Białoruś. Zamieszki w kraju, doniesienia o ofierze śmiertelnej. Telewizja Biełsat publikuje sprostowanie
Białoruś. Po wyborach prezydenckich na ulice wyszło tysiące protestujących, doszło do zamieszek z policją. Pojawiły się doniesienia o tym, że w wyniku starć ze służbami zmarła jedna osoba. Teraz spływają nowe informacje w sprawie.
W niedzielę na Białorusi zakończono głosowanie w wyborach prezydenckich. Centralna Komisja Wyborcza informuje, że Aleksander Łukaszenka otrzymał 80,2 proc głosów, a Swiatłana Cichanouska - 9,9 proc. Tymczasem szefowie komisji wyborczych publikują jednak wyniki na korzyść jego rywalki. Szacuje się, że prezydent Białorusi miał przegrać stosunkiem głosów 1:5.
Po ogłoszeniu wyniku wyborów na białoruskie ulice wyszło tysiące protestujących. Doszło do starć z policją, protesty trwały do późnych godzin nocnych. Około trzy tysiące osób zostało zatrzymanych.
Wcześniej białoruskie Centrum Praw Człowieka "Wiasna" poinformowało, że w demonstracjach zginęła co najmniej jedna osoba, a ponad 140 zostało zatrzymanych. Z kolei rzeczniczka białoruskiego MSW powiedziała w rozmowie z rosyjską agencją TASS, że w czasie zamieszek na Białorusi nie było ofiar śmiertelnych.
Zobacz wideo: Wybory na Białorusi. Andrzej Dera: może dojść do ingerencji Rosji
Telewizja Biełsat podała informację, powołując się na wieści od białoruskich blogerów, że podczas manifestacji miał zginąć Białorusin. Eugenij Zaichkin na co dzień mieszka w Gdańsku. Mężczyzna miał przyjechać do ojczyzny po to, by oddać głos w wyborach prezydenckich.
Białoruś. Nowe informacje telewizji Biełsat
Jednak teraz pojawiły się nowe doniesienia. Biełsat opublikował sprostowanie dotyczące rzekomej ofiary zamieszek. Dziennikarzom stacji udało się skontaktować Zaichkinem, który opowiedział o tym, jak wyglądały protesty z jego perspektywy.
Mężczyzna szedł z bratem ulicą w Mińsku, gdy nagle podjechał minibus. Z pojazdu wyskoczyło 5-6 policjantów, którzy zaczęli zatrzymywać ludzi, używając siły.
"Kiedy zdałem sobie sprawę, że biegną za mną, ukląkłem i uniosłem ręce. Bili mnie pałką, pierwszy cios w twarz i natychmiast popłynęła krew, dalej bili mnie po ciele. Zostałem zatrzymany, doszło do wstrząsu mózgu, wezwano karetkę" - opisywał Zaichkin.