"Będzie łapówka, będzie atom", "To pomnik dla Tuska"
"Będzie łapówka, będzie atomówka", "ekoterroryści protestują przeciwko cywilizacji", "To pomnik dla Tuska" - piszą Internauci komentujący plany budowy w Polsce elektrowni atomowej. Według sceptyków, inwestowanie w odnawialne źródła energii może być bardziej opłacalne i bezpieczniejsze. Zwolennicy budowy elektrowni twierdzą, że bez elektrowni atomowej, Polska będzie musiała kupować prąd między innymi od Rosji, produkowany w... elektrowni atomowej przy granicy z Polską.
Przeczytaj też: "Polska ma alternatywę dla elektrowni atomowych" Elektrownia atomowa jak proszek do prania
- Jeżeli elektrownie atomowe są bezpieczne, to proponuję zebrać podpisy o rozpisanie referendum w sprawie lokalizacji elektrowni atomowych w Warszawie i w Katowicach (małe straty przesyłu), składowanie odpadów na miejscu (obniżka kosztów) i tani prąd dla okolicznych mieszkańców. Nie zwlekajmy, referendum powinno być ogólnokrajowe - pisze Internauta Przemek Kryszk.
- Elektrownię atomową można zbudować w 10 lat, ale aby ją zlikwidować, trzeba aż 120 lat, a i tak zostają jeszcze odpady radioaktywne. Jesteśmy bogatym energetycznie krajem, tylko władza nie chce słuchać naukowców, którzy mają coś do powiedzenia w tej dziedzinie. Dziś mamy opracowaną w Polsce technologię bazującą na pozyskiwaniu energii ze złoża węgla kamiennego, bez jego wydobywania i zatruwania powietrza dwutlenkiem węgla. O zasobach geotermalnych i geotermicznych już nawet nie chce wspominać, bo niektórzy mają na nie "alergię". A na tym nie koniec - twierdzi Internauta Karol.
- Hałdy elektrowni węglowych też są promieniotwórcze, nie mówiąc o stopniu zatrucia atmosfery przez samą elektrownię. To, że nie zbudujemy atomówki w Polsce, wcale nie zwiększy czystości i bezpieczeństwa. Pył radioaktywny po ewentualnej awarii u sąsiadów nie zatrzyma się na granicy - zauważa Internauta KoperNick.
"Ekoterroryści protestują przeciwko wszystkiemu"
W opinii zwolenników budowy elektrowni, zaniechanie inwestycji w energię atomową może oznaczać dalsze uzależnianie energetyczne Polski, między innymi od Rosji. Internauci twierdzą również, że bez taniej energii elektrycznej, pochodzącej z elektrowni atomowej, zwiększy się koszt działalności dla polskich przedsiębiorców.
- Ekoterroryści protestują przeciwko każdej produkcji energii, w ogóle są przeciwko cywilizacji, choć bardzo chętnie korzystają z jej dobrodziejstw. Elektrownie węglowe są złe, bo produkują dwutlenek węgla, elektrownie nuklearne też złe, bo są odpady, elektrownie wodne też są złe, bo ingerują w ekosystem rzeki, elektrownie wiatrowe też złe, bo ptaki się zabijają. Biogaz też jest tak naprawdę zły, bo przy kompostowaniu wydziela się metan - skuteczniejszy gaz cieplarniany od dwutlenku węgla. Oprotestowane jest wszystko i na wszystkie sposoby. Powszechne jest blokowanie inwestycji, sprawy sądowe, zniechęcani są inwestorzy. Inwestycja staje się "ekologiczna" dopiero po uiszczeniu opłaty "ekologicznej". Ekoterrorysta powinien być traktowany jak każdy inny terrorysta - twierdzi Internauta Marcin_Wega.
- Największa katastrofa elektrowni to katastrofa elektrowni wodnej w Chinach w 1975 roku (tama Banqiao - przyp. red.). W wyniku pęknięcia zapory, śmierć poniosło 230 tys. ludzi. W Japonii w wyniku trzęsienia ziemi i katastrofalnego tsunami zginęło dziesięciokrotnie mniej. Mimo, że pracowało 18 elektrowni, tylko w jednej miała miejsce awaria - przypomina Internauta Slik.
