Baszar al‑Asad zarejestrowany. Chce dalej rządzić Syrią, lecz ma konkurencję
Prezydent Basza al-Asad został oficjalnie zarejestrowany jako kandydat w wyborach prezydenckich w Syrii. Te zaplanowane są na 26 maja, a obecny prezydent zmierzy się w nich m.in. z opozycjonistą Mahmudem Ahmedem Marei.
03.05.2021 19:02
Basz al-Asad, prezydent Syrii od 2000 roku, ponownie stoczy bój o najważniejszy urząd w państwie. W poniedziałek 3 maja al-Asad przez Wysoki Trybunał Konstytucyjny został oficjalnie zarejestrowany na kandydata w zbliżających się wyborach.
Syria. Baszar al-Asad ponownie będzie ubiegał się o fotel prezydenta
Walka o fotel prezydenta Syrii zaplanowana jest na 26 maja. Oprócz kandydatury Baszara al-Asada zarejestrowano także dwóch innych kandydatów. To były minister stanu Abdallah Salim Abdallah i opozycjonista Mahmud Ahmed Marei.
By móc złożyć kandydaturę w wyborach prezydenckich w Syrii należy uzyskać poparcie co najmniej 35 z 250 parlamentarzystów syryjskiego Zgromadzenia Ludowego. Warto nadmienić, że 134 z 250 parlamentarzystów to posłowie partii Baas, której liderem jest Baszar al-Asad.
Dodatkowym wymogiem od kandydatów na urząd prezydenta Syrii jest minimum 10 lat zamieszkania na terenie kraju. Jak zauważają eksperci, wymóg ten z miejsca dyskwalifikuje większość opozycjonistów Asada, którzy przebywają na wygnaniu.
Wybory w Syrii. USA: To farsa
W opinii władz USA, a także syryjskiej opozycji, zarządzone na koniec maja wybory prezydenckie w Syrii to "farsa", której celem jest scementowanie rządów Baszara al-Asada.
Do przeprowadzenia "przejrzystych" i demokratycznych wyborów wzywa także ONZ, które uznało ostatnio, że wybory w Syrii nie są zgodne z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa.
Baszar al-Asad rządzi Syrią od 2000 roku, kiedy to po 30 latach zastąpił ojca, który przejął władzę w kraju w wyniku zamachu stanu w 1970 roku.
Sytuacja w Syrii jest niestabilna od 2011 roku, gdy Arabska Wiosna przerodziła się w regularną wojnę domową. Szacuje się, że w ciągu tych 10 lat w Syrii zginęło blisko pół miliona osób.
Źródło: PAP