problemu u nich wcale nie ma - mówi Eoin Rooney, autor raportu.
Powodów słabej reakcji władz szkół jest kilka - brak dobrej woli, rasistowskie uprzedzenia samej dyrekcji lub obawa przed tym, że zamieszania "negatywnie wpłynie na opinie o szkole".
Przedstawiciele związków zawodowych nauczycieli zgodnie twierdzą, że ministerstwo powinno poważnie zająć sprawą. - Konieczna jest analiza poszczególnych przypadków przemocy na tle narodowościowym. Nauczyciele muszą mieć też zapewnione odpowiednie szkolenia, które sprawią, że będą potrafili radzić sobie z tym zjawiskiem - uważa Jacquie Reid z Ulster Teachers' Union.
Małgorzata Słupska