- Pęka tama, ginie 171 tys. ludzi, 6 mln domów zniszczonych. To jak Czernobyl, Fukushima, TMI, Hiroshima i Nagasaki razem wzięte - zauważa Internauta Equ.
- Japońskie elektrownie wytrzymały największe notowane trzęsienie ziemi jakie znamy (to tsunami odcięło wodę do chłodzenia) i w Polsce, ani jedno, ani drugie nie występuje - pisze Internauta o nicku Jęzory. "Przez bolszewicki zakaz brakuje prądu"
- W okresie międzywojennym bardzo duża część "prądowych potrzeb kraju" była zaspokajana poprzez prąd, produkowany przez lokalnych drobnych wytwórców na małych rzecznych tamach. Na takich minielekrtrowniach wodnych. Dawało to korzyści i z lokalnym wiosennymi podtopieniami, których dzięki wysoko rozwiniętej sieci jazów i przepustów, po prostu nie było. Obecnie dominuje gigantyzm w myśleniu (duży projekt - duża kasa - duże łapówki), przez co wielkie elektrownie nie pracują efektywnie, trując przy okazji swoje i sąsiednie województwo, a na prowincji jak "siądzie sieć", to i po kilka tygodni bez prądu ludzie muszą się obywać, bo sami na potrzeby własnej społeczności, przez funkcjonowanie w Polsce pobolszewickich zakazów prawnych, produkować nie mogą - oskarża Internauta Czesio.
- W Polsce jedynym dostępnym w dużej skali paliwem jest jak na razie węgiel, który po spaleniu emituje dużo dwutlenku węgla. Jak zapłacimy kary za jego emisję, to energia uzyskiwana z węgla będzie bardzo droga, droższa od tej uzyskiwanej z atomu. Energetyka rozproszona? A czym zasilana? Szyszkami zbieranymi w lasach? Trzeba by wyciąć wszystkie lasy, a połowę produkcji zbóż spalać w kotłach. Energii wodnej też mamy mało, bo mamy mało rzek i płyną po płaskim terenie - twierdzi Internautka Blondi.
"Będzie łapówka, będzie atomówka"
Część Internautów nie wierzy, że tak duży projekt może się udać w Polsce w obecnych warunkach. Komentujący wskazują jako dowód problemy w realizacji innych dużych projektów, między innymi budowę dróg i autostrad. Internauci zwracają również uwagę, że na budowie elektrowni najbardziej skorzystają firmy, które sprzedadzą Polsce wyposażenie elektrowni i zbudują infrastrukturę techniczną.
- W razie awarii polski rząd zareaguje odpowiedzialnie i będzie działać sprawnie. Po wszystkim ludzie nie zostaną bez opieki, a winni zostaną ukarani. Tak było po ostatniej powodzi przecież - ironizuje Internauta Wariete.
- Co niektórzy dostaną w łapę i zgodzą się na wszystko, nawet na Czarnobyl 2. Jak wybudują tę elektrownię tak jak autostrady, to marny nasz los - twierdzi Internautka Wrona.
- Będzie łapówka będzie atomówka. Nie chodzi o możliwość innych alternatywnych źródeł energii, ale o to, że przy budowie atomówki łapówy będą szły w milionach euro, a ile będzie stanowisk różnego typu dla prezesów dyrektorów, rad nadzorczych, przeznaczonych dla nieuków partyjnych - oskarża Internauta Jan.
- Elektrownia atomowa ma dla PO i Tuska takie samo znaczenie propagandowe jak dla sowietów odwrócenie biegu rzeki Angary. Znaczenie gospodarcze żadne, ale propagandowo, że ho ho. Przecież nie trzeba być wielkim mędrcem, żeby wykumać, że miliardy wydane na budowę dzisiaj nowoczesnej, a za 20 lat przestarzałej elektrowni, można skierować na wybudowanie porządnych zbiorników retencyjnych oraz elektrowni wodnych. Rozwiązuje to jednocześnie problem produkcji energii i zapobiega powodziom - komentuje Internauta Qujo0t.
Chcesz podzielić się swoją opinią? . Opublikujemy Twoją wypowiedź w naszym serwisie.