Biały Dom reaguje na strzelaninę w Moskwie
"Nic w tej chwili nie wskazuje na to, że w tej strzelaninie brała udział Ukraina lub Ukraińcy" - powiedział podczas konferencji prasowej rzecznik Rady Bezpieczeństwa przy prezydencie USA John Kirby. To pierwsza reakcja ze Stanów Zjednoczonych Ameryki na wydarzenia w Moskwie. Chwilę później Państwo Islamskie przyznało się do ataku, ale nie ma na to dowodu.
22.03.2024 | aktual.: 23.03.2024 08:26
John Kirby złożył także kondolencje ofiarom ataku. Wiadomość na temat wydarzeń w Moskwie pojawiła się na kilka minut przed codzienną odprawą w Białym Domu. "Nasze myśli są oczywiście z ofiarami tego okropnego, okropnego ataku" - powiedział.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu od tematu wydarzeń w Moskwie rozpoczął konferencję prasową. Zaznaczył, że na tym etapie nie może jeszcze mówić o wszystkich szczegółach tej sprawy, ale "obrazy są po prostu okropne".
Dodał, że "trudno to oglądać". W mediach społecznościowych od kilku godzin dostępne są nagrania z Moskwy. Widać na nich uzbrojonych mężczyzn, którzy wdzierają się do sali koncertowej (znajdującej się na obrzeżach miasta) i otwierają ogień do przypadkowych osób. Zginęły co najmniej 72 osoby, a ponad 140 zostało rannych.
Warto przypomnieć, że na początku miesiąca ambasada USA w Moskwie wydała komunikat - ostrzegała obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki przed zatłoczonymi miejscami w Rosji. Powód? Potencjalne działania terrorystyczne wymierzone właśnie w duże zgromadzenia, w tym na przykład koncerty.
John Kirby w piątek był pytany właśnie o ten alert sprzed zaledwie kilku tygodni. Zaznaczył, że jego zdaniem trudno łączyć tamto ostrzeżenie z tym konkretnym zamachem. Było to - w jego ocenie - ogólne ostrzeżenie.
Rzecznik odpowiedział również na pytanie, czy Waszyngton miał wcześniej jakiekolwiek informacje na temat planowanego ataku. Kirby odpowiedział zdecydowanie: nie posiadaliśmy żadnej wiedzy na temat tego straszliwego zamachu.
Późnym wieczorem Państwo Islamskie przyznało się do ataku, ale nie ma na to dowodu.