PolskaBelka podwójnym agentem?

Belka podwójnym agentem?

W odtajnionej przez IPN teczce Marka Belki nie ma ani jednego raportu sporządzonego ręką Belki; są zaś raporty oficerów z rozmów z nim. W ujawnionej rano teczce premiera znajduje się notatka z 1987 roku, w której oficer informuje, że spotkania funkcjonariuszy wywiadu PRL z Belką po jego powrocie z USA "nie przyniosły istotnego uzysku informacyjnego".

16 sierpnia 1984 r. w Łodzi Marek Belka napisał oświadczenie o zachowaniu w ścisłej tajemnicy faktu i treści rozmowy z funkcjonariuszem wywiadu PRL - wynika z ujawnionej przez IPN teczki urzędującego premiera.

Informacje z "teczki" nie precyzują, czy Markowi Belce nadano kryptonim "Belch", czy też on sam go przyjął (sam Belka mówił w Sejmie, że nie wybrałby sobie takiego brzydkiego pseudonimu). Z teczki wynika, że kryptonimu "Belch" wobec Belki używano, gdy był on w USA. Wcześniej w Polsce jego sprawa miała kryptonim "Nawał".

Z teczki Marka Belki w IPN wynika, że podczas pierwszej "rozmowy sondażowej" z oficerem wywiadu PRL przed wyjazdem do USA w 1984 roku Belka miał obawy, co do związków z wywiadem.

Ppor. W. Oryński napisał w raporcie z "rozmowy sondażowej" z Belką 17 sierpnia 1984 roku, że Nawal (taki kryptonim nadano Belce) w zasadzie zaakceptował propozycję współpracy. "Niemniej wysunął szereg zastrzeżeń i obaw, co do ewentualnej współpracy z naszym resortem. Nie będzie chciał niczego podpisywać; nie będzie sporządzał dla nas raportów. Godzi się na ustne przekazywanie informacji komuś z konsulatu w Chicago - byle by to nie było zbyt częste i kłopotliwe dla niego" - pisał Oryński.

"Tematem - jedynym, w którym może nam pomóc są sprawy ekonomiczne i nie wiążące się z Polską. Twierdził, że odnosi się ze zrozumieniem dla naszej pracy, ale nie widzi swojej kariery w wiązaniu się z nami" - kontynuował oficer wywiadu.

Według niego, "Nawal wykazywał pewną znajomość realiów naszej pracy i np. wypowiedział się, że obawia się dla nas wydajnie pracować, bo to co on nam przekaże może być wykorzystane w przyszłości przeciwko niemu uważa, ze możemy go zmuszać do działań, na które wcale nie będzie miał ochoty posługując się de facto szantażem".

Oryński zapisał, że "podjęto próbę wyjaśnienia Nawalowi iż tego typu metody są nam obce, zwłaszcza w wypadku zdolnych naukowców i członków partii". Według niego Nawal wspomniał również, że był przez jakiś czas członkiem Solidarności, niemniej legitymacji partyjnej nie zwrócił".

Z Belką kontaktował się zarówno wywiad PRL, jak i SB

Latem 1984 r. przed wyjazdem Marka Belki do USA kontaktował się z nim zarówno wywiad PRL, jak i Służba Bezpieczeństwa. Według wywiadu, było to niedopuszczalną praktyką - wynika z teczki Belki w IPN.

Podporucznik wywiadu W. Oryński pisał w raporcie z 18 września 1984 r. z rozmowy z Belką o jego zaniepokojeniu po rozmowach, jakie prowadził z nim płk Kolczyński z łódzkiej SB. Belka relacjonował Oryńskiemu, że próbowano go wciągnąć do współpracy; on początkowo sądził, że jest to dalszy ciąg kontaktu z wywiadem, ale później biorąc pod uwagę słabą orientację rozmówcy w tematyce gospodarczej stwierdził "równoległość działań".

Według Oryńskiego, Belka nie ujawnił Kolczyńskiemu swoich kontaktów z wywiadem. We wnioskach Oryński napisał do przełożonych, że "w trybie pilnym należy wyjaśnić niedopuszczalne praktyki towarzysza Kolczyńskiego mogące dezorientować źródło i stwarzać niekorzystny obraz funkcjonowania naszej służby".

W teczce Belki zachowała się także informacja od agenta SB o kryptonimie Sonab, kolegi Belki z wydziału ekonomicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Agent ten informował - jak relacjonował w grudniu 1984 r. pułkownik Kolczyński - że Belka, mimo, że w 1980 r. był sekretarzem POP PZPR na wydziale "złapał wiatr w żagle i popłynął dochodząc do aktywisty szczebla centralnego w Solidarności, a każdy temat w egzekutywie uzgadniał z Kropiwnickim". Agent informował też, że po ogłoszeniu stanu wojennego Belka prezentował "poglądy zbliżone do ekstremy Solidarności na uczelni, z biegiem jednak czasu zmienił poglądy te na obowiązujące członka partii". Agent podawał także, że Belka uczestniczył w zbieraniu pieniędzy na pomoc dla osądzonego wówczas za działalność podziemną Kropiwnickiego.

Agent "Sonab", oceniając generalnie Belkę, oświadczył: "Zawsze będzie oscylował w tym kierunku, gdzie widzieć będzie dla siebie korzyści nie tylko materialne, lecz przede wszystkim prestiżowe".

Belka zgadza się na współpracę, ale poza granicami Polski

""Belch" (czyli Marek Belka) deklaruje gotowość pomocy dla wywiadu, ale tylko poza granicami PRL" - napisał w 1987 roku oficer wywiadu w notatce końcowej, która znajduje się w teczce premiera Marka Belki, udostępnionej dziennikarzom przez IPN.

"Belch" podczas 10 miesięcznego pobytu w USA, przekazał dwa opracowania ekonomiczne "o wartości porównawczej" - wynika z notatki oficera wywiadu.

W teczce Belki znajduje się również notatka z 10 czerwca 1985 r., z której wynika, że w Chicago z "Belchem" rozmowę przeprowadziło dwóch funkcjonariuszy FBI. W lipcu tamtego roku "Belch" opowiedział o tej rozmowie dwóm funkcjonariuszom wywiadu PRL.

"Belka traktuje współpracę jako zło konieczne"

"Można było wyczuć, że Marek Belka traktuje współpracę z naszą służbą jako zło konieczne, gdyż odmowa oznacza zastrzeżenie wyjazdu zagranicznego" - napisał podporucznik SB Kosiorowski w notatce z rozmowy, przeprowadzonej przed wyjazdem Belki do USA 11 września 1984 roku.

Według notatki końcowej, spotkania funkcjonariuszy wywiadu PRL z Belką po jego powrocie z USA "nie przyniosły istotnego uzysku informacyjnego". Autor notatki pisał: "biorąc pod uwagę ograniczone możliwości wywiadowcze 'Belcha', wnioskuję o złożenie sprawy wstępnej w archiwum departamentu I MSW".

Wywiad polski ostrzega Belkę przed FBI

Jedyna wzmianka w teczce Marka Belki o przekazaniu materiałów dla wywiadu PRL dotyczy opracowania na temat rynku produktów rolnych, które - według teczki - Belka miał uzyskać od profesora uniwersytetu w Chicago.

Według wywiadu PRL, materiał ten mógł mieć "wartość dla celów porównawczych".

Relacjonując 8 lutego 1985 r. rozmowę z Belką rezydent wywiadu PRL w Chicago o kryptonimie Duncan pisał do przełożonych, że przesyła "materiały uzyskane przez B. zgodnie z naszymi poprzednimi ustaleniami od prof. (nazwisko zamazane) z University of Chicago". Agent wywiadu stwierdza, że nie podejmuje się oceny tych materiałów jako zbyt specjalistycznych. Podkreśla, że uwagę zwraca, co również zaznaczył w rozmowie z nim "B", opracowanie pt. "World community market situation and outlook". Wywiadowca pisze dalej, że to opracowanie na temat stanu i prognoz amerykańskiego i światowego rynku produktów rolnych przygotował profesor ... dla American Enterprise Institute, który ma być organem opiniodawczym dla ekipy prezydenta Ronalda Reagana w zakresie ekonomii. "Duncan" podkreśla, że pozostałe przekazane przez Belkę materiały nie wydają się mieć już takiej wagi, bo są powszechnie dostępne. Oceniając Belkę "Duncan" pisał: "Nadal nie posądzam B. o entuzjazm do współpracy, lecz - jak widać - zaangażował się i wykazał
inicjatywę. Powoli przechodzę z nim na stopę mniej formalną, bardziej koleżeńską". "Duncan" napisał też, że ostrzegł Belkę, iż może próbować z nim rozmawiać FBI. "Poinformowałem go, jak ma się wtedy zachować" - napisał.

Oceniając raport "Duncana" jego przełożony z rezydentury wywiadu PRL w Chicago oficer o kryptonimie Spaski napisał 19 lutego 1985 r., że "rezultaty spotkań, aczkolwiek nie w pełni zakończonych można ocenić pozytywnie. Analiza przekazanych materiałów wskazuje, że mogą mieć one wartość dla celów porównawczych". Materiały, o których piszą "Duncan" i "Spaski" nie zachowały się w teczce Belki.

We wcześniejszym raporcie ze spotkań z Belką "Duncan" pisał 13 listopada 1984 r., że jednym z zadań zleconych "B" jest: "Na bazie lektury publikacji prof. D. Johnson nawiązać z nim kontakt osobisty, zorientować w prowadzonych przez niego obecnie pracach, ustalić jego ewentualne związki z ośrodkami decyzyjnymi w USA". Nazwisko Johnsona nie zostało w tym przypadku zaczernione przez pracownika IPN - prawdopodobnie w wyniku niedopatrzenia. Wszystkie inne nazwiska osób trzecich są zaczernione.

Wywiad PRL negatywnie ocenił kontakty Belki z FBI

Wywiad PRL negatywnie oceniał zachowanie Marka Belki podczas jego rozmowy w czerwcu 1985 r. z oficerami FBI w Chicago. Pretensje dotyczyły niezebrania odcisków palców oficerów FBI, a także tego, że powiedział im, iż przed wyjazdem był w kraju przesłuchiwany przez SB.

Kontaktujący się z Belką rezydent wywiadu PRL w Chicago o kryptonimie "Duncan" pisał w notatce dla przełożonych z rozmowy z Belką, że zdając sobie sprawę, iż Belka może być indagowany przez FBI udzielił mu "szczegółowego instruktażu", m.in. co do zapamiętania danych z legitymacji, które mu okażą oraz zebrania odcisków palców ze szklanek, które ma im wręczyć pod pozorem poczęstunku.

"Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, dlaczego B. postąpił wbrew otrzymanym instrukcjom" - pisał Duncan. "Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że postawa B. obliczona była na zadowolenie każdej ze stron, tj. nas i +gęsi+ (tak w teczce określa się FBI), co nasuwa się biorąc pod uwagę jego w sumie negatywny stosunek do współpracy" - dodawał Duncan w notatce. Z wyraźnym dystansem opisywał zaś, że niewywiązanie się z zebrania odcisków palców Belka "tłumaczył tym, że miał już niemal wszystko spakowane".

"Najbardziej przekonywującym dla mnie uzasadnieniem jest to, że chciał dać FBI jak i nam do zrozumienia, że nie zamierza się angażować w bliższe kontakty, współpracę z żadną ze stron" - konkludował Duncan.

Przełożony Duncana oficer wywiadu PRL o kryptonimie Wells dopisał na jego notatce: "Nie sądzę, by Belch powiedział całą prawdę o tej rozmowie. Musiał być pytany, czy przed wyjazdem SB proponowała mu współpracę. Do wyjaśnienia w kraju". Rzeczywiście w lipcu 1985 r. w Łodzi Belka złożył relację wywiadowi PRL na temat rozmowy z FBI. "Dość szczegółowo i szczerze zrelacjonował rozmowę z FBI nie ukrywając nawet niezbyt korzystnych dla siebie elementów" - pisał o tej rozmowie oficer wywiadu podpor. W.Oryński.

Wywiad PRL negatywnie oceniał kontakty Belki z FBI

Wywiad PRL negatywnie oceniał zachowanie Marka Belki podczas jego rozmowy w czerwcu 1985 r. z oficerami FBI w Chicago. Pretensje dotyczyły niezebrania odcisków palców oficerów FBI, a także tego, że powiedział im, iż przed wyjazdem był w kraju przesłuchiwany przez SB.

Kontaktujący się z Belką rezydent wywiadu PRL w Chicago o kryptonimie "Duncan" pisał w notatce dla przełożonych z rozmowy z Belką, że zdając sobie sprawę, iż Belka może być indagowany przez FBI udzielił mu "szczegółowego instruktażu", m.in. co do zapamiętania danych z legitymacji, które mu okażą oraz zebrania odcisków palców ze szklanek, które ma im wręczyć pod pozorem poczęstunku.

"Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, dlaczego +B.+ postąpił wbrew otrzymanym instrukcjom" - pisał Duncan. "Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że postawa B. obliczona była na zadowolenie każdej ze stron, tj. nas i +gęsi+ (tak w teczce określa się FBI - PAP), co nasuwa się biorąc pod uwagę jego w sumie negatywny stosunek do współpracy" - dodawał Duncan w notatce. Z wyraźnym dystansem opisywał zaś, że niewywiązanie się z zebrania odcisków palców Belka "tłumaczył tym, że miał już niemal wszystko spakowane".

"Najbardziej przekonywującym dla mnie uzasadnieniem jest to, że chciał dać FBI jak i nam do zrozumienia, że nie zamierza się angażować w bliższe kontakty, współpracę z żadną ze stron" - konkludował Duncan.

Przełożony Duncana oficer wywiadu PRL o kryptonimie Wells dopisał na jego notatce: "Nie sądzę, by Belch powiedział całą prawdę o tej rozmowie. Musiał być pytany, czy przed wyjazdem SB proponowała mu współpracę. Do wyjaśnienia w kraju".

Rzeczywiście w lipcu 1985 r. w Łodzi Belka złożył relację wywiadowi PRL na temat rozmowy z FBI. "Dość szczegółowo i szczerze zrelacjonował rozmowę z FBI nie ukrywając nawet niezbyt korzystnych dla siebie elementów" - pisał o tej rozmowie oficer wywiadu podpor. W.Oryński.

Informacje Marka Belki mało wartościowe

Po powrocie Belki z USA Oryński napisał 31 lipca 1985 roku: że "z uwagi na minimalne możliwości uzyskiwania przez "Belcha" wartościowych informacji i niezbyt aktywną dotychczas postawę wnioskuję o złożenie sprawy do archiwum.

W tym samym raporcie pisał jednak że "efektem współpracy było dostarczenie przez "Belcha" materiałów opracowywanych przez prof. XXX (nazwisko zamazano), z których jeden oceniono jako wartościowy".

Wskutek prawdopodobnie nieuwagi pracownika IPN dwa inne nazwiska w raporcie pozostały niezaczernione.

Wywiad PRL wydał na sprawę Belcha 3.330 złotych

3.330 ówczesnych zł wydał w latach 80. wywiad PRL w związku ze sprawą "Belcha".

W zamykającej teczkę Marka Belki "notatce końcowej" z 6 marca 1987 r. porucznik wywiadu W.Oryński napisał: "Podczas prowadzenia sprawy wydatkowano z funduszu operacyjnego kwotę 3.330 zł".

Z dokumentów w teczce nie wynika na co wydano te pieniądze. Cała teczka liczy 68 kart. Zawiera łącznie 20 dokumentów. Jest kopią z mikrofilmów.

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres uznał we wtorek teczkę Marka Belki za jawną w świetle nowej ustawy o ochronie informacji niejawnych. Premier zwrócił się w zeszłą środę do Kieresa o odtajnienie swej teczki po tym, gdy wiceszef sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Roman Giertych zarzucił Belce, że skłamał stwierdzając, iż nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Belka przyznaje, że przed wyjazdem do USA w 1984 r. podpisał tzw. instrukcję wyjazdową, ale podkreśla, że nie oznacza to, iż podpisał deklarację współpracy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)