Białoruski reżim broni się przed katastrofą i absurdalnie uderza w Polaków. "Okradają sklepy"
W Polsce jest taka bieda, że Polacy kupują jedzenie na kredyt i okradają sklepy, bo inaczej nie da się żyć - wynika z publikacji na białoruskim Telegramie. Według ekspertów takimi przekazami reżim Łukaszenki próbuje zatrzymać emigrację ze swojego kraju. Białoruska gospodarka stoi na skraju upadku, bo brakuje pracowników.
17.11.2023 17:01
Białoruskie konta na Telegramie, związane ze służbami państwowymi, z wielką satysfakcją podchwyciły serię publikacji w Polsce o wzrośnie liczby kradzieży sklepowych, jaki odnotowuje polska policja w 2023 roku.
"W związku z rosnącymi cenami Polacy zaczęli kupować podstawowe produkty na kredyt. Obecny rząd ciągle mówi o sukcesach gospodarczych, ale w rzeczywistości wszystko jest inaczej. Polacy mają do czynienia z największymi problemami: kupują żywność na kredyt, zaciągają kredyty i okradają sklepy, bo inaczej się nie da" - piszą o nas na Białorusi.
To echa serii publikacji o danych polskiej policji. Od stycznia do września odnotowano ponad 33 tys. przestępstw kradzieży oraz 204 tys. wykroczeń polegających na kradzieży towarów w sklepach. Policyjne statystki wykazują wzrost tej przestępczości o 39 proc.
- Taki przekaz ma na celu zniechęcenie Białorusinów do wyjazdu na Zachód. Dlatego próbują przekonywać, że w przeciwieństwie do Polaków żyją w kraju dobrobytu i szczęścia. Za granicą panuje zaś bieda, a sami Polacy powszechnie kradną i muszą żyć z kredytów - mówi WP dr Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, ekspert analizujący rosyjską i białoruską propagandę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Propaganda: w Polsce nędza, Białoruś szczęśliwa
Dr Marek podkreśla, że fatalne wiadomości o Polsce publikują głównie konta związane ze służbami reżimu Aleksandra Łukaszenki. Wcześniej pojawiały się publikacje o tym, że Białorusini są w Polsce ludźmi gorszej kategorii, są prześladowani, bezpodstawnie zatrzymywani przez służby. - Gospodarka Białorusi boryka się z problemem migracji, przez co w kraju brakuje rąk do pracy. Pokazując, że w Polsce jest gorzej, niż na Białorusi, władze chcą zatrzymać obywateli w kraju - dodaje Michał Marek.
Jak już wcześniej informowaliśmy, białoruskie media potrafiły zagadywać polskich podróżnych o smak białoruskiego chleba czy kiełbasy. Na podstawie tak zdobytych wypowiedzi tworzono historię, jak to głodni Polacy przyjeżdżają do Białorusi po żywność.
Portal Białorusinów w Polsce Biełsat informował niedawno, że we wrześniu na Białorusi pracowało 4,14 miliona osób. To o 35 tysięcy mniej niż na początku roku i o 192 tys. mniej niż w styczniu 2020 roku. Na Białorusi jest 190 tys. ofert pracy, której nie ma kto podjąć. Według doniesień jedną z przyczyn tego zjawiska jest migracja polityczna i ekonomiczna po 2020 roku. Według białoruskiej opozycji od sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki wyborów prezydenckich kraj opuściło już pół miliona osób.
Biełsat przytacza wypowiedzi Alaksandra Turczyna, urzędnika administracji w Mińsku. - Sytuacja z kadrami to bardzo poważny temat. Bez ludzi wzrost gospodarczy jest niemożliwy. Musi być odpowiedni poziom zarobków, gdy nie możemy tego zapewnić i dobrych warunków pracy, to musimy ten problem rozwiązać - alarmował Turczyn.
Białoruś już się wyludnia
We wrześniu tego roku białoruski prokurator generalny Andrej Szwied sugerował w mediach, że trzeba zmniejszyć liczbę godzin języka angielskiego w szkołach, a wtedy wyjedzie mniej ludzi. Natomiast sam Łukaszenka zażądał wydłużenia tzw. nakazu pracy, czyli obowiązkowego odpracowywania bezpłatnych studiów przez absolwentów. Może zostać wydłużony z 2 do 5 lat.
"Z wypowiedzi Łukaszenki i jego podwładnych wynika, że reżim zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Zarazem sięga jednak po metody typowe dla modelu autorytarnego, oparte na propagandzie i zastraszaniu, co w żaden sposób nie przyczyni się do wzrostu liczby urodzeń ani do zatrzymania w kraju fachowych kadr" - czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich.
Jej autor Kamil Kłysiński, przekonuje, że Białoruś się wyludnia. Jego zdaniem konsekwencje represji względem realnych i potencjalnych przeciwników reżimu nie słabną i generują kolejne fale emigracji.
"Presja władz spotęgowała bowiem podejmowane przez liderów opozycji w ostatnich miesiącach wysiłki na rzecz uruchomienia wydawania na Zachodzie paszportów alternatywnych, rozumianych jako symboliczne atrybuty białoruskiej quasi-państwowości za granicą" - dodaje analityk OSW.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski