Bezzębne Abramsy. Polska kupiła amunicję, która nie zatrzyma Rosjan
Departament Stanu USA wydał zgodę na sprzedaż do Polski czołgów Abrams w najnowszej wersji. Niestety amunicja, jaką Ministerstwo Obrony Narodowej zakupiło, była przestarzała już dwie dekady temu. Teraz unieszkodliwienie rosyjskich czołgów będzie praktycznie niemożliwe.
18.02.2022 14:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Departament Stanu USA wydał zgodę na sprzedaż do Polski czołgów Abrams w najnowszej wersji. Niestety amunicja, jaką Ministerstwo Obrony Narodowej zakupiło, była przestarzała już dwie dekady temu. Teraz unieszkodliwienie rosyjskich czołgów będzie praktycznie niemożliwe.
W świetle kamer ministrowie Mariusz Błaszczak i Jarosław Kaczyński poinformowali o zakupie 250 czołgów Abrams. Nie dodali przy tym, że jeszcze nikt nie podpisał umowy ze stroną amerykańską, a dopiero rozpoczną się poważne negocjacje. Przy okazji wizyty amerykańskiego sekretarza obrony, Lloyda Austina, ogłoszono, że Departament Stanu wydał zgodę na sprzedaż czołgów Polsce. Ujawnione zostały także pierwsze szczegółowe informacje.
Abramsy trafią do Polski
Pierwsze czołgi trafią do Polski jeszcze w tym roku. Od kilku miesięcy ministrowie zachwalają zakup, podkreślając, że są to najlepsze czołgi na świecie, które będą teraz broniły wschodniej Polski i działały odstraszająco wobec potencjalnego przeciwnika. Jeszcze w piątek minister Błaszczak pisał: "To niezwykle ważne wzmocnienie naszych zdolności obronnych i jeden z ważniejszych kontraktów zbrojeniowych w historii Polski.
Problem w tym, że samym wyglądem czołgi nie odstraszą przeciwnika. A pozostała im tylko groźna sylwetka, ponieważ MON zdecydował się kupić przestarzałą amunicję. Zwrócił na to uwagę Jarosław Wolski, ekspert miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".
Pociski z poprzedniej epoki
Ppłk Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Agencji Uzbrojenia, poinformował na Twitterze, że Polska wraz z czołgami Abrams kupi amunicję o nazwie KE-W A1. Pocisk wywodzi się z koncepcji pocisków z końca lat 80. XX wieku. W 2014 roku podobne pociski kupił rząd koalicji PO-PSL. Wówczas opozycja wytykała, że pociski nie spełniają wymagań i nie zatrzymają żadnego rosyjskiego czołgu. Osiem lat później PiS podjął niemal bliźniaczą decyzję.
- KE-W A1 jest to amerykańska licencyjna wersja DM43. Certyfikowana w 2000 roku a na bazie niemieckiego oryginału, który był testowany w latach 1992-1994 – mówi Jarosław Wolski.
- W Niemczech amunicja została przyjęta do linii w 1996 roku. Kupujemy więc amunicję o 26-letnim rodowodzie absolutnie nieskuteczną przy zwalczaniu frontalnym rosyjskich maszyn z pancerzami reaktywnymi ERA Kontakt-5 i Relikt – dodaje ekspert.
Oznacza to, że nawet z odległości jednego kilometra zakupione pociski nie przebiją pancerza rosyjskich czołgów.
Będą nowe pociski?
Ministerstwo twierdzi jednak, że pociski, które trafią do Polski, są jedynie "rozruchowymi", a w przyszłości zostanie przeprowadzona certyfikacja i rozpocznie się produkcja pocisków nieco nowocześniejszych. M.in. DM63A1, których obecnie Polska posiada około 8-10 tysiąca sztuk. Oznacza to, że na jeden czołg przypada 16 lub 21 sztuk. To nawet nie jest tyle, ile etatowo zabierają na raz Leopard 2 lub Abrams. Pierwszy może przewozić 27 sztuk amunicji podkalibrowej. Drugi 30 sztuk.
- KE-W A1 to rozwiązanie "wejściowe", żeby czołgi posiadały od początku odpowiedni zapas amunicji APFSDS. Planowane jest także przeprowadzenie certyfikacji na potrzeby M1A2 SEP v.3 najnowszych rodzajów amunicji polskiej i niemieckiej, m.in. DM-63A1 – mówi ppłk Płatek.
- Będziemy certyfikować amunicję amerykańską i niemiecką pierwszej generacji. Amerykanie produkują już trzy nowsze generacje. Amunicja, która trafi do Polski, w żaden sposób nie zagrozi rosyjskim czołgom. Żeby amunicja była skuteczna, musi trafić w bok czołgu, tylną płytę, albo w takie miejsca jak maska armaty czy właz wejściowy. Jest to niemal niemożliwe – dodaje Wolski.
Stara amunicja na eksport
Jak niemiecka amunicja trafiła do Stanów Zjednoczonych? Pod koniec XX wieku Bundeswehra zauważyła, że ich pociski są przestarzałe i nie przystają do współczesnego pola walki. W 1999 roku wprowadzili nową, znacznie lepszą amunicję, a technologię produkcji starej sprzedali USA, które rozpoczęły produkcję jako amunicję eksportową do Abramsów.
Amerykanie produkują bowiem dwa rodzaje amunicji. - Pierwszą jest M829A"X", którą produkuje się tylko i wyłącznie na potrzeby krajowe, druga to rodzina KE-W, produkowana przez spółkę joint venture General Dynamic oraz Rheinmettal na eksport. Amunicja eksportowa jest w gruncie rzeczy amerykańskim "kuzynem" niemieckiego DM43 – wyjaśnia ekspert.
Polska w tym przypadku kupuje amunicję pierwszej generacji i taką zamierza też produkować. Tymczasem inni użytkownicy Abramsów kupują do swoich czołgów najnowszą dopuszczoną na eksport amerykańską amunicję KE-W A3 i A4.
Dlaczego zatem Polska nie zakupiła nowszych? Niestety szczegóły negocjacji i umowy są objęte tajemnicą, więc opinia publiczne nie dowie się, dlaczego do najnowocześniejszych czołgów, ministerstwo kupuje amunicję technicznie wywodzącą się sprzed 30 lat.