Białoruski reżim broni się przed katastrofą i absurdalnie uderza w Polaków. "Okradają sklepy"

W Polsce jest taka bieda, że Polacy kupują jedzenie na kredyt i okradają sklepy, bo inaczej nie da się żyć - wynika z publikacji na białoruskim Telegramie. Według ekspertów takimi przekazami reżim Łukaszenki próbuje zatrzymać emigrację ze swojego kraju. Białoruska gospodarka stoi na skraju upadku, bo brakuje pracowników.

Aleksandr Łukaszenka broni się przed ucieczką tysięcy obywateli. Jego służby piszą, że w Polsce panuje bieda
Aleksandr Łukaszenka broni się przed ucieczką tysięcy obywateli. Jego służby piszą, że w Polsce panuje bieda
Źródło zdjęć: © East News | Laski Diffusion
Tomasz Molga

Białoruskie konta na Telegramie, związane ze służbami państwowymi, z wielką satysfakcją podchwyciły serię publikacji w Polsce o wzrośnie liczby kradzieży sklepowych, jaki odnotowuje polska policja w 2023 roku.

"W związku z rosnącymi cenami Polacy zaczęli kupować podstawowe produkty na kredyt. Obecny rząd ciągle mówi o sukcesach gospodarczych, ale w rzeczywistości wszystko jest inaczej. Polacy mają do czynienia z największymi problemami: kupują żywność na kredyt, zaciągają kredyty i okradają sklepy, bo inaczej się nie da" - piszą o nas na Białorusi.

To echa serii publikacji o danych polskiej policji. Od stycznia do września odnotowano ponad 33 tys. przestępstw kradzieży oraz 204 tys. wykroczeń polegających na kradzieży towarów w sklepach. Policyjne statystki wykazują wzrost tej przestępczości o 39 proc.

- Taki przekaz ma na celu zniechęcenie Białorusinów do wyjazdu na Zachód. Dlatego próbują przekonywać, że w przeciwieństwie do Polaków żyją w kraju dobrobytu i szczęścia. Za granicą panuje zaś bieda, a sami Polacy powszechnie kradną i muszą żyć z kredytów - mówi WP dr Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, ekspert analizujący rosyjską i białoruską propagandę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Propaganda: w Polsce nędza, Białoruś szczęśliwa

Dr Marek podkreśla, że fatalne wiadomości o Polsce publikują głównie konta związane ze służbami reżimu Aleksandra Łukaszenki. Wcześniej pojawiały się publikacje o tym, że Białorusini są w Polsce ludźmi gorszej kategorii, są prześladowani, bezpodstawnie zatrzymywani przez służby. - Gospodarka Białorusi boryka się z problemem migracji, przez co w kraju brakuje rąk do pracy. Pokazując, że w Polsce jest gorzej, niż na Białorusi, władze chcą zatrzymać obywateli w kraju - dodaje Michał Marek.

Jak już wcześniej informowaliśmy, białoruskie media potrafiły zagadywać polskich podróżnych o smak białoruskiego chleba czy kiełbasy. Na podstawie tak zdobytych wypowiedzi tworzono historię, jak to głodni Polacy przyjeżdżają do Białorusi po żywność.

Portal Białorusinów w Polsce Biełsat informował niedawno, że we wrześniu na Białorusi pracowało 4,14 miliona osób. To o 35 tysięcy mniej niż na początku roku i o 192 tys. mniej niż w styczniu 2020 roku. Na Białorusi jest 190 tys. ofert pracy, której nie ma kto podjąć. Według doniesień jedną z przyczyn tego zjawiska jest migracja polityczna i ekonomiczna po 2020 roku. Według białoruskiej opozycji od sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki wyborów prezydenckich kraj opuściło już pół miliona osób.

Biełsat przytacza wypowiedzi Alaksandra Turczyna, urzędnika administracji w Mińsku. - Sytuacja z kadrami to bardzo poważny temat. Bez ludzi wzrost gospodarczy jest niemożliwy. Musi być odpowiedni poziom zarobków, gdy nie możemy tego zapewnić i dobrych warunków pracy, to musimy ten problem rozwiązać - alarmował Turczyn.

Białoruś już się wyludnia

We wrześniu tego roku białoruski prokurator generalny Andrej Szwied sugerował w mediach, że trzeba zmniejszyć liczbę godzin języka angielskiego w szkołach, a wtedy wyjedzie mniej ludzi. Natomiast sam Łukaszenka zażądał wydłużenia tzw. nakazu pracy, czyli obowiązkowego odpracowywania bezpłatnych studiów przez absolwentów. Może zostać wydłużony z 2 do 5 lat.

"Z wypowiedzi Łukaszenki i jego podwładnych wynika, że reżim zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Zarazem sięga jednak po metody typowe dla modelu autorytarnego, oparte na propagandzie i zastraszaniu, co w żaden sposób nie przyczyni się do wzrostu liczby urodzeń ani do zatrzymania w kraju fachowych kadr" - czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jej autor Kamil Kłysiński, przekonuje, że Białoruś się wyludnia. Jego zdaniem konsekwencje represji względem realnych i potencjalnych przeciwników reżimu nie słabną i generują kolejne fale emigracji.

"Presja władz spotęgowała bowiem podejmowane przez liderów opozycji w ostatnich miesiącach wysiłki na rzecz uruchomienia wydawania na Zachodzie paszportów alternatywnych, rozumianych jako symboliczne atrybuty białoruskiej quasi-państwowości za granicą" - dodaje analityk OSW.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
białoruśłukaszenkapropaganda
Wybrane dla Ciebie