Biały Dom odrzuca sugestie, że jest rozczarowany tempem wojny
Rzecznik Białego Domu Ari Fleischer polemizował w piątek z sugestiami mediów, że przebieg wojny w Iraku zaskoczył rząd USA i że administracja wycofuje się teraz z wcześniejszych zapowiedzi, iż kampania nie potrwa długo.
Fleischer był bombardowany na briefingu pytaniami, czy prezydent Bush jest rozczarowany tempem wojny i czy rząd zmierza teraz do obniżenia poziomu oczekiwań Amerykanów w tej sprawie.
"Trudno mi silniej zakwestionować tezę, że obniżamy oczekiwania co do trwania wojny z Irakiem" - odpowiedział rzecznik na jedno z takich pytań i podkreślił, że Bush "mówił, że wojna nie będzie krótka".
"Naród amerykański zaakceptował ryzyko związane z tą wojną" - oświadczył Fleischer. Zapytany, czy prezydent nie jest zdziwiony, że wojska irackie nie poddają się masowo i ludność nie wita oddziałów koalicji kwiatami, zasugerował, że przyczyną tej sytuacji jest strach żołnierzy i cywilów przed brutalnym reżimem.
"Prezydent uważa, że kiedy Irakijczycy zobaczą jak Saddam Husajn zostanie odsunięty od władzy, powitają wojska koalicji z radością" - dodał.
Także minister obrony Donald Rumsfeld przyłączył się do propagandowej kontrofensywy administracji przeciw defetystycznym opiniom i prognozom.
Szef Pentagonu powiedział, że oddziały reżimu publicznie rozstrzeliwują żołnierzy irackich, którzy odmawiają walki lub uciekają z pola walki.
Zwracając się do Bagdadu, Rumsfeld ostrzegł, aby reżim traktował jeńców wojennych zgodnie z konwencją genewską i nie dopuszczał się zbrodni wojennych.
Także wiceminister obrony Paul Wolfowitz, zapytany w piątek, czy rząd USA nie docenił siły oporu przeciwnika, dał do zrozumienia, że silny opór jest wymuszony brutalnymi metodami stosowanymi przez reżim.
"Rząd USA z pewnością nie docenił tego, jak bardzo Saddam Husajn naraża własne społeczeństwo, jak strzela do własnej ludności i zmusza żołnierzy do walki" - oświadczył wiceminister. (aka)