Będą na ślubie Kate i Williama, choć mają krew na rękach
W Wielkiej Brytanii to wydarzenie roku. Książę William i Kate Middleton już w piątek powiedzą sobie sakramentalne "tak". Wesele będzie huczne. Lista zaproszonych gości jest długa, ale i kontrowersyjna. Nie brakuje na niej ludzi, którzy mają krew na rękach.
28.04.2011 | aktual.: 29.04.2011 06:50
5-gwiazdkowy hotel Dorchester to synonim londyńskiego luksusu. Luksusu, na który niewielu może sobie pozwolić - za pokój płaci się tam 450 funtów dziennie. Jak twierdzi południowoafrykańska prasa, to właśnie w Dorchesterze zakwaterował się najbardziej osobliwy z weselników - król Suazi, Mswati III. Przybył wraz z 50-osobową świtą.
Oburzyło to jego rodaków żyjących w Wielkiej Brytanii. Na wtorkowy wieczór zapowiedzieli protesty przed hotelem. Suazyjczycy w ojczyźnie jeszcze o podróży króla nie wiedzą - państwowe media poinformują o tym dopiero wtedy, gdy władca im pozwoli. O kosztach wyprawy nie wspomną. Za to na pewno napiszą, jak wielki zaszczyt spotkał ich kraj.
Suazi to państewko na południu Afryki. Siedmiu na dziesięciu obywateli żyje tam za mniej niż dolara dziennie. Przeciętny Suazyjczyk umiera przed 32. urodzinami, najwcześniej na świecie. Co czwarty ma AIDS.
Bieda, bieda, bieda. W zeszłym tygodniu dwie największe organizacje walczące z wirusem HIV w kraju ogłosiły, że zakończą działalność. Powód: brak funduszy. Budżet jednej z nich, regularnie zmniejszany, wynosił zaledwie 100 tys. dolarów rocznie. Pieniądze te pochodziły w dużej mierze ze skarbu państwa. W obliczu kryzysu finansowego rząd zrezygnował jednak w kwietniu ze wspierania aktywistów.
Tymczasem, jak donosi niezależna suazyjska gazeta "The Nation", Mswati zlecił niedawno remont trzech domów dla królewskich gości. W rezydencjach pojawiły się nowe meble, dywany, podłogi i wyposażenie. Koszt zmian: 1,8 mln dol.
W połowie kwietnia monarcha świętował 25. rocznicę swego panowania oraz 43. urodziny. Na celebracje wydano 1,4 mln dol.
Suazi to prywatny plac zabaw dla Mswatiego i jego rodziny. Ta jest zresztą coraz większa - uwielbiający miłość król ma 14 żon i co najmniej 23 dzieci. Regularnie organizuje huczne przyjęcia, na których wybiera sobie kolejne - często bardzo młode - kochanki. Jego garaże pełne są luksusowych samochodów. Władca potrafi jednak również na chwilę zapomnieć o uciechach.
12 kwietnia suazyjscy robotnicy wyszli na ulice protestować przeciwko zamrożeniu płac. Domagali się także, by przywrócono partie polityczne, które 38 lat wcześniej zdelegalizował ojciec Mswatiego. W odpowiedzi król wysłał na ulice uzbrojonych policjantów i tajniaków. Według lokalnych dziennikarzy, służby bezpieczeństwa zachowywały się jak "najemnicy lub gangsterzy szukający krwi", bili i zatrzymywali demonstrantów, po których słuch później ginął. Nieliczne zdjęcia, które przedostały się do mediów, pokazują m.in. ośmiu policjantów kopiących leżącego mężczyznę. "Jeśli coś takiego nie jest zbrodnią, to może wypuśćmy z więzień wszystkich morderców i złodziei" - ironizowano na łamach niezależnego "Times of Swaziland".
Dlaczego więc na weselu brytyjskiego następcy tronu pojawi się despota, który pławi się w luksusach, podczas gdy jego lud głoduje i umiera na AIDS? - To nie król Mswati III został zaproszony, ale monarcha Suazi. Brytyjska rodzina królewska to snobi, którzy zapraszają jedynie pewną "klasę" ludzi na swoje wesela. Zwykli prezydenci, nie będący królami państw Wspólnoty Brytyjskiej, są zbyt pospolici. Dlatego Barack Obama obejrzy ceremonię w telewizji - odpowiada portalowi AllAfrica Richard Rooney, suazyjski dziennikarz i były profesor University of Swaziland. - Brytyjczycy nie wiedzą, ani nie dbają o to, kim jest Mswati. Ważne, że ma tytuł monarchy. Gdyby królem Suazi był kozioł, to kozioł leciałby do Londynu na wesele - dodaje.
Mswati III nie jest jedynym ze wzbudzających mieszane uczucia weselników. Wśród zaproszonych jest również Mohammed bin Nawwaf bin Abdul Aziz Al-Saud, saudyjski książę i ambasador w Wielkiej Brytanii. Saudyjczycy od lutego krwawo tłumią protesty społeczne w Bahrajnie, obawiając się, że bunt mógłby przelać się do Arabii. Po ostatniej masakrze demonstrantów z przyjazdu na ślub zrezygnował bahrajński książę Salman.
Na weselu pojawi się także Gabriel Machinga, zimbabweński ambasador i wierny sojusznik dyktatora Roberta Mugabe. Zimbabwe było niegdyś perłą w brytyjskim imperium kolonialnym. Sam Mugabe w latach 90. otrzymał od Elżbiety II tytuł rycerski. I chociaż kontakty między Harare i Londynem w ostatnich latach znacznie się popsuły, sentyment widocznie pozostał.
Ciekawe tylko, jak goście zostaną usadzeni w ławach opactwa westminsterskiego?
Michał Staniul, "Wirtualna Polska"
Czytaj również blog autora: Blizny Świata!