Będą musieli brać kredyt? Redemptoryści chcą skończyć "muzeum Rydzyka"
Zajmująca się finansami toruńskich redemptorystów Lidia Kochanowicz-Mańk zapowiedziała na antenie Telewizji Trwam, że rodzina Radia Maryja będzie sama szukała pieniędzy na dokończenie wystawy w tzw. muzeum Rydzyka w Toruniu. Zakonnicy nie chcą już czekać aż środki, które obiecał im rząd PiS, zostaną odblokowane przez obecny rząd.
Wciąż nie ma zresztą pewności, czy resort kultury kiedykolwiek je odblokuje, bo sprawa na dobre stanęła w miejscu, a koszty materiałów i usług budowlanych w Polsce cały czas wzrastają. Nie wiadomo więc, ile obecnie faktycznie potrzeba do dokończenia inwestycji, ale na pewno chodzi o miliony złotych, których obecny rząd nie chce dać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ministerstwo zobowiązało się, że sfinansuje zarówno wybudowanie obiektu, jak również wystawę stałą. Podpisaliśmy stosowne umowy. (…) Mieliśmy promesę, że dostaniemy środki w 2024 r. (…) Mamy również ogromne trudności, jeżeli chodzi o firmę Rafako (wykonawcę – przyp. red.), bo wiemy, że ona też przeżywa trudny okres. Zarząd Rafako złożył wniosek o upadłość - twierdzi Kochanowicz-Mańk. - Rafako nie realizuje zobowiązań, do których było zobowiązane umową i ugodą. Nie usuwa usterek w muzeum, nie prowadzi przeglądów gwarancyjnych. Pewnie będziemy mieć wielomiesięczne sprawy w sądach. My pilnujemy środków publicznych – oceniła zajmująca się finansami toruńskich redemptorystów Kochanowicz-Mańk.
I dodała: - Jeśli nie otrzymamy brakującej kwoty, to myślę, że będziemy szukać jej w formie pożyczki z banku czy jakichś innych środków. Nie zatrzymujemy tempa wykonania. (…) Mam nadzieję, że w przyszłym roku wreszcie tę wystawę otworzymy.
Telefon Rydzyka
Do prowadzonej w studiu TV Trwam dyskusji włączył się również telefonicznie ojciec Rydzyk, który stwierdził, że za odbieraniem redemptorystom dotacji stoją "żołnierze ideologii antykatolickiej i antynarodowej".
- A co do muzeum... Ja dziękuję panu Bogu, że się na nie zgodził tamten rząd. To muzeum miało być w ramach edukacji. Naród, który nie pamięta przeszłości, ginie i nie ma przyszłości. (...) To muzeum jest państwowe. Myśmy nie popełnili przestępstwa. Służymy bezinteresownie Kościołowi i Polsce, my, redemptoryści. Pani dyrektor jest poniewierana przez to draństwo – nie ukrywał żalu o. Tadeusz Rydzyk.
Prosiliśmy resort kultury o zajęcie stanowiska w sprawie deklaracji Lidii Kochanowicz-Mańk, ale do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Podatnicy wydali na to muzeum fortunę
Redemptoryści dostali w 2017 r. w dzierżawę działki Skarbu Państwa, zobowiązując się, że wybudują tam muzeum. To atrakcyjne tereny w zachodniej części Torunia, między Wisłą i wylotówką na Bydgoszcz, gdzie mieli już swój kościół, uczelnię, a także budowali geotermię i mieli w planach Park Pamięci Narodowej z tężniami solankowymi (podatnicy zasponsorowali te przedsięwzięcia w kolejnych latach dzięki decyzjom rządu PiS).
Sprawa od początku miała kuriozalny charakter, ponieważ zarówno ówczesny wojewoda z rządu PiS, jak i ówczesny prezydent Torunia, działali błyskawicznie, załatwiając wszystkie formalności w zaledwie 11 dni. Nie mieli nawet pojęcia, jakiego typu muzeum ma tam powstać (dopiero kilka lat później wyklarowało się, że instytucja ma upamiętniać dzieje polskiego chrześcijaństwa, myśli Jana Pawła II oraz ratowanie przez Polaków Żydów w czasie II wojny światowej).
Redemptoryści dostali działki w drodze wyjątku bez przetargu we wieczyste użytkowanie - z olbrzymią bonifikatą, ale pod warunkiem, że nie będzie tam prowadzona działalność komercyjna.
W ostatnich latach minister kultury w rządzie PiS Piotr Gliński zdecydował, że muzeum powstanie za 224 mln zł z pieniędzy podatników. Teoretycznie zakonnicy mają je prowadzić wspólnie z resortem, ale praktycznie mieli wolną rękę w realizacji pomysłu. Stwierdzili, że jedną z kluczowych sal poświęcą historii Radia Maryja oraz wiążącej się z tym martyrologii, a szefem całego przedsięwzięcia ustanowili ojca Jana Króla, prawą rękę ojca Rydzyka. Powstający obiekt został okrzyknięty przez media "muzeum Rydzyka".
Po wielu perturbacjach rok temu oficjalnie otworzyli muzeum przy udziale czołowych polityków PiS i hierarchów kościelnych, a potem ogłosili, że pokłócili się z wykonawcą i nie mogą dokończyć części muzealnej budynku, więc nie wiadomo, kiedy będzie można je zwiedzać. Na razie więc zwiedzania nie ma, bo nie ma czego zwiedzać.
Duchowni doszli do wniosku, że można zrobić z muzeum inny użytek. 8 lutego ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce, że zaczęli w nim organizować odpłatne wydarzenia kulturalne, mimo że mieli zakaz prowadzenia działalności komercyjnej. Chodzi o spektakle, koncerty i pokazy filmowe. Cena to przeważnie kilkadziesiąt złotych, chociaż za koncert noworoczny i recital fortepianowy duchowni pobierali prawie 100 zł.
Ponadto wyszło na jaw, że w muzeum wybudowali olbrzymią aulę, która wygląda jak pokaźna sala koncertowa na kilkaset miejsc, choć przy staraniach o środki przekonywali, że będzie to "audytorium", mimo że tą nazwą określa się głównie sale wykładowe (do wykładów nadal używają auli w swojej uczelni, która sąsiaduje z muzeum).
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Kontakt: Mikolaj.Podolski@grupawp.pl