Polityka"Będą niszczyć miejsca kultu, tłuc szyby w kościołach"

"Będą niszczyć miejsca kultu, tłuc szyby w kościołach"

- Jeśli nie traktuje się poważnie ataków na starsze osoby, zaczyna się tolerować chamstwo, nie reaguje, gdy Palikot nawołuje do „wypatroszenia kaczek”, a Komorowski mówi: „jaki prezydent, taki zamach”, to trudno się dziwić, że ludzie niezrównoważeni czują, że mają zielone światło - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Elżbieta Jakubiak z PiS. W ten sposób odnosi się do ataku w łódzkim biurze PiS. Posłanka dodaje, że następnym przejawem tej nienawiści będą akty wandalizmu wobec miejsc kultu. Przyznaje, że sama również padła ofiarą agresji. Była wówczas w ósmym miesiącu ciąży.

"Będą niszczyć miejsca kultu, tłuc szyby w kościołach"

21.10.2010 | aktual.: 10.11.2010 11:08

WP: Agnieszka Niesłuchowska, Dominika Leonowicz: Co pani pomyślała, gdy dowiedziała się o ataku na biuro PiS w Łodzi?

- Zadzwoniłam do swojego biura, aby upewnić się czy wszystko w porządku. To mogło wydarzyć się wszędzie.

WP: Jarosław Kaczyński mówił, że tragedia w Łodzi nie była dziełem przypadku, ale wynikiem wielkiej kampanii nienawiści, która jest prowadzona wobec PiS. Pani też tak uważa?

- Gdy toczył się spór o krzyż, podawano ile kosztuje nas ta akcja, a z drugiej strony pozwalano przeciwnikom obrońców, którzy przychodzili na Krakowskie Przemieście, szarpać modlących się, pluć do zniczy. Dlaczego nie przeszkadzają nam gołe brzuchy, a obraża nas widok dziesięciu staruszków modlących się na ulicy? Komu oni przeszkadzali? Jeśli nie traktuje się poważnie ataków na starsze osoby, zaczyna się tolerować chamstwo, nie reaguje, gdy Palikot nawołuje do „wypatroszenia kaczek”, a Komorowski mówi: „jaki prezydent, taki zamach”, to trudno się dziwić, że ludzie niezrównoważeni czują, że mają zielone światło. Ten język ludzi podnieca i uruchamia w nich najgorsze instynkty.

WP: Czuła pani, że może coś złego się jeszcze wydarzyć, że wojna polsko-polska nie zakończy się wraz z zabraniem krzyża sprzed pałacu prezydenckiego?

- Tak, zastanawialiśmy się tylko, w którym momencie ruszy prawdziwa akcja znieważania, kiedy zaczną wybijać szyby w kościołach. Myślę, że następnym przejawem tej nienawiści będą akty wandalizmu wobec miejsc kultu.

WP: Ale Kościół chciał zakończyć sprawę sporu o krzyż. Doszło przecież do porozumienia między duchownymi, harcerzami i kancelarią prezydenta. Obrońcy krzyża nie pozwolili jednak zabrać krzyża, a kleryków, którzy po niego przyszli, wyzwali od najgorszych?

- A wie pani jak ci księża tam się znaleźli? Opowiadali, że dowiedzieli się na godzinę wcześniej, że mają tam być. Nie mieli żadnego wsparcia, a padło właśnie na nich. To było fałszywe. Nie było żadnego porozumienia między Kościołem a kancelarią prezydenta, była próba oszustwa, wmawiania ludziom, że ktoś się z kimś porozumiał. To prezydent powinien wyciągnąć do ludzi rękę, zaprosić do rozmowy władze Warszawy, przedstawicieli rodzin ofiar, mieszkańców, obrońców krzyża i wspólnie ustalić godne miejsce upamiętnienie ofiar.

WP: Czy po tym, co się stało Jarosław Kaczyński może obawiać się o swoje życie?

- On całe życie dostawał pogróżki, ale szydzono z tego. Czy kiedykolwiek ktoś pytał go w wywiadzie o to, na czym polegała inwigilacja prawicy? Wielokrotnie rozmawiałam z prezydentem Kaczyńskim na ten temat i wiem, że przebijano im opony w samochodzie, na ich życie szykowano zamach. To szokujące, że po tylu latach od tamtego czasu nikt nie poniósł konsekwencji.

