Baseny i kąpieliska. "Są jak skarbiec bez dna"

Generalne sprzątanie przed sezonem i codzienne dbanie o czystość przez całe lato – basen, jacuzzi czy SPA nie dla wszystkich oznacza relaks. Ci, którzy sprzątają takie obiekty przyznają, że to ciężka praca. Mówią nam także o tym, na jakie niespodzianki muszą być przygotowani podczas sprzątania.

Baseny i kąpieliska. "Są jak skarbiec bez dna"
Źródło zdjęć: © WP.PL
Katarzyna Romik

Pracownicy firm, które dbają o czystość basenów są zgodni, że w ich biznesie nie ma żadnych reguł. Każdy obiekt jest inny, każdy odwiedza różna liczba gości, są mniejsze lub większe baseny, te pod dachem i te otwarte. I każdy z nich wymaga innych porządków i innej częstotliwości prac.

"Basen jak pacjent, każdy ma swoje wymagania"

Warszawska firma "Umięc" pracuje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Jej właściciel, Grzegorz Umięcki przyznaje w rozmowie z WP, że takie są uroki sezonu letniego.

– Mamy zlecone usługi stałych kontrahentów, ale w okresie wakacyjnym przyjmujemy także zlecenia od nowych klientów. W większości są to baseny zewnętrzne. Mamy zdecydowanie więcej pracy, ale dajemy radę i nie narzekam – podkreśla Umięcki.

W firmie, która podkreśla, że jej misją jest "dążenie do świadczenia usług na jak najwyższym poziomie", nie ma sztywnych zasad.

– Nie można określić, że zawsze coś robimy według tych samych wytycznych. Ja zawsze porównuję basen do pacjenta. Każdy pacjent jest inny, każdego pacjenta trzeba inaczej traktować, inaczej go obsługiwać, więc musimy sobie z tego zdawać sprawę. Każdy basen jest inaczej użytkowany, inaczej położony geodezyjnie, inaczej nasłoneczniony. One inaczej pracują – mówi nasz rozmówca.

Grzegorz Umięcki nie ma wątpliwości, skąd bierze się najwięcej zanieczyszczeń. – Wprowadzają je ludzie, woda sama się nie zanieczyszcza. Jeśli na basen wchodzi 100-200 klientów, to tyle też "wchodzi" zanieczyszczeń. I nie myślę tu o niczym mechanicznym, ponieważ takie uszkodzenia i przypadki raczej są rzadkością – przyznaje szef firmy "Umięc".

Nowe instalacje filtrujące wodę i wspomagające czystość na basenach określa jako "odporne na głupotę ludzką". Jeśli już ktoś coś specjalnie zepsuje, ekipa to wyławia i usuwa. Tak łatwo nie jest w przypadku interwencji "nietypowych".

– Do takich zawsze zaliczam kał w basenie. Jestem w branży ponad 25 lat i nigdy tego nie zrozumiem, jak ktoś może zrobić kupę do wody. To zawsze wprowadza w zakłopotanie. Ale tak to niestety mamy zanieczyszczenie kałem, które jest niewyobrażalne. O ile sikanie można jakoś zatuszować, to kał w basenie jednak trudno ukryć. To tak jakby wyjść na ulicę i tam się załatwić – ocenia Umięcki.

To, że ludzie gubią pierścionki, biżuterię, zegarki to już jest norma. Czepek czy część stroju kąpielowego też nie dziwią. Nawet samych użytkowników. W branży pojawia się coraz więcej udogodnień, dzięki którym instalacja nie niszczy się, a firma, która dba o obiekt może go monitorować.

"Nietoperz, męska bielizna i solidna wiejska gnojówka"

Nad morzem sprzątanie domków dla letników i pensjonatów oraz basenów, z których korzystają zależy od długości pobytu.
Olga Grajek-Górecka prowadzi w Ustroniu Morskim firmę "Pod Brzozami – Clean and Care". Ceni sobie swoją pracę, ceni swoich pracowników i ceni turystów.

