PolskaBeata Szydło: nie ma obaw, że w 2017 r. zabraknie w budżecie pieniędzy

Beata Szydło: nie ma obaw, że w 2017 r. zabraknie w budżecie pieniędzy

• "Rząd jest przygotowany, by przyjąć projekt prezydenta ws. wieku emerytalnego"
• Premier była gościem specjalnego programu TVP Info
• Przez godzinę odpowiadała na pytania dziennikarzy

Beata Szydło: nie ma obaw, że w 2017 r. zabraknie w budżecie pieniędzy
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

26.02.2016 | aktual.: 27.02.2016 00:31

Premier zaznaczyła w rozmowie z TVP Info, Polsatem i portalem 300Polityka, że rząd chce zapewnić stabilność budżetową z jednej strony uszczelniając system podatkowy, a z drugiej przygotowując projekty na rzecz rozwoju.

Minister finansów Paweł Szałamacha przygotował zestaw ustaw dot. uszczelnienia systemu podatkowego oraz stworzenia systemu informatycznego w celu kontroli skarbowej. Ustawy te zaczną działać w 2016 roku - zapowiedziała szefowa rządu.

Dodała, że wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki przygotował z kolei plan prorozwojowy, który także zaowocuje wpływami do budżetu. "Nie ma obaw o to, że w 2017 roku braknie na cokolwiek pieniędzy" - oświadczyła szefowa rządu. Podkreśliła, że przyszłoroczny budżet będzie przygotowany od początku do końca przez obecną ekipę rządzącą. "W tym roku zastaliśmy budżet, który przygotowała poprzednia ekipa" - dodała Szydło.

Premier podkreśliła, że obniżenie wieku emerytalnego to jedno z głównych zobowiązań wyborczych PiS, a także prezydenta. "Prezydent Andrzej Duda wywiązał się z tego zobowiązania, złożył projekt ustawy, który w tej chwili jest w komisji sejmowej po pierwszym czytaniu. Wszystko zależy od tego, jakie będzie tempo prac w Sejmie. Jesteśmy przygotowani na to, żeby ten projekt został uchwalony w tym roku i żebyśmy mogli od 2017 roku mieć zmieniony system" - powiedziała Szydło.

Zaznaczyła, że w trakcie uzgodnień w Radzie Dialogu Społecznego ze strony związków zawodowych pojawiły się uwagi dotyczące tego, aby obniżenie wieku emerytalnego było połączone z okresem składkowym.

- Prezydent przygotował taki projekt, który zresztą jest zgodny z programem PiS; myśmy również mówili o obniżeniu wieku emerytalnego do 60 lat dla pań i 65 dla panów, czyli powrót do poprzedniego wieku emerytalnego. Jesteśmy przygotowani na wprowadzenie takiego rozwiązania. Natomiast jeżeli w trakcie dyskusji parlamentarnej pojawią się inne wnioski, czy wpłyną inne projekty, to zapewne Sejm zechce pracować w komisji nad dwoma projektami - powiedziała premier.

- W tej chwili mamy projekt prezydenta. Jesteśmy przygotowani na to, żeby go przyjąć w tym roku. Rząd popiera projekt prezydenta, co nie znaczy, że nie rozmawiamy również z Solidarnością, ponieważ mamy od nich uwagi. Poprosili o rozmowy i ta dyskusja również się toczy - poinformowała premier.

- Obniżanie wieku emerytalnego, to była obietnica wyborcza, jedna z naszych najważniejszych, którą podtrzymujemy" - podkreśliła. Dodała, że obniżenie wieku emerytalnego jest oczekiwane przez społeczeństwo. W jej ocenie podwyższenie wieku emerytalnego przez poprzedni rząd bez uwzględnienia opinii Polaków "było nie fair". "Dzisiaj Polakom należy się powrót do poprzedniego wieku emerytalnego. Ale my mówimy wyraźnie - to będzie wybór - mówiła.

Premier była pytana, czy rząd będzie za wprowadzeniem obniżki podstawowej stawki VAT do 22 proc., czy też za utrzymaniem obecnej stawki - 23 proc. - Na pewno nikt nie będzie VAT-u podwyższał. Nie ma takiej możliwości. Czy powrócimy do poprzedniej stawki? Będę mogła to powiedzieć po półroczu - zapowiedziała. Jak mówiła, "jeżeli okaże się, że dynamika wpływów z podatków utrzyma się (...), jeżeli ustawy, które zostaną wprowadzone, okażą się skutecznymi, po półroczu będziemy mogli powiedzieć, czy zdecydujemy się, żeby powrócić do poprzedniej stawki VAT".