WP: Dlaczego mężczyzna, który zaatakował pracowników biura tak nienawidził PiS? Próbuje pani to sobie jakoś racjonalnie wytłumaczyć?

- Teraz będzie się mówiło, że jest wariatem, ale czy każdy wariat ma broń palną, pistolet, gaz? Jak na mężczyznę w tym wieku dość zręcznie zaatakował, co może oznaczać, że w przeszłości był milicjantem. Być może zatem PiS kojarzy mu się z tym, że zabrano mu esbecką rentę?

WP: Czyli nie chodzi wyłącznie o PO?

- Nie, również o tzw. pokrzywdzonych przez nas, którym odebraliśmy uprawnienia kombatanckie, którzy kiedyś mieli się dobrze, z uśmiechem na twarzy donosili na sąsiadów, a dziś nie mają tak dobrego samopoczucia. To olbrzymia część społeczeństwa, która myślała, że przejdzie przez życie nie musząc rozliczać się za swoje czyny. Prawda wyszła na jaw, więc stali się bardzo agresywni.

WP: Jarosław Kaczyński wskazuje jednak, że PO stoi za kampanią nienawiści.

- To nie jest takie proste. Wszyscy, jako członkowie PiS, byliśmy za lustracją, dekomunizacją , oczyszczeniem państwa z tego, co jest pozostałością po najgorszych czasach komunistycznych. Ten system był siecią powiązań, składał się z ludzi, którzy mają ogromne wpływy. Choć wydaje nam się, że Polska jest wolna, tak nie jest, ci ludzie żyją, a PiS jest dla nich wrogiem. Największe pretensje mają do Jarosława Kaczyńskiego, bo jest prezesem, ale generalnie nienawidzą nas wszystkich, mogą wejść do każdego biura.

WP: Pani też doświadczyła takiej agresji?

- Tak, kilka lat temu. Pracowałam wówczas w urzędzie ds. kombatantów i byłam w ósmym miesiącu ciąży. Do biura przyszedł mężczyzna podający się za kierowcę Bieruta. Trzymał w ręku ogromną laską i chciał mnie uderzyć. Na szczęście sekretarka wyczuła jego intencje i zasłoniła mnie, więc trafił w jej rękę. Gdyby nie ona, nie wiem co by się stało, pewnie dostałabym w głowę. Z agresją tego typu urzędnicy spotykają się bardzo często. To mogło wydarzyć się wszędzie.

WP: Czyli nie tylko w biurze PiS, ale np. PO czy SLD?

- My jesteśmy bardziej narażeni, bo pokazuje się nas jako wroga. Doprowadziła do tego władza, która nie szanowała nas jako opozycji, kompromitowała nas przy pomocy machiny propagandowej. Nie da się więc udowodnić, że za mordercą, który zabił pracownika biura stał ktoś z naszych przeciwników. Ten mężczyzna, sugerując się atmosferą społeczną, uznał, że dołoży swoją cegiełkę do aktu przemocy, na który rządzący przyzwalają.

WP: Prezes PiS mówi, że kampania nienawiści rozpoczęła się od „moherowych beretów” terminu użytego przez Donalda Tuska.

- Przez takie wypowiedzi zachęca się ludzi do złego traktowania starszych. Bulwersująca była też akcja „zabierz babci dowód”. To najgorsza inicjatywa społeczna jaka miała miejsce w Polsce.

WP: Czy można jeszcze powstrzymać tę machinę agresji?

- Tu jest ogromna rola polityków, ale nie tych z opozycji, tylko rządzących. To oni mają cały aparat w garści. Jestem ciekawa jak zachowa się teraz premier, czy znów się zaszyje, wyjedzie na wakacje, popłynie w rejs dookoła świata czy może rzuci jakiś temat zastępczy. Zobaczymy, na ile poważnie potraktuje sygnał o realnym zagrożeniu.

WP: A konkretnie? Co powinien zrobić?

- Swoim zachowaniem i językiem jasno pokazać, że nas szanuje i traktuje jak równorzędnego partnera a nie wroga.

WP: Ale jak z wroga zrobić partnera?

To będzie trudne, bo dziś wszyscy chcą podkręcać. Język Palikota, Kutza zniszczył język polskiej polityki. Nie wiem, co będzie dalej.

Rozmawiały: Agnieszka Niesłuchowska i Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (2131)