Będzie proces za utrudnianie śledztwa ws. "Wujka"
Odbędzie się proces b. prokuratora wojskowego Witolda K., który - zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej - utrudniał śledztwo w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek" - zdecydował Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie (WSO).
IPN pod koniec 2004 r. oskarżył Witolda K., b. zastępcę wojskowego prokuratora garnizonowego w Gliwicach, o utrudnianie śledztwa w sprawie strzelania do górników w kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r. Według aktu oskarżenia, Witold K. dopuścił się zaniedbań i nie podjął działań umożliwiających zgromadzenie wszystkich dowodów. Początkowo WSO umorzył postępowanie uznał bowiem, że przestępstwo uległo przedawnieniu.
IPN zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego argumentując, że Witold K. dopuścił się zbrodni komunistycznej, która przedawnia się dopiero w 2010 r. Według Instytutu, definicja takiej zbrodni, opisana w ustawie o IPN, jest jasna i jednoznaczna.
SN w lipcu bieżącego roku skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez WSO.
W środę obrońca Witolda K, mec. Franciszek Burda wnioskował przed WSO o ponowne umorzenie postępowania. Jego zdaniem, b. prokurator wojskowy nie popełnił żadnego objętego oskarżeniem czynu, a samo oskarżenie jest "wyrazem politycznych przekonań i powstało ze względów ideologicznych".
Prokurator oddziałowej komisji IPN w Warszawie Dariusz Gabrel wnioskował o przeprowadzenie postępowania dowodowego. Tylko ono, przed niezawisłym sądem może, określić rolę Witolda K. w tej sprawie - argumentował.
Sąd przychylił się do jego wniosku i orzekł, że odbędzie się proces b. prokuratora wojskowego. Termin jego rozpoczęcia nie został jeszcze określony. Pisemne uzasadnienie środowego orzeczenia sądu ma być znane w ciągu tygodnia.
Przewodniczący składu sędziowskiego płk. Mirosław Jaroszewski powiedział w uzasadnieniu, że rozstrzygnięcie czy Witold K. popełnił zbrodnię komunistyczną czy nie "wymaga wnikliwej i analitycznej oceny". Zdaniem sadu dokonanie jej możliwe jest jedynie w postępowaniu dowodowym podczas procesu.
W czasie pacyfikacji kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 r. zginęło dziewięciu górników. Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tragedii i umorzyła po miesiącu "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa". Przyjęto bowiem tezę o obronie koniecznej milicjantów, którzy pacyfikowali zakład.
Sprawa pacyfikacji śląskich kopalń toczy się przed katowickim sądem już po raz trzeci. Pierwszy proces trwał 4,5 roku, drugi 2 lata. Oba wyroki, uniewinniające 22 byłych milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach. Trzeci proces, który objął 17 oskarżonych, rozpoczął się we wrześniu ubiegłego roku.