Walczą, by wykarmić rodziny. Kryzys na Wyspach
Mieszkańcy Wielkiej Brytanii od października obserwują drastyczny wzrost cen energii. Biedniejsze rodziny muszą dwa razy oglądać funta przed jego wydaniem. Często ofiarami fatalnej sytuacji ekonomicznej są dzieci. Ankieta przeprowadzona przez nauczycieli ujawniła szokujące dane. Wynika z nich, że jeszcze przed podwyżkami większość nauczycieli za swoje pieniądze kupowała uczniom jedzenie bądź ubrania.
Kryzys związany z radykalnym wzrostem kosztów utrzymania uderza w gospodarstwa domowe. Związek zawodowy nauczycieli, jeszcze przed ogłoszeniem rezygnacji przez Liz Truss, wezwał premier Wielkiej Brytanii do pomocy rodzinom w czasie jednego z największych kryzysów ekonomicznych od czasów zakończenia II wojny światowej. Na Wyspach gwałtownie rośnie inflacja, a od października nastąpiła znacząca podwyżka cen energii, co będzie miało przełożenie na kolejny wzrost cen na sklepowych półkach.
Obecna sytuacja poważnie uderza w najsłabszych, w tym dzieci. Wyniki sondażu przeprowadzony przez związek nauczycielski pokazują, że aż 58 procent nauczycieli z własnych środków w ostatnim czasie kupowało swoim podopiecznym żywność bądź odzież. 15 procent z nich pożyczyło pieniądze dzieciom, które przyznały, że są głodne.
Kryzys odbija się na warunkach życia najmłodszych Brytyjczyków
- Jest to głęboko niepokojący obraz szkodliwego wpływu kryzysu kosztów utrzymania na dzieci i młodzież w tym kraju. To oburzające, że widzimy coraz więcej rodzin walczących o możliwość wykarmienia swoich rodzin bądź niezdolnych do karmienia, ubierania i utrzymania swoich dzieci - powiedział dziennikowi "The Mirror" sekretarz generalny związku nauczycielskiego Patrick Roach.
Roach zaapelował do Liz Truss, aby ta pomogła rodzinom przetrwać trudną jesień i zimę, ponieważ znacznie wzrosły ceny energii, a rosnąca inflacja uderza w budżety domowe.
Ankieta przeprowadzona wśród 6500 nauczycieli pokazała, że aż jedna trzecia z nich udzieliła porad swoim podopiecznym na temat sposobu, w jaki mogą uzyskać dostęp do banków żywności. Dwie trzecie nauczycieli przyznało, że widziało swoich młodych podopiecznych w wieku do piątego roku życia, którzy przychodzili na zajęcia w podartych ubraniach, bez odpowiednich butów oraz bez długopisów i ołówków.
Bieda w brytyjskich szkołach. Nauczyciele dokarmiają i ubierają uczniów
Niektórzy z pracowników szkół opłacali dzieciom obiady i kupowali gorące napoje. Niektórzy z uczniów nie przynosili do szkoły nic poza paczką chipsów. Inni nauczyciele prosili swoich krewnych i przyjaciół o przekazywanie zimowych płaszczy i ciepłych ubrań, które mogliby później przekazać swoim uczniom.
Dyrektor szkoły podstawowej Gospel Oak w północnym Londynie John Hayes przyznał, że jego placówka musi polegać na zbiórkach pieniędzy, aby móc kupić niezbędny sprzęt, między innymi komputery. - To jest przerażające, a będzie jeszcze gorzej. Obecny kryzys kosztów utrzymania jeszcze zwiększa problemy, które istnieją od lat, a podstawową przyczyną jest niedofinansowanie. To hańba w dzisiejszych czasach, że musimy prosić o pomoc organizacje charytatywne, aby sfinansować podstawowe rzeczy.
- Rząd twierdzi, że dopłacił do edukacji więcej środków niż kiedykolwiek w przyszłości. To, czego nie mówią, to to, że rosnące koszty zdecydowanie przewyższają ich dofinansowanie - dodał Hayes.
Już obecnie część uczniów jest oficjalnie bezdomnymi. - Mamy dzieci pozbawione dachu nad głową, a cztery rodziny zostały eksmitowane w zeszłym roku, ponieważ nie mogły nadążyć za rosnącymi cenami czynszu - powiedziała dyrektor szkoły podstawowej Skerton St Luke w Lancaster Catherine Armistead. - Sytuacja gospodarcza to jak prawdziwe trzęsienie ziemi. Obecny kryzys jest najgorszym, co widziałam w całej mojej karierze. Naprawdę się martwię. Trudno jest dobrze wychowywać dzieci, kiedy rodzice ciągle muszą się martwić o rachunki.
Według przeprowadzonych przez University of York badań do końca stycznia dwie trzecie brytyjskich gospodarstw znajdzie się w ubóstwie energetycznym. W rezultacie do 10 milionów dzieci może zostać dotknięte bezpośrednio lub pośrednio skutkami kryzysu.
Brytyjczykom zagląda do oczu bieda
Trzy czwarte nauczycieli już teraz zgłasza wzrost problemów z zachowaniem uczniów, a dwie trzecie widzi wzrost przypadków, gdy dzieciom brakuje energii i koncentracji. Według 60 procent nauczycieli zdecydowanie więcej ich podopiecznych przychodziło do szkoły głodnych niż przed początkiem kryzysu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Król Karol pod presją oczekiwań. "Będzie mu trudniej"
Szkoły również zmagają się z kryzysem. Od września średnia roczna płaca nauczyciela to 28 tys. funtów (ok. 155 tys. złotych). Podwyżki wynagrodzeń w połączeniu z podwyżkami cen energii sprawią, że część placówek będzie musiała zredukować personel, co z kolei jeszcze bardziej obciąży pracą tych, którzy pozostaną na stanowiskach. Według badania przeprowadzonego przez National Education Union aż 44 procent nauczycieli planuje w ciągu najbliższych pięciu lat odejść z zawodu.
Rząd w momencie, kiedy na jego czele stała jeszcze Liz Truss, zdecydował, że każdego gospodarstwo domowego w okresie od października do marca otrzyma łącznie 400 funtów w ramach dopłaty do energii. To tylko kropla w morzu potrzeb. Obecna sytuacja sprawi, że brytyjska klasa średnia stanie w trudnej sytuacji. Z kolei biedniejsze rodziny już teraz odczuwają dramatyczne skutki kryzysu, którego końca póki co na horyzoncie nie widać.