PolskaBeata Kempa skomentowała atak na swoje biuro. "To wszystko odbiło się na dzieciach"

Beata Kempa skomentowała atak na swoje biuro. "To wszystko odbiło się na dzieciach"

To mąż Beaty Kempy pierwszy został zaalarmowany o pożarze w jej biurze poselskim. Ostrzegł mieszkańców. Kempa wyznała, jak bardzo atak odbił się na jej rodzinie.

Beata Kempa skomentowała atak na swoje biuro. "To wszystko odbiło się na dzieciach"
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska

We wtorek doszło do próby podpalenia biura poselskiego Beaty Kempy w Sycowie w woj. dolnośląskim. Ktoś rzucił w drzwi pojemnik z łatwopalną substancją.

Incydent miał miejsce ok. godz. 2 w nocy na ul. Ks. Rudy. Podczas ataku uruchomił się system alarmowy.

Kempa skomentowała atak na swoje biuro dla portalu wPolityce.pl. Wyznała, że to zimna krew jej męża uchroniła mieszkańców budynku przed śmiercią.

- Mąż jest bardzo skromny, ale w tym pożarze mogło zginąć wiele rodzin - powiedziała. Dodała także, że "to wszystko odbiło się na dzieciach". Podkreśliła, że teraz przede wszystkim muszą się nimi zająć.

Jej zdaniem ten incydent to wynik nagonki na polityków zjednoczonej prawicy oraz efekt patologii, za którą stoi język nienawiści.

- Nie chcę się skarżyć, ale jesteśmy ofiarami stałej i permanentnej nagonki - skomentowała dla wPolityce.pl. - My nic nikomu nie zrobiliśmy. Naszą "winą” jest to, że mamy sprecyzowane poglądy - dodała.

Wyznała także, że to nie jest w stanie jej zastraszyć i poglądów nie zmienia - Boję się tylko Pana Boga - oświadczyła.

Sprawca użył łatwopalnej cieczy o nieustalonym jeszcze składzie. Na drzwiach pozostawił napis o treści: "H-7102 21.21. CALIFOR UBER ALES NIE" - podało RMF FM. "California Uber Alles" to tytuł piosenki punkowego amerykańskiego zespołu Dead Kennedys z lat 70.

Straty spowodowane przez sprawcę wyceniono wstępnie na ok. 7 tys. zł.

Nadzór nad sprawą objęła Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.

"Boję się tam pracować"

- To, co się dzieje jest straszne. Proszę pamiętać, że w budynku nie mieści się tylko biuro, ale mieszkają też ludzie. Dożyliśmy takich czasów, że biur poselskich nie oblewa się już farbą tylko wrzuca się butelki z podpaloną cieczą. Biuro jest zniszczone i nie możemy w nim pracować - mówiła reporterom "Gazety Wrocławskiej" pracownica biura PiS w Sycowie.
Kobieta dodała, że boi się teraz tam pracować.

Stanowcza reakcja opozycji

Politycy PiS zdarzenie nazwali skandalicznym, stanowczo potępili je również politycy opozycji. Z inicjatywą wyszedł poseł Nowoczesnej Michał Jaros. Zbiera chętnych do wspólnego odmalowywania podpalonego biura.

To był kolejny atak na biuro PiS w ostatnich dniach. W niedzielę nieznany sprawca pomalował sprayem drzwi do szczecińskiej siedziby PiS. W poniedziałek Radio Maryja informowało z kolei o oblaniu farbą wejścia do wspólnego biura poselskiego posłów Andrzeja Melaka, Jarosława Krajewskiego i Ewy Tomaszewskiej w Warszawie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (889)