Białoruskie władze przygotowują prowokacje wyborcze
Białoruskie władze przygotowują prowokację w noc po wyborach prezydenckich - powiedział w sobotę opozycyjny kandydat na prezydenta Uładzimir Hanczaryk.
08.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Jego zdaniem, na ulice Mińska mają wyjść uzbrojeni w kamienie i pałki ludzie podający się za opozycję.
Pretendent, wysunięty do wyborów przez zjednoczoną opozycję, przedstawił rozpowszechnioną w całym kraju ulotkę podpisaną przez nieznane nikomu Białoruskie Wojsko Wyzwoleńcze. Dla stworzenia wrażenia, iż ugrupowanie związane jest z opozycją, wydrukowano ją po białorusku. Ulotka wzywa do chwycenia za broń i zorganizowania marszu na rezydencję prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Kamień, sztacheta, butelka z benzyną, kwas, pręt - to nasza broń. Ściągajcie do Mińska. Być może będą ofiary i poleje się krew, ale będą to ofiary za wolną Białoruś - napisano w ulotce.
Hanczaryk zdecydowanie zaprzeczył, jakoby jego sztab i cała białoruska opozycja miały jakikolwiek związek z tą - jak to określił - prowokacją.
Ulotka, zdaniem Hanczaryka, wpisuje się w plan działań władz zmierzających do dyskredytacji opozycyjnego kandydata. Hanczaryk przedstawił dokumenty świadczące o tym, że stołeczne merostwo zezwoliło w dniu wyborów na swobodny handel alkoholem - bez licencji i podatków.
Władze liczą pewnie, że pijani ludzie potraktują ulotkę poważnie - powiedział.
Dodał, że to co się dzieje podczas tzw. głosowania przedterminowego na Białorusi, to zupełne bezprawie. Jego zdaniem, do głosowania zmusza się masowo np. studentów, którym nakazywany jest wyjazd z miast w dniu wyborów.
Kierownictwo szeregu białoruskich uczelni oświadczyło, że wykładowcy powinni zadbać o udział wszystkich studentów w wyborach prezydenckich - podała w sobotę białoruska gazeta internetowa. Gazeta poinformowała, iż rektor witebskiego uniwersytetu powiedział wykładowcom, że studenci powinni obowiązkowo pojawić się w lokalach wyborczych już w sobotę, 8 września, toteż tego dnia należy odwołać zajęcia. Studenci głosować mają na urzędującego prezydenta za - jak to ujął rektor - jego wysiłki skierowane na bezszokowy rozwój społeczeństwa białoruskiego, interesowanie się problemami młodzieży.
Pensje wypłaca się pracownikom fabryk dopiero po wypełnieniu karty do głosowania - od razu w punkcie wyborczym. Pod zakłady pracy podstawiane są autobusy jadące do punktów wyborczych, a kierownicy kontrolują, kto do nich wsiada i jedzie głosować.
Chodzi o zorganizowanie jak największej, nawet 40-procentowej frekwencji do dnia wyborów, niedzieli 9 września. Wrzucone do urn kartki zostaną zamienione na inne, wypełnione "prawidłowo" przez członków komisji wyborczych - powiedział Hanczaryk powołując się na swoich informatorów w komisjach. (jd)