– Sprzątamy baseny i strefę SPA. To jest bieżąca konserwacja. Oprócz wymiany wody, która się zdarza dwa razy w sezonie, to codziennie badamy poziom stężenia chloru. Kiedy dbam o jakiś obiekt cały czas wiem, czego mogę się spodziewać pomiędzy turnusami. Owszem, zdarzają się zanieczyszczenia, ale takie, które wynikają z eksploatacji. Wiem, że nie będzie naleciałości rocznych czy dwuletnich. I taka usługa jest tańsza, bo wiemy, że nie będzie dużo roboty – zaznacza nasza rozmówczyni.

To, do czego firma "Pod Brzozami" jest wzywana przed sezonem, na jednorazowe zlecenie, to loteria. Bywają miejsca, które nigdy nie spotkały się z profesjonalną chemią.

– Kiedyś sprzątaliśmy basen po zimowaniu i widok był nietuzinkowy, ponieważ woda miała kolor solidnej wiejskiej gnojówki. Woda nie była głęboka, ale moi pracownicy nie mieli odpowiednich butów, by tam wejść, więc zawiązywali worki na śmieci na nogach i tak sobie poradzili – relacjonuje pani Olga.

– W trakcie sprzątania chyba nas już nic nie zdziwi: usuwamy nietoperze i owady. W najprzeróżniejszych miejscach basenów zagnieżdżają się też jaskółki. O sprzątaniu domków czy pokoi po turystach to można książka napisać. Ostatnio na rogach jelenia wisiały męskie gacie. A kupa pod prysznicem to coś normalnego – wymienia szefowa firmy sprzątającej.

Olga Grajek-Górecka zaznacza, że nie narzeka na swoją pracę. – To ciężki kawałek chleba. Pracuję w branży turystycznej od wielu lat i szanuję pieniądze, które zostawiają u nas turyści. Są ludzie, którzy wychodzą z założenia: "płace, to mi się należy", ale potrafimy walczyć o szacunek dla siebie i pracowników.

"Prestiżowe tajemnice"

Twój partner od brudnej roboty – tym hasłem reklamuje się firma Gosmar. Marcin Kotarski, jej pracownik, zaznacza, że stałymi klientami są luksusowe hotele oraz gabinety SPA. – Dlatego staramy się, aby nasze działania wpływały na podtrzymanie dobrych relacjach z nimi. Wymagania klienta często są bardzo wysokie, co powoduje, że jakość naszej pracy musi być na wysokim poziomie. Dlatego codzienne wizyty na obiektach są dla nas normą – podkreśla.

Kotarski nie ma wątpliwości, że praca przy sprzątaniu basenów jest bardziej wymagająca niż np. w biurowcach. Wśród "utrudnień" wymienia: dużą wilgotność powietrza oraz wysoką temperaturę.

– Mamy też czasami wezwania do usunięcia uszkodzeń mechanicznych, zepsuty prysznic albo oderwana noga od ławki. Znajdujemy przeróżne rzeczy: od portfeli, łańcuszków, pierścionków i inne. Wszystkie znalezione rzeczy oddajemy i trafiają do właścicieli. Czasem znaleziska są na tyle niecodzienne, że jedyne co przychodzi do głowy to pytanie: "jak to jest możliwe?" – przyznał pracownik firmy Gosmar.

Legendy miejskie: nie potwierdzam, nie zaprzeczam

O tym, co jest w wodzie basenowej czy jacuzzi krążą miejskie legendy, niczym o shake’ach w McDonaldzie. Według mitów powtarzanych przez bywalców różnych restauracji ze złotymi łukami w logo, chłodzący napój może zawierać także męskie nasienie. Podobnie jak woda w jacuzzi, które nierzadko staje się scenerią miłosnych uniesień.

Na temat podobnych legend pracownicy dyskretnie milczą. – Nie chcemy, by jakiś przypadek pozwolił na identyfikację obiektu, którym się zajmujemy. A zdarzają się naprawdę ekstremalne historie – przyznają.

Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)