Beata Szydło o Małgorzacie Gersdorf: każdy z nas może czuć się tym, kim nie jest
Była premier Beata Szydło nie ma wątpliwości: Małgorzata Gersdorf nie jest już I prezesem Sądu Najwyższego. - Jeżeli w demokratycznym systemie zostaje przyjęte prawo, to każdy z obywateli ma obowiązek je stosować, a tym bardziej przedstawiciele środowisk sędziowskich - stwierdziła.
Wicepremier Beata Szydło była w czwartek gościem programu „W punkt” w Telewizji Republika, gdzie pytano ją miedzy innymi o reformę wymiaru sprawiedliwości wprowadzoną przez PiS i zamieszanie wokół Sądu Najwyższego. - Mogę tylko żałować tego, że w ubiegłym roku dokładnie o tej porze nie udało nam się zakończyć przeprowadzenia tej reformy - dobrze przygotowanej reformy sądownictwa - mówiła była premier.
- Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie łatwa do przeprowadzenia reforma i opór środowiska będzie bardzo duży. Z drugiej strony, jak przypominam sobie, z czasów kampanii jeszcze, to problem sądów był jedną z najczęściej stawianych spraw, w kontekście przeprowadzenia reform - podkreśliła wicepremier.
Wyraziła żal, że rok temu zabrakło jej ekipie odwagi, by dokończyć reformę sądów. Jej zdaniem gdyby tak się stało "to być może nikt by już o tym nie rozmawiał". - Być może oprócz środowisk sędziowskich i Komisji Europejskiej, która miałaby jakieś pytania, ale bylibyśmy już do przodu - stwierdziła Szydło.
- W tym momencie jest niestety chaos, ale z drugiej strony jest to jednoznacznie określone w prawie, kto może pełnić funkcje prezesa Sądu Najwyższego. Tutaj nie ma dyskusji. Jest przeprowadzona zmiana ustawowa. Ustawa nie została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego - tłumaczyła wicepremier.
- Kto, jeżeli nie sędzia powinien stosować prawo? Ta dyskusja, czy pani prezes Gersdorf jest, czy nie jest... Ona się czuje. Każdy z nas może czuć się tym, kim nie jest. Zgodnie z prawem pani Gersdorf nie jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego - podkreśliła polityk.
Zdaniem wicepremier to "niebywałe i bardzo przykre, że przedstawiciele grupy sędziów, którzy powinni stać na straży prawa" pokazują, że "lekceważą prawo, które zostało przyjęte". - Można nie się zgadzać z pewnymi rozwiązaniami, taka jest demokracja, na tym polega dyskusja polityczna, ale jeżeli w demokratycznym systemie zostaje przyjęte prawo, to każdy z obywateli ma obowiązek je stosować, a tym bardziej przedstawiciele środowisk sędziowskich - dodała.
- Tutaj jest takie ostentacyjne lekceważenie ustaw, które zostały przyjęte, parlamentu, pana prezydenta, ale przede wszystkim lekceważenie Polaków. Ta grupa pokazuje Polakom - my możemy wszystko, my możemy wszystko zrobić i powiedzieć i jesteśmy ponad prawem - mówiła Szydło. Jej zdaniem to "oburzające i niebywałe". - Z drugiej strony jest to jeszcze ten ostatni bastion sił chcących obalić rząd Prawa i Sprawiedliwości, zatrzymać te zmiany, które my wprowadzamy. W tej chwili wykorzystują tę sprawę, żeby uderzyć w rząd, w środowisko Zjednoczonej Prawicy, żeby powstrzymać ten proces reform - oceniła Beata Szydło.
- Najlepszym dowodem tego jest to, o czym mówił wczoraj pan premier Morawiecki, że ta zmiana, którą my przeprowadzamy w sądownictwie jest potrzebna, bo właśnie wciąż są w sądach ludzie, którzy w stanie wojennym orzekali. Proszę bardzo - chociażby człowiek, który jest wyznaczony na zastępce, czy tam następce pani Gersdorf - stwierdziła wicepremier, wskazując na wyznaczonego na zastępcę I prezes SN, sędziego Józefa Iwulskiego. - Jeżeli nam się wydaje, że po tych zmianach, które zostały już wprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, my możemy być spokojni i możemy spokojnie patrzeć na to, że Polska otrzymuje właśnie tę autonomię, suwerenność, że odzyskujemy wymiar sprawiedliwości to każdy, kto tak uważa, powinien się pochylić nad przypadkiem sędziego Iwulskiego i zastanowić się, jak to jest możliwe, że taki człowiek jest wyznaczony przez panią Gersdorf na swojego następcę - podkreślała wicepremier.
Źródło: telewizjarepublika.pl