Białoruska TV: sfałszowane wyniki sondaży powyborczych u opozycjonistów
Białoruska telewizja podała, że podczas
przeszukania w siedzibie opozycyjnej organizacji "Partnerstwo"
znaleziono sfałszowane wyniki sondaży powyborczych, wskazujące na
zwycięstwo kandydata sił demokratycznych Alaksandra Milinkiewicza.
W komentarzu podkreślono, że świadczą one, iż "opozycja szykuje się do masowych fałszerstw wyborczych", po których miałoby nastąpić "siłowe przejęcie władzy" na wzór wydarzeń w Jugosławii, Gruzji i Ukrainie.
W poniedziałek mińska prokuratura przejęła sprawę czworga aresztowanych 21 lutego działaczy "Partnerstwa", które miało koordynować sieć niezależnych obserwatorów w czasie wyborów prezydenckich na Białorusi - poinformowała niezależna inicjatywa "Karta-97". Zatrzymanym, wśród których jest szef "Partnerstwa" Mikałaj Astrejka, postawiono zarzut działania w imieniu niezarejestrowanej organizacji naruszającej prawa i obowiązki obywateli.
Jak podała telewizja, znalezione jakoby podczas przeszukania siedziby organizacji podrobione protokoły sondaży powyborczych (exit-polls) wykonane są rzekomo przez bałtycki oddział Instytutu Gallupa i noszą datę wyborów - 19 marca. Wskazują, że na Milinkiewicza głosowało 53,7% wyborców, na prezydenta Alaksandra Łukaszenkę - 41,3%, a na dwóch pozostałych kandydatów - łącznie 5%. Telewizja pokazała operacyjne zdjęcia protokołów.
Szefowa bałtyckiej filli Gallupa, Rasa Alisauskiene zapowiedziała, że jej ośrodek rozważa złożenie protestu w tej sprawie. Podkreśliła, że jej firma ani nie robiła tego rodzaju sondażu, ani nie zamierza go robić w przyszłości.
Internetowa gazeta "Biełorusskije Nowosti" przypomina, że w zwycięstwo Milinkiewicza w pierwszej turze nie wierzy nikt. Nawet jego sztab wyborczy zapowiada, że może liczyć co najwyżej na drugą turę.
Gazeta zwraca uwagę, że suma głosów w podrobionych sondażach wynosi równo 100%. "Jedno z dwóch: albo opozycja z Zachodem tak skrupulatnie szykują się do wyborów, albo propaganda zszyła sprawę przekrętu grubymi nićmi" - komentują "Biełorusskije Nowosti".
Zdaniem gazety, władze "postanowiły zawczasu podkopać zaufanie narodu" do podawanych przez opozycyję wyników niezależnych sondaży, które z pewnością zostaną przeprowadzone.
W poniedziałek szef Niezależnego Instytutu Badań Społeczno- Ekonomicznych i Politycznych (NISEPI), Aleh Manajew ocenił, że przeprowadzenie niezależnych sondaży powyborczych jest możliwe, choć w obecnych warunkach na Białorusi będzie o wiele trudniejsze niż podczas wyborów parlamentarnych 2004 roku.
W wywiadzie dla radia Deutsche Welle profesor Manajew zwrócił uwagę, że komisja akredytująca ośrodki socjologiczne wydała 10 zezwoleń na prowadzenie sondaży powyborczych - wyłącznie oficjalnym instytucjom związanym z władzami lub ośrodkom rosyjskim.
Jeśli komuś uda się przeprowadzić niezależny sondaż, to głowę sobie dam uciąć, że wyniki będą się różnić od oficjalnych - podkreślił Manajew.
Bożena Kuzawińska