Białoruś: milicja opuściła tarcze. "Dzieje się historia"
Tłumy, które wyszły dziś na ulice Mińska i Grodna nie spotkały się z wrogością służb. Przeciwnie, te opuściły tarcze i nie szykują się do ataku. Komentatorzy zaznaczają jednak, że nie można przesądzać czy finał białoruskiej rewolucji będzie szczęśliwy.
14.08.2020 20:08
Od niedzieli na Białorusi trwają protesty po wyborach prezydenckich. W piątek, po raz pierwszy od kiedy Białorusini okazali władzy swoje niezadowolenie ta nie odpowiedziała siłą.
Białoruś: Komentarz studzą nastroje
- Na mińskim placu Niepodległości, na środku którego stoi pomnik Lenina, zebrało się dzisiaj około 10 tysięcy ludzi. Jednak wbrew doświadczeniu ostatnich dni nikt ich nie bije. Na przeciw demonstrantom stoi 50 omonowców (OMON to służba bezpieczeństwa Białorusi - przyp. red.), którzy opuścili tarcze. Kobiety podchodzą do nich, wsadzają im kwiaty w dziury, które mają zrobione w tarczach - relacjonował Sławomir Sierakowski.
Sierakowski był gościem "Faktów po Faktach" na antenie TVN24, publicysta jest obecnie w Mińsku, gdzie obserwuje mające miejsce od niedzieli demonstracje.
Pytany o to, czy to oznacza koniec walki o wolność na Białorusi jednoznacznie zaprzeczył. - Nie możemy tego jeszcze stwierdzić. Wielki wybuch entuzjazmu, który pojawił się na skutek protestów w fabrykach, niczego nie oznacza. Musimy pamiętać, że Łukaszenka to wyjątkowy bandyta, który rządził tym krajem przez 26 lat. Ten facet ma inną konstrukcję psychiczną niż Wiktor Janukowycz, który uciekł z Ukrainy - zakończył reporter.
Białoruś: będą sankcje
Do tej pory temat sankcji nałożonych na Białoruś stał pod znakiem zapytania. Stało się tak dlatego, że do takiego działania Unia Europejska potrzebuje jednomyślności, a tą - teoretycznie - da się osiągnąć tylko na specjalnym szczycie. Kolejny był zaplanowany dopiero na wrzesień.
Jednak jak ogłosił w piątek Minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz na białoruski reżim zostaną nałożone sankcje już teraz. To efekt nadzwyczajnego porozumienia ministrów spraw zagranicznych 27 państw członkowskich UE. Pomimo początkowego oporu Węgier, żadne państwo nie wyłamało się z porozumienia. Państwami nawołującymi do jak najszybszego rozwiązania tej sprawy były m.in. Polska i Litwa.