- Dzisiaj mamy czyste sumienie i przeświadczenie, że wszystko zrobiliśmy najlepiej. Nasi poprzednicy od początku nie podejmowali właściwych decyzji. To jest w Europie bardzo źle przyjmowane, a powinno być normą - dbanie o interesy polskie, narodowe - stwierdziła Kempa.
Szefowa kancelarii premiera podkreśliła, że bezpieczeństwo "nie ma żadnej ceny". - Francuzi będą mogli przystępować do kolejnych przetargów, nikt tutaj drogi nie zamyka. To normalne w umowach handlowych, że jeśli dochodzi się do pewnej bariery, to umowy nie dochodzą do skutku. Mam nadzieję, że polska dyplomacja z tą materią się upora - dodała.
- Dochodzi do dziwnej sytuacji, że kupujemy nie to, czego chce wojsko, tylko to, co produkuje jeden konkretny zakład (...) W kontekście pytań, które stawia "Gazeta Wyborcza", dotyczących potencjalnych powiązań ministra Macierewicza z jednym z amerykańskich lobbystów, który pracuje na rzecz tego koncernu, to jest bardzo dziwna sprawa. Wygląda to bardzo zagadkowo - mówił z kolei Kierwiński.
Pytany o zarzuty, które PiS stawiało rządowi PO, iż przetarg na Caracale był ustawiony tak, by Francuzi mogli go wygrać, poseł PO przypomniał, że sąd badał przetarg na Caracale. - Orzekł, że przetarg był przeprowadzony właściwie. Jest coś dziwnego, że nie kupuje się sprzętu, które chce polskie wojsko, a wybiera się produkt, który odpadł w tym przetargu - tłumaczył poseł PO.
- Nie przekonuje pana argument, że to polskie fabryki powinny je produkować? - pytała Baranowska.
- Ale to nie są polskie fabryki. Black Hawki nie są polską myślą techniczną, tylko amerykańską i to sprzed dwudziestu kilku lat. Te zakłady są na terytorium Polski, ale to nie są polskie fabryki. Pani premier Szydło boleśnie rozmija się z prawdą. Powinniśmy wybierać środek bojowy, który jest nam potrzebny. To nie będzie helikopter, który - z całym szacunkiem - będzie służył do przewożenia prezesa Kaczyńskiego ze Świnoujścia do Krakowa - powiedział Kierwiński.