PolskaBić kobiety, czy nie bić? Gowin atakuje Komorowskiego

Bić kobiety, czy nie bić? Gowin atakuje Komorowskiego

Bronisław Komorowski podpisał ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Prezydent argumentuje, że umożliwia ona m.in. wprowadzenie przepisów dotyczących ścigania gwałciciela z urzędu czy usunięcia sprawcy przemocy z domu. - Te przepisy przecież już działają. Prezydent nie pamięta, że sam je podpisywał? - mówi WP Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości.

Bić kobiety, czy nie bić? Gowin atakuje Komorowskiego
Źródło zdjęć: © WP
Magda Mieśnik

Bronisław Komorowski w wywiadzie dla WP tłumaczył, dlaczego w Polsce potrzebna jest konwencja o przemocy wobec kobiet. - Zmianą, którą wymusza ten dokument jest wprowadzenie uprawnień dla policji do usunięcia z mieszkania nie ofiary, tylko sprawcy przemocy domowej w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia ofiary. I ten przepis można było wprowadzić i bez konwencji, tyle, że nie wprowadzono - powiedział prezydent. To samo dotyczy przepisów o ściganiu gwałtu z urzędu.

Jarosław Gowin, który był ministrem sprawiedliwości w rządzie PO, obala te argumentację. - Jestem zdruzgotany tym, co mówi prezydent. Czy on nie wie, że już podpisał się pod nowelizacją, która wprowadza ściganie gwałtu z urzędu? To było gdy pełniłem funkcję ministra. Te przepisy już działają i nie potrzeba ratyfikować konwencji, by je wprowadzać - mówi WP Gowin. - Podobnie jest z przepisami dotyczącymi eksmisji sprawcy przemocy. Odpowiednią ustawę w tej sprawie wprowadzono jeszcze zanim w ogóle zaczęła się debata o przyjęciu konwencji - podkreśla polityk.

Kancelaria prezydenta broni się jednak przed tymi zarzutami. - Przepis dotyczący ścigania z urzędu przestępstwa zgwałcenia został uchwalony - można powiedzieć - dopiero - w roku 2013. I inspiracją do wprowadzenia tej zmiany były właśnie postanowienia podpisanej już wtedy przez Polskę konwencji - mówi WP Joanna Trzaska-Wieczorek, dyrektor biura prasowego kancelarii prezydenta.

Osoby popierające konwencję często zarzucają jej przeciwnikom, że są za biciem kobiet. - To nie jest spór tych, co biją z tymi co nie biją. To wyjątkowo głupi argument, ale bardzo skuteczny w swojej demagogii. Trzeba być łajdakiem, żeby popierać bicie kogokolwiek. Sprzeciwiam się konwencji, ponieważ jest niebezpieczna dla rodziny, nakazuje aktywne zwalczanie tradycji m.in. poprzez uczenie dzieci, że związki homoseksualne są równie wartościowe co te kobiety i mężczyzny - mówi Gowin.

Kancelaria prezydenta tłumaczy, że w kwestiach światopoglądowych nigdy nie da się osiągnąć kompromisu moralnego. - Ale trzeba na szczeblach instytucji i organów państwa wypracowywać kompromis polityczny. Kwestie braku ostrości i precyzji definicji czy nieuwzględnienia w dokumencie istotnego źródła przemocy, który - jak mówią badania - w naszych realiach jest nadużywanie alkoholu, nie mogą przekreślać jednoznacznego przeciwstawiania się złu - mówi Trzaska-Wieczorek.

Podpisanie przez prezydenta ustawy wyrażającą zgodę na ratyfikację konwencji rodzi zarzuty, że to gra polityczna w kampanii wyborczej. Z jednej strony Bronisław Komorowski zrobił ukłon w stronę środowisk lewicowych, ponieważ złożył podpis pod przepisami. Jednocześnie jednak wstrzymuje się z samą ratyfikacją, co daje nadzieję prawicy, że jednak nowe prawo zostanie skierowane do Trybunału Konstytucyjnego.

- W walce z przemocą nie ma miejsca na kalkulacje. Jest ofiara, oprawca i odpowiedzialność za to, czy w polskim systemie prawnym pojawią się brakujące dotąd narzędzia chroniące krzywdzonych. Prezydent wielokrotnie podkreślał, że jego odpowiedzialność nierzadko wiąże się z podejmowaniem decyzji potrzebnych, choć trudnych z uwagi na potrzebę poszukiwania kompromisu - mówi dyrektor biura prasowego kancelarii prezydenta. I dodaje, że to przecież Jarosław Kaczyński jako premier w 2007 r. podpisał Program Operacyjny „Kapitał ludzki”, który wprowadził pojęcie związane z „płcią kulturową”, czyli gender.

Magda Kazikiewicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (590)