USA zaniepokojone. "Wszystkie opcje na stole"
Rośnie napięcie w relacjach Iranu z Zachodem. Teheran wspiera militarnie Rosję, a ostatnio pojawiły się doniesienia, że niepokojąco zwiększył swój potencjał jądrowy. - Jesteśmy zdeterminowani, by nie dopuścić, aby Iran wszedł w posiadanie broni atomowej - zapowiedział sekretarz stanu USA. Pytany, czy rozważana jest też "opcja wojskowa", Antony Blinken odparł, że "wszystkie opcje są na stole".
O niepokojącą politykę Iranu szef amerykańskiej dyplomacji był pytany podczas swojej podróży na Bliski Wschód. Blinken zastrzegł, że w kwestii powstrzymania Teheranu Waszyngton preferuje działania dyplomatyczne.
Pytania o potencjał atomowy Iranu pojawiły się po ostatnich doniesieniach Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). Według przedstawionej w ubiegłym tygodniu oceny ekspertów tej organizacji, ilość zgromadzonego przez Teheren wzbogaconego uranu wystarczy, aby wyprodukować już nie jeden, a nawet kilka pocisków nuklearnych.
Blinken przypomniał, że było to możliwe po wycofaniu się Iranu z porozumienia nuklearnego. - Iran miał szansę na powrót do międzynarodowego porozumienia nuklearnego, ale ją odrzucił - zaznaczył.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Protesty w Iranie. Jednoznacznie stanowisko USA
Amerykański sekretarz stanu mówił ponadto, że Waszyngton niepokoją też represje stosowane przez władze Iranu wobec własnych obywateli, aby stłumić falę protestów, jaka pojawiła się po śmierci studentki Mahsy Amini.
Blinken podkreślił, że protestując, irańska młodzież broni "swoich podstawowych praw". - Wspieramy naród Iranu - oświadczył i dodał, że to tamtejsze społeczeństwo będzie musiało ostatecznie zdecydować, czy chce zmienić obecny reżim.
Przeczytaj też:
Źródło: alarabiya.net/Ukraińska Prawda
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski