Bezlitosne słowa eksperta. "Funkcjonujemy pod okupacją alkoholową"

- Funkcjonujemy pod okupacją alkoholową. Jesteśmy w sekcie alkoholowej - opisuje społeczeństwo Robert Rutkowski, gość Wirtualnej Polski. Znany psychoterapeuta tłumaczy, że każda ilość alkoholu jest niebezpieczna, a organizm potrzebuje wielu miesięcy, by się zregenerować.

 Bezlitosne słowa eksperta: "Funkcjonujemy pod okupacją alkoholową"
Bezlitosne słowa eksperta: "Funkcjonujemy pod okupacją alkoholową"
Źródło zdjęć: © East News | Witold Jaroslaw Szulecki
Patrycjusz WyżgaMonika Mikołajewicz

10.01.2024 16:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Wypijamy butelkę wina, ale dobrego. Musi być dobre i musi być drogie, bo wtedy nam się wydaje, że etanol zawarty w tym płynie jest inny niż w tym, który kosztuje 7,85 zł. Nie mam dobrych wiadomości. To jest ten sam etanol - tłumaczy Robert Rutkowski, znany i ceniony psychoterapeuta oraz gość pierwszego w 2024 roku odcinka "Didaskaliów" w Wirtualnej Polsce.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

60 mg czystego alkoholu wywołuje mikroudar w naszym mózgu. Robert Rutkowski - didaskalia#45

"Sekta alkoholowa"

Rozmówca Patrycjusza Wyżgi zwraca uwagę, że alkohol stanowi poważny problem w społeczeństwie. Ludzie go trywializują i nie chcą zauważyć związanego z nim zagrożenia, a nawet jeśli odczuwają negatywny wpływ napojów procentowych, to nie widzą możliwości, by z nich zrezygnować.

- My naprawdę funkcjonujemy pod okupacją alkoholową. Jesteśmy w sekcie alkoholowej - stawia odważną tezę Rutkowski, by po chwili podać przykład takiego zachowania. - Niech pan sobie wyobrazi gościa, który ma 50 lat, jest prezesem dużej firmy, zatrudnia 300 osób. I on przychodzi do mnie i mówi: "Wiesz co, Robert, ja wiem, że mi alkohol szkodzi. Ja się źle po nim czuję, ale ja nie mogę się nie napić. No bo jeżeli ja podpisuję kontrakt z X, Y, Z, a są to naprawdę bardzo poważni kontrahenci, a oni muszą się napić, no to ja nie mogę im odmówić (...), bo oni mogą przestać chcieć robić ze mną interesy" - tłumaczy ekspert.

Następnie gość WP dodaje, że takie podejście, jak powyżej, staje się już na świecie archaizmem. Według badań przeprowadzonych w USA poważni biznesmeni wolą robić interesy z osobami trzeźwymi, które mają "jasny umysł". Dogadywanie się w asyście alkoholu to tzw. wschodni model picia.

Ilość bezpieczna dla organizmu

Rutkowski w dyskusji powołuje się na badania naukowe, m.in. opublikowane w naukowym czasopiśmie medycznym "The Lancet". To właśnie tam ekspert przeczytał kilka lat temu tezę, która - jego zdaniem - bardzo przekonuje do tego, by całkowicie zrezygnować ze spożywania alkoholu. Według naukowców nie ma bowiem jego bezpiecznej dla organizmu ilości i nawet najmniejsza dawka może doprowadzić do zmian nowotworowych.

- Nie istnieje bezpieczna ilość alkoholu. Każda ilość etanolu, uwaga, bo to jest klucz w tych wszystkich badaniach, może mieć potencjał kancerogenny, czyli może uruchomić uszkodzenia DNA - tłumaczy psychoterapeuta, uściślając, że niebezpieczna może okazać się już jedna lampka wina lub jedna butelka piwa.

Ekspert ujawnia ponadto kontrowersyjną informację. Konsekwencją wypicia alkoholu jest upośledzenie funkcji poznawczych i uszkodzenie mózgu, które utrzymuje się w organizmie przez trzy miesiące. Najpierw przez sześć tygodni trwa proces uszkadzania mózgu, a potem organizm potrzebuje kolejnych sześciu tygodni na powrót do normalnego stanu. Rutkowski tłumaczy więc, że nawet pijąc raz w tygodniu, mózg po prostu nie zdąży się zregenerować.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

60 mg czystego alkoholu wywołuje mikroudar w naszym mózgu. Robert Rutkowski - didaskalia#45

Wino i kraje śródziemnomorskie

Wyżga zapytał w związku z powyższymi wynikami badań, jak wygląda sytuacja w krajach śródziemnomorskich, w których wino jest nieodłącznym elementem diety każdego dnia.

Rutkowski tłumaczy, że w tym przypadku alkohol także prowadzi do negatywnych konsekwencji, te jednak są mniejsze ze względu na "uwarunkowania dietetyczne". Następnie przyrównuje dietę śródziemnomorską, okraszoną winem, do zdrowej sałatki ze szpinakiem, serkiem kozim i orzechami, która byłaby posypana azbestem.

- W tej sałatce są bardzo zdrowe elementy, tak samo jak w winie są zdrowe elementy. Ale niepotrzebny jest etanol - wyjaśnia Rutkowski.

Jednocześnie podkreśla, że alternatywą dla tradycyjnego wina może być wino bezalkoholowe, jednak w krajach południa taki produkt praktycznie nie istnieje.

Komentarze (56)