Biedroń o kandydacie Lewicy. "To może być czarny koń tych wyborów"
Koalicja Obywatelska i PiS przedstawiły w weekend swoich kandydatów w wyborach prezydenckich. A co z kandydatem Lewicy? Kiedy poznamy jego nazwisko? - z takim pytaniem Patryk Michalski, prowadzący program "Tłit" WP, zwrócił się do gościa, europosła Roberta Biedronia z Nowej Lewicy. - Chcemy, żeby to były emocjonujące tygodnie, dlatego tej decyzji jeszcze nie podjęliśmy. W środę o godz. 11 będziemy mieli kolejne wyniki badań, które zleciliśmy i w ciągu najbliższych dni będziemy podejmowali decyzję. Myślę, że w połowie grudnia - na przełomie grudnia i stycznia będziemy przedstawiali naszą kandydaturę na prezydenta, albo prezydentkę - odparł polityk Nowej Lewicy. Nie chciał zdradzić wyników wcześniejszych badań, twierdząc, że "otworzyłoby to niepotrzebną dyskusję". Zapewnił, że Lewica ma "w kim wybierać". - Sami państwo na tej giełdzie podajcie nazwiska, całkiem mocne, szczególnie kobiet, które chcą startować w wyborach - dodał Biedroń. - Mówi pan "kandydat/kandydatka". Czy to oznacza, że Lewica rozważa też kandydatury spośród mężczyzn? - dopytywał Michalski. - Z badań wynika, że są też bardzo mocne szanse na poparcie przez nasz elektorat mężczyzn. Nie chciałbym przesądzać, do tej pory na giełdzie były nazwiska kobiet, jednak z tych badań nie wynika jednoznacznie, że takie jest oczekiwanie naszego elektoratu - odparł współprzewodniczący Nowej Lewicy. - Czyli nie wyklucza pan kandydatury mężczyzny? - zapytał wprost prowadzący. - Sytuacja jest dynamiczna. Tak, nie wykluczam - odparł Biedroń. - Ale wolałby pan, żeby to była kobieta? - dopytywał Michalski. - Uważam, że dzisiaj jest takie oczekiwanie społeczne, jeśli chodzi o Lewicę, że powinna to być kobieta. Zwłaszcza, że byłaby to jedyna kobieta w tym wyścigu prezydenckim - odparł polityk. - To mógłby być czarny koń tych wyborów - dodał Robert Biedroń, zapewniając, że sam nie zamierza startować.