"Wyszedł". Kandydatka Lewicy komentuje postawę Wieczorka

Wicemarszałek Senatu i kandydatka Lewicy w zbliżających się wyborach prezydenckich odniosła się do skandalu z udziałem partyjnego kolegi i ministra nauki, Dariusza Wieczorka. - Uważam, że był to bardzo poważny błąd - stwierdziła bez ogródek na antenie Polsat News.

Dariusz Wieczorek / Magdalena Biejat
Dariusz Wieczorek / Magdalena Biejat
Źródło zdjęć: © East News
Paulina Ciesielska

15.12.2024 | aktual.: 15.12.2024 21:38

- Na dzisiejszej konwencji nie było Dariusza Wieczorka. Był na Radzie Krajowej Lewicy, po której wyszedł - przyznała później w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News kandydatka Lewicy.

Na antenie Polsat News Biejat odniosła się do sprawy dotyczącej szefowej związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim, która informowała Wieczorka o nieprawidłowościach mających mieć miejsce na tej uczelni. Kobieta prosiła o anonimowość. Jednak, jak ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski, minister osobiście przekazał rektorowi jej pisma, a resort poinformował ją, że nie przysługuje jej status sygnalistki. W efekcie kobieta została okrzyknięta donosicielką, a uczelnia powiadomiła prokuraturę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Uważam, że był to bardzo poważny błąd - skomentowała ujawnienie danych wicemarszałek Senatu. - Każdy sygnalista, każdy pracownik, który zgłasza się do któregokolwiek ministra w sprawie nadużyć w miejscu pracy i oczekuje zachowania anonimowości, powinien na to liczyć - podkreśliła.

Biejat przyznała, że rozmawiała w tej sprawie z ministrem Wieczorkiem. - Ciała zarówno partii Nowej Lewicy, jak i klubu, będą rozmawiały z panem ministrem w przyszłym tygodniu. Na pewno nie może być tak, że takie błędy są popełniane - podkreśliła.

Dopytywana, czy Wieczorek może stracić stanowisko, odparła, że "to jest ostatecznie decyzja władz Nowej Lewicy". Niemniej jeszcze raz podkreśliła, że był to "poważny błąd" z jego strony i dane zgłaszającej mu nieprawidłowości "nie powinny być nigdy ujawnione".

W piątek minister nauki zwołał konferencję, na której tłumaczył się, że wszelkie pisma, jaki spływały do ministerstwa w tej sprawie, przychodziły ze służbowych skrzynek uniwersytetu, podpisane przez przewodniczącą związku i sygnowane oficjalną pieczęcią.

- Jak weźmiemy to wszystko pod uwagę, to w tej sprawie nie mamy do czynienia z sygnalistą tym bardziej, że ustawa o sygnalistach nie weszła jeszcze w życie - podkreślił, zaznaczając, że jako resort "postąpili absolutnie prozwiązkowo".

Ani przed publikacją tekstu WP, ani po ministerstwo nie ustosunkowało się do sprawy. Pytania dziennikarzy pozostały bez odpowiedzi. Dopiero po wybuchu skandalu, w czwartek wieczorem, rzeczniczka MNiSW zamieściła w sieci oświadczenie resortu, a w piątek głos zabrał minister Wieczorek.

"Klub Parlamentarny PiS w poniedziałek złoży wniosek o jego dymisję" - zapowiedział w sobotę w mediach społecznościowych Mariusz Błaszczak, nazywając Wieczorka "grabarzem polskiej nauki".

Źródło: Polsat News, WP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Poznaj lepiej KPO
Agnieszka Lewandowska
Komentarze (14)