Zabetonowane miasta. "Widzimy nasze błędy"
Miliony złotych za tysiące metrów kwadratowych bruku, kilka ławek i fontannę – tyle średnio wydają miasta na rewitalizacje rynków i centralnych placów miasta. Tyle, że efektem większości tych inwestycji jest brak najbardziej witalnego elementu krajobrazu – zieleni.
Kiedyś zadrzewione, ocienione miejsca zastąpiły betonowe pustynie. Miejsca te są szczególnie uciążliwe w tak upalne dni, jak teraz. Zamiast zachęcać mieszkańców i turystów do odpoczynku i spędzenia czasu na powietrzu, zniechęcają i potwierdzają zasadę, że jak wypoczynek, to koniecznie za miastem.
Pisaliśmy o tym, jak bardzo zmienia się krajobraz miasta "przed" i "po" rewitalizacji (co doskonale widać przy zestawianiu zdjęć). Teraz pytamy o inwestycje w tych miastach, które rewitalizację rynku lub miejskiego placu mają za sobą.
Ząbkowice Śląskie. "Zieleń wróci"
O przebudowie rynku rozmawialiśmy ze Stanisławem Moderskim, asystentem burmistrza Ząbkowic Śląskich. – Rynek był robiony w latach 90., bo już był taki „rozlatujący się”. Nie pomyślano wtedy o zieleni. Posadzono 10 drzewek, ustawiono fontannę i tyle – przyznaje nasz rozmówca.
Zobacz także: Leszek Miller odpowiada Donaldowi Trumpowi. Stanowcze słowa
Ratusz jest świadomy swoich uchybień. – Od kilku lat ustawiamy na płycie rynku donice z kwiatami. W ten sposób ozdabiamy plac w okresie letnim. Jesteśmy przed ponowną rewitalizacją rynku, bo będzie taka potrzeba i mamy w planach utworzenie miejsc zielonych. Taki rynek mieliśmy w latach 70., wtedy było tu mnóstwo zieleni. Chcemy do tego wrócić – deklaruje Stanisław Moderski.
Ząbkowicki ratusz nie podaje konkretnej daty rewitalizacji. Zapewnia, że to priorytet na najbliższe lata. – Wrócimy do wyglądu rynku sprzed kilkudziesięciu lat. To inicjatywa urzędu i burmistrza, która wynika z wielu rozmów z mieszkańcami. Ci, z którymi rozmawiamy wspominają, jak to było kiedyś. Wspominają słynny zielony okrąglak, który stał w samym środku rynku. Był tam kiedyś kiosk, jakaś kawiarnia, jak to bywało za komuny – przypomina Moderski.
Teraz Ząbkowice Śląskie realizują unijny projekt "Rewitalizacje przestrzeni publicznej". W jego ramach zazieleniane są podwórka i mniejsze place w centrum miasta, które w ostatnich latach były zaniedbywane. – To mają być miejsca, gdzie można wyjść latem, usiąść w cieniu, odpocząć. Tak jak nowy rynek. Zieleń wraca do polskich miast – kończy Stanisław Moderski.
Brzesko. "Robimy, co możemy, by było bardziej zielono"
– U nas rzeczywiście tej zieleni mamy mniej – ubolewa Rafał Najdała, zastępca dyrektora ds. strategii i rozwoju Urzędu Miasta w Brzesku.
W magistracie słyszymy, że małopolskie miasto wraca do tradycji urbanistycznej jeszcze sprzed II wojny światowej. – Wtedy rynek był placem, gdzie zbierali się rolnicy i sprzedawali swoje płody. W czasie II wojny światowej, kiedy byliśmy pod okupacją, Niemcy zalesili nasz rynek i wtedy rzeczywiście przypominał park. My natomiast wróciliśmy do pierwotnej koncepcji. Części mieszkańców się to podoba, części nie. Zostawiliśmy kilka dużych drzew, nie ogołociliśmy rynku zupełnie. Niedawno nasadziliśmy nowe drzewa. A w upały ustawiamy kurtyną wodną – wymienia Najdała.
Dalej tłumaczy, że kiedy na rynku było bardziej zielono, nie do końca było bezpiecznie, bo przesiadywali tam mieszkańcy "wysokotrunkowi". Teraz przestrzeń jest przejrzysta i monitorowana.
– Nie mamy w planach ponownej rewitalizacji. Nierozsądne byłoby wydawanie kolejnych milionów na coś, co konserwator zabytków zaakceptował i wpisał w rejestr zabytków – podkreśla Rafał Najdała.
Koszt rewitalizacji rynku w Brzesku to 4 mln zł – 75 proc. kwoty pochodziło z funduszy unijnych, pozostałe 25 proc. z budżetu miasta. – Nie moglibyśmy sobie pozwolić na taką inwestycję bez wsparcia z Brukseli. Rewitalizacja polegała głównie na przebudowie infrastruktury. W latach 2007-13 był „ślepy pęd” na betonowanie i stawianie fontann. Mam wrażenie, że w tej chwili nacisk kładziony jest na funkcje społeczne przestrzeni miejskich, np. zaaktywizowanie mieszkańców, ożywienie więzi sąsiedzkich, tworzenie tkanki społecznej – mówi nasz rozmówca.
Skierniewice. Trzy projekty
Mieszkańcom Skierniewic upały dają się szczególnie we znaki. W tamtejszych kranach przez kilka dni nie płynęła woda. Ochłody i schronienia przed palącym słońcem próżno też szukać na zrewitalizowanym skierniewickim rynku.
– Mamy świadomość, że to nie może być patelnia – stwierdza rzecznik miasta Przemysław Rybicki.
Rynek modernizowano w latach 2005-2006. Do konkursu zgłoszono trzy projekty. Pierwszy: betonowy plac i podziemny parking. Drugi: placu i naziemna konstrukcja w jego centrum. Trzeci: "wachlarzowe" zagospodarowanie rynku, z drzewami i krzewami. Rada Miasta wybrała trzeci projekt, ale w kolejnym etapie naniesiono poprawki, które wykluczyły zieleń.
– Pojawiła się koncepcja, żeby stworzyć w mieście przestrzeń do organizacji masowych imprez, m.in. Skierniewickiego Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw. Do lat 50. Rynek był pustym placem – opowiada Rybicki.
Koszt modernizacji to ok. 7 mln zł. Całość sfinansowano z budżetu miasta.
– W tym roku postawiliśmy na rynku pergole. Zgodził się na to konserwator zabytków. Są punkty usługowe. Mam wrażenie, że rynek się ożywił i że udaje się robić coś na samej płycie. Na razie nie będziemy ingerować w infrastrukturę. Nie ma ponownych planów modernizacji i rewitalizacji – przyznaje Rybicki.
Warszawa. Chińskie lampiony i brzozy w dwóch szpalerach
W 2010 r. zapadła decyzja o rewitalizacji Placu Szembeka na warszawskiej Pradze. