Białoruś. Andrzej Pisalnik wraz z żoną znowu na wolności
Działacze Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik i jego żona Iness Todryk-Pisalnik zostali wypuszczeni na wolność. Rano milicja zabrała ich z mieszkania w Grodnie do Mińska, gdzie byli przez kilka godzin przesłuchiwani w sprawie zatrzymanych członków kierownictwa ZPB, w tym Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta.
Jak przekazali Pisalnikowie, w śledztwie przeciwko działaczom polonijnym na Białorusi mają status świadków. W ich mieszkaniu w Grodnie nie dokonano rewizji, jednak - jak dodali - cały dzień byli pozbawieni swoich telefonów komórkowych.
We wtorek Pisalnik został wezwany do prokuratury w Grodnie, gdzie miał odbyć rozmowę "profilaktyczną". Jak później przekazał, powodem wezwania były jego komentarze na temat działań władz w Mińsku wobec Związku Polaków na Białorusi. Dodał, że w czasie półgodzinnej rozmowy został ostrzeżony przed głoszeniem publicznie opinii, że mniejszość polska jest na Białorusi "prześladowana".
Zdaniem białoruskiej prokuratury, takie komentarze to "podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym".
Jarosław Kaczyński straci senatora? Jan Maria Jackowski nie kluczył
"Treść publicznych wypowiedzi Andrzeja Pisalnika jest niezgodna z wymogami prawa białoruskiego, dotyczącego mniejszości narodowych i przeciwdziałania ekstremizmowi" - oświadczyła wówczas prokuratura, cytowana przez agencję BiełTA.
Jak dodano w oświadczeniu, chodzi o wypowiedzi Pisalnika dla Polskiego Radia 24 i IV Programu Polskiego Radia.
Według Roberta Biedronia, europosła Lewicy oraz przewodniczącego Delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw relacji z Białorusią, zatrzymanie Pisalnika w środę rano nie było przypadkowe.
Biedroń przekazał w mediach społecznościowych po zatrzymaniu, że Pisalnik miał być dziś gościem specjalnym spotkania Delegacji PE ds. relacji z Białorusią. Miał opowiadać o represjach, jakie spotykają działaczy polonijnych ze strony władz w Mińsku.
"Reżim próbuje go uciszyć, obawiając się tego, co mógłby ujawnić o prześladowaniu mniejszości polskiej” - napisał Biedroń na Twitterze.
Pisalnik i jego żona są działaczami ZPB i redaktorami portalu Znadniemna.pl. W ostatnim czasie opisywali zatrzymania kierownictwa Związku Polaków na Białorusi.
Kierownictwu Związku Polaków grodzi nawet 12 lat
Zarzuty karne otrzymało ostatnio czworo przedstawicieli władz ZPB, w tym Andżelika Borys i Andrzej Poczobut. Postawiono im zarzuty "podżegania do nienawiści na tle narodowościowym" i "rehabilitację nazizmu". Działaczom grozi od 5 do 12 lat więzienia.
Władze zarzucają im że podczas obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych "wychwalali zbrodniarzy wojennych, w tym Romualda Rajsa Burego". Działacze odrzucają te oskarżenia jako bezpodstawne.
O wypuszczenie zatrzymanych oraz przestrzeganie międzynarodowych norm dotyczących traktowania mniejszości zaapelowały do Białorusi już władze Polski i UE.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przeczytaj także:
Źródło: PAP