Zaznaczyła, że ona osobiście chciałaby obniżenia stawki VAT, bo to napędziłoby gospodarkę i pomogło przedsiębiorcom. - Natomiast ocenę tego zostawiam sobie na pewien czas. Dzisiaj mogę na potrzeby tej dyskusji powiedzieć: obniżymy, wrócimy do poprzedniej stawki, ale wolę być ostrożna i wolę powiedzieć tak: po półroczu spotkamy się i wtedy będę mogła powiedzieć zdecydowanie: tak, czy nie - mówiła szefowa rządu.

Premier zaznaczyła także, że projekt dotyczący podniesienia kwoty wolnej od podatku, który był zapowiedziany przez prezydenta, już jest w Sejmie. - W naszej ocenie w tej chwili, w tym stanie budżetu nie możemy pozwolić sobie na wprowadzenie kwoty w takiej wysokości, czyli od razu 8 tys., jak jest proponowane w projekcie prezydenta - powiedziała premier.

Jak dodała, rząd rozważa, "czy rozłożyć to na etapy i dochodzić stopniowo do kwoty wolnej od podatku w wysokości 8 tys. zł., czy też być może zastosować inny wariant, że "najpierw wprowadzić kwotę dla grupy, która ma niższe dochody" i "stopniowo dochodzić do tych, którzy mają wyższe dochody".

- Ale również chcemy przyjąć ten projekt jak najszybciej, by mógł obowiązywać od nowego roku - zaznaczyła Szydło.

Premier zaznaczyła, że projekty dotyczące 12 zł stawki wynagrodzenia oraz wprowadzenia 15-procentowego CIT dla małych przedsiębiorców są już przygotowane. - Projekt 12 zł jest po uzgodnieniach i będzie trafiał na rząd do przyjęcia, natomiast projekt dot. 15-procentowego CIT został wczoraj przez ministra finansów zgłoszony do uzgodnień. Te dwa projekty już są i wejdą w życie niebawem, po uchwaleniu przez Sejm, myślę, że to jest kwestia dwóch, trzech miesięcy - zapowiedziała premier.

Szydło pytana była też o doniesienia nt. raportu ZUS, iż w ciągu kilku lat może on zbankrutować. W tym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że ZUS wyliczył, iż w ciągu pięciu lat na emerytury i renty państwu zabraknie 250 mld zł, a w wersji pesymistycznej aż 400 mld.

- Mam opinie ekspertów, którzy mówią, że te informacje, że ZUS-owi grozi bankructwo, są przesadzone - oświadczyła premier. - W tej chwili mianowaliśmy nową prezes ZUS (...) i czekam na jej opinię. Będziemy coś więcej mogli powiedzieć, kiedy ona będzie przygotowana - dodała.

Szydło zwróciła ponadto uwagę, że w Polsce należy rozpocząć rozmowę o "kompleksowej zmianie systemu emerytalnego". - Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że przyszłość naszych emerytur zależy z jednej strony od tego, czy będzie praca, czy Polacy będą zarabiali godnie, na tyle bezpieczne będą wynagrodzenia, że pozwolą również na te wyższe wpływy do ZUS-u, a z drugiej strony będzie to zależało od tego, czy Polaków będzie przybywać, czy ubywać - powiedziała.

- Nie można mówić o systemie emerytalnym nie patrząc na kwestie demografii, pracy - to jest system naczyń połączonych. My w tej chwili próbujemy ten system w ten sposób zbudować - podkreśliła.

Podczas swojego wystąpienia odniosła się ponadto do kwestii likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Jak mówiła, do połowy tego roku powinny być gotowe założenia ustawy w tej sprawie. Natomiast uchwalenie przepisów dot. NFZ mogłoby nastąpić do końca tego roku. - Wówczas od przyszłego roku można by było tę reformę wprowadzać - podkreśliła.

W trakcie debaty Beata Szydło pytana była też o protesty w Polsce, podczas których jej rządowi zarzuca się łamanie demokracji. - Demokracja w Polsce ma się świetnie - podkreślała tłumacząc, że świadczy o tym fakt, że "ludzie wychodzą na ulice, protestują i nikt im tego nie zabrania".

- Dziś od rana jeździłam po Mazowszu, spotykałam się z ludźmi i proszę mi wierzyć, nikt nie zapytał mnie o sprawy Trybunału Konstytucyjnego, o protesty (...), ludzie cieszą się, że będzie Rodzina 500 plus - oświadczyła Szydło.

- Ludzie chcą normalności (...), a normalność dzisiaj dla człowieka to jest praca, godne wynagrodzenie, poczucie bezpieczeństwa dla rodziny - podkreśliła.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (361)