Białoruś. "Marsz Jedności" w Mińsku. Pierwsze zatrzymania i akcja policji
Białoruś. To 29. dzień protestów po wyborach prezydenckich. Manifestujący twierdzą, że doszło do sfałszowania głosowania. Tym razem zorganizowano akcję w Mińsku. Są pierwsi zatrzymani.
Na niedzielę zaplanowano "Marsz Jedności", który ma przejść głównymi ulicami Mińska. Wcześniej o obecność na manifestacji apelowała rywalka Łukaszenki w wyborach, Swiatłana Cichanouska. Opozycjonistka obecnie znajduje się na Litwie, gdzie znalazła schronienie.
Mieszkańcy stolicy zebrali się w centrum, media informują o setkach uczestników nadciągających nie tylko z różnych stron miasta, lecz również z innych miast np. z Grodna.
Obecne są również służby, które próbują zablokować główne trasy do centrum. Milicjanci rozganiają protestujących. Tymczasem Białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna podało, że w Mińsku zatrzymano 88 osób. Wśród nich jest członkini opozycyjnej Rady Koordynacyjnej.
Duże siły mundurowych są widoczne również wokół głównych placów i obiektów, gdzie postawiono także ogrodzenia. Przy pałacu prezydenckim w Mińsku pojawił się również wojskowy sprzęt.
Białoruś. Apel ws. brutalnej akcji policji
Pojawiają się liczne doniesienia dotyczące brutalności służb, które tłumią protesty Białorusinów niezadowolonych z rządów Aleksandra Łukaszenki. Manifestacje trwają od 29. dni.
Rafał Jankowski, szef policyjnych związków w Polsce zdecydował się na apel do milicjantów, aby zaprzestali przemocy. Ostrzega, że ich działania nie pozostaną bezkarne.
"Policjanci - milicjanci to ludzie służący społeczeństwu nie partii, politycznym kacykom, sekretarzom. Przywódcy przemijają. Czy warto narażać życie niewinnych ludzi dla interesu jakiegoś polityka?" - pisze Rafał Jankowski szef NSZZ Policjantów w apelu skierowanym do białoruskich milicjantów.