Białystok: proces uboju bez zastrzeżeń
Organizacja uboju zwierząt i procesu usuwania materiału szczególnego ryzyka w Okręgowym Przedsiębiorstwie Przemysłu Mięsnego (PMB) w Białymstoku nie budzi zastrzeżeń - ocenił w czwartek podlaski lekarz weterynarii.
W czwartek przeprowadził on w tym przedsiębiorstwie szczegółową kontrolę, w związku z odkryciem przez weterynaryjne służby brytyjskie resztek rdzenia kręgowego w partii mięsa wołowego pochodzącego z białostockiej firmy.
Podlaski lekarz weterynarii Krzysztof Pilawa powiedział w czwartek, że "resztki śladowe" rdzenia kręgowego znaleziono w jednej z 238 tzw. ćwierćtuszy wołowych. Rdzeń kręgowy, to najbardziej prawdopodobne źródło zagrożenia chorobą szalonych krów (BSE).
Po informacji od Brytyjczyków, Główny Lekarz Weterynarii zawiesił - do wyjaśnienia sprawy - uprawnienia do eksportu mięsa wołowego białostockim zakładom i zlecił w nich kontrolę.
Dr Pilawa powiedział, że szczegółowo badał w czwartek wszystkie operacje i nie stwierdził żadnych uchybień. Trudno bez wspólnej kontroli polsko-brytyjskiej stwierdzić, czy zarzuty są uzasadnione - dodał Pilawa.
Powiedział też, że była to pierwsza partia mięsa wołowego z Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego (PMB) w Białymstoku wysyłana do odbiorcy w UE.
Pilawa dodał, że przy wysyłce tej partii mięsa był przedstawiciel importera i także on pilnował szczegółowych kontroli. Według niego, odbiorca opłacił już kolejną partię mięsa i chce, by mu ją wysłać.
Będzie to jednak możliwe dopiero po zdjęciu zakazu eksportu zarządzonego przez Głównego Lekarza Weterynarii.
Brytyjczycy zakwestionowali także partię wołowiny z zakładu w Kole, należącym do spółki Sokołów SA. (miz)