Białoruś. "Łukaszenka władzy nie odda, szykuje się czarny scenariusz"
Białoruski reżim Aleksandra Łukaszenki nie ma zamiaru ustąpić. Do pacyfikowania demonstracji wysłano już tysiące funkcjonariuszy oddziałów sił specjalnych milicji - OMON-u. Ale także żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW, jednostek specjalnych Ałmaz i Alfa. Według specjalistów oznacza to jedno: Łukaszenka za wszelką cenę władzy nie odda.
- Aleksander Łukaszenka nie odda władzy i nie przyzna się do tego, że sfałszował wybory. Kapitulacja oznaczałaby, że byłby rozliczony z ponad 25 lat rządów na Białorusi. Czeka nas realizacja negatywnego scenariusza. Tak długo będą działania sił bezpieczeństwa prowadzone, aż to wszystko zostanie zdławione – mówi prof. Kuba Jałoszyński, były dowódca warszawskiego pododdziału konterrorystycznego.
Zobacz też: Białoruś. Rzecznik rządu: Donald Tusk mógłby pomóc Polsce
Przypomnijmy, że już w niedzielę, podczas głosowania w wyborach prezydenckich, na ulicach Mińska pojawiły się pojazdy wojska i milicji. Potencjalnych zwolenników protestów miały odstraszać kolumny sprzętu wojskowego m.in. samochody pancerne specnazu i wozy saperów. Początkowo służby białoruskie wysłały na ulice miast do tłumienia protestów wiele oddziałów sił specjalnych milicji - OMON-u i pojazdów milicyjnych. Funkcjonariusze użyli gumowych kul i granatów hukowych. Dodatkowo wyciągali ludzi z tłumu i bili ich.
Funkcjonariusze OMON-u – wyposażeni byli w tarcze, kaski, osłony ciała. Użyte zostały też wozy specjalne z armatkami wodnymi.
Niedługo później na ulicach Mińska pojawiły się również zwarte pododdziały Wojsk Wewnętrznych MSW, jednostek specjalnych Ałmaz i Alfa. Żołnierze Alfy, czyli jednostki podległej KGB, mieli na wyposażeniu broń pneumatyczną.
Jak informował portal infosecurity24, duży oddział żołnierzy Wojsk Wewnętrznych MSW miał przyjechać ok. 20 ciężarówkami w okolice ulicy Storożewskiej. Oddział przygotowany był do wsparcia OMON-u – żołnierze mieli typowe dla rozganiania tłumu kaski, pancerze, karwasze, osłony nóg etc. Z kolei specnazowcy z SSO MO RB (Sił Specjalnych Operacji Ministerstwa Obrony Republiki Białorusi) widoczni byli na obrzeżach Mińska. Wzmacniali oni patrole milicji na rogatkach miasta.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Służby białoruskie znajdują się pod przemożnym wpływem sowieckim. Zostało im wpojone bezwzględne wykonywanie rozkazów. Rosja, Białoruś, może jeszcze republiki kazachskie – pozostawiły w swoich strukturach wojska MSW. W zasadzie takich wojsk już nigdzie nie ma. W Polsce, kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, jednym z warunków była likwidacja Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. A na Białorusi nadal mamy te wojska, oparte o żołnierzy służby zasadniczej, poborowej. Tym samym Łukaszenka ma potężną armię, składającą się z różnych jednostek, która jest w stanie poradzić sobie z protestującymi – ocenia prof. Kuba Jałoszyński, specjalista z zakresu sił i działań antyterrorystycznych.
- Z relacji dziennikarzy wynika, że służby białoruskie sprowadzają wszystkie siły na place, tak żeby uniemożliwić gromadzenie się mieszkańcom. Tym samym utrudniają w ogóle zebranie się protestujących. Jedynym wyjściem, które oznaczałoby koniec reżimu Łukaszenki, byłby bunt wojska i resortów siłowych. Ale patrząc realnie, obecnie jest to niemożliwe, jeszcze nie teraz – dodaje Jałoszyński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co ciekawe, Siarhiej Pielasa, komentator polityczny i redaktor programu analitycznego “Świat i my” białoruskiej telewizji Biełsat, ujawnił przed wyborami, że dostał przeciek ze źródła w białoruskich służbach. Jeden ze scenariuszy zakładał misterny plan ułożony osobiście przez Łukaszenkę.
"9 sierpnia. Władze są nastawione na rozwiązanie siłowe. Milicja, OMON i wojska wewnętrzne nie będą uzbrojone, ale będą miały pałki i armatki wodne. Na granicach Mińska rozstawione zostaną jednostki specjalne, wojskowy specnaz. Nie na darmo Łukaszenka objechał niedawno wszystkie trzy brygady desantowe i garnizon wojsk wewnętrznych. Wieczorem i w nocy do akcji ruszy Alfa – jednostka specjalna białoruskiego KGB i grupa sformowana z ochroniarzy Łukaszenki – funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Prezydenta. Ich zadaniem będzie zadanie obrażeń omonowcom. Możliwe, że wykorzystają do tego karabiny snajperskie. Innym wariantem są działania z tłumu demonstrantów. Tu mogą wykorzystać materiały wybuchowe, pistolety czy koktajle Mołotowa. Po takim obrocie spraw Łukaszenka będzie miał wolne ręce. Będzie mógł wprowadzić stan nadzwyczajny de iure, a nawet de facto. Ograniczając i tak niewielkie prawa Białorusinów” – napisał Pielasa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Od niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi (a szczególnie w Mińsku) jest bardzo niespokojnie. Ludzie po raz pierwszy wyszli tak licznie na ulice, aby pokazać swój sprzeciw. Nie zgadzają się z fałszowaniem wyników. Ich zdaniem Aleksander Łukaszenka nie zdobył 80 procent głosów i nie wygrał wyborów.
Według białoruskiego MSW, kolejne 2 tys. osób zostało zatrzymane ostatniej nocy, a 3 tys. aresztowane w niedzielę. Jedna osoba nie żyje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl