Będzie referendum - zdecydował Sejm
Polacy zdecydują w referendum, czy wyrazić zgodę na ratyfikowanie przez prezydenta Traktatu Akcesyjnego, podpisanego w środę w Atenach - postanowił Sejm w dzień po podpisaniu Traktatu. Dokument ten jest prawną podstawą członkostwa naszego kraju w Unii Europejskiej.
Za uchwałą opowiedziało się 417 posłów, przeciw był jeden - Zdzisław Jankowski z Samoobrony, a wstrzymało się dwóch - Robert Luśnia oraz Antoni Stryjewski z Ruchu Katolicko-Narodowego. Większość wymagana do jej podjęcia wynosiła 211 głosów.
Wcześniej Sejm nie przyjął wniosku Luśni o odrzucenie projektu uchwały.
Uchwała Sejmu stanowi, że "w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikację Traktatu Akcesyjnego", podpisanego w Atenach 16 kwietnia przez państwa członkowskie Unii i kraje kandydujące, w tym Polskę, "zostanie przeprowadzone ogólnokrajowe referendum".
Marszałek Sejmu Marek Borowski zaznaczył, że uzasadnienie projektu uchwały wypływa wprost z konstytucji. Ustawa zasadnicza - jak dodał - przewiduje bowiem, że gdy RP, na podstawie umowy międzynarodowej, przekazuje organizacji międzynarodowej kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach, to wyrażenie zgody na ratyfikację takiej umowy może nastąpić w drodze ustawy, albo w referendum ogólnokrajowym. Sejm decyduje o sposobie wyrażenia tej zgody w drodze uchwały.
Borowski podkreślił, że w sprawie tak zasadniczej, jak ratyfikacja Traktatu Akcesyjnego powinien wypowiedzieć się naród, czyli suweren. W tej kwestii - jak powiedział - nie było żadnych różnic poglądów ani między partiami politycznymi, ani w społeczeństwie.
W czwartek posłowie mają się też zdecydować, czy referendum będzie jedno czy dwudniowe oraz, na jakie pytanie będziemy odpowiadać w tym głosowaniu.
Według wicemarszałka Sejmu Donalda Tuska (PO), prezydium Sejmu zaproponuje, aby referendum europejskie trwało dwa dni, a pytanie referendalne brzmiało: "Czy wyraża pani, pan, zgodę na przystąpienie Rzeczpospolitej Polskiej do Unii Europejskiej".
Premier Leszek Miller mówił w czwartek w Sejmie, że złożył swój podpis pod Traktatem Akcesyjnym w przekonaniu, że warunki, które wynegocjowała Polska, są najlepsze z możliwych.
"Rząd wykonał zatem swoją powinność wobec narodu, a teraz naród wypowie się w tej kwestii w referendum" - zaznaczył premier. Jak zauważył, podpisany dokument dowodzi, jak wiele mamy do zyskania wchodząc do UE i jak wiele mamy do stracenia pozostając poza nią.
Miller podkreślił, że podpisanie Traktatu "to wyraz uznania dla dokonań lat transformacji, dla stabilności polskiej demokracji, dla przestrzegania praw człowieka, dla odwagi i przedsiębiorczości Polaków, dla skuteczności wysiłków w dostosowaniu prawodawstwa do wysokich norm europejskich".
Premier przywołał nazwiska polityków którzy patronowali temu procesowi. Wymienił b. prezydenta Lecha Wałęsę i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz wszystkich b. szefów rządu od 1989 roku: Tadeusza Mazowieckiego, Jan Krzysztofa Bieleckiego, Jana Olszewskiego, Hannę Suchocką, Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego Włodzimierza Cimoszewicza i Jerzego Buzka.
"Ludzie dawnej 'Solidarności' i ludzie demokratycznej lewicy. Pełna gama politycznych kolorów, które sumują się oto w portret Polski jako kraju, który w sposób konsekwentny i spoisty określa swoje własne jutro" - powiedział szef rządu
Według niego, to "właśnie dzięki takiej współpracy Polska zmierza do miejsca, które jej przynależy z racji historii, geografii, ale przede wszystkim siły ludzkich marzeń, wartości i wysiłków".
"W naszych dziejach aż tłoczno od nieudanych koalicji, w których my dawaliśmy krew, a partnerzy piękne słowa; tłoczno od sojuszy, gdzie my biliśmy się za wolność cudzą, lecz nasza mniej sojuszników interesowała. W tej dramatycznej historii narodu wejście do Unii Europejskiej jest wreszcie czymś radosnym i ożywczym" - ocenił Miller.
Powiedział, że integracja z UE jest to bez wątpienia wydarzenie o znaczeniu historycznym, tak wielkie, że wciąż trudno nam ogarnąć jego znaczenie, skutki i przełomowy charakter.
"Wysoka Izbo, Europa bez żalu pozostawia wiek wojen, zniszczeń, krzywd i nieprawości, wyniszczających podziałów i konfliktów" - oświadczył premier.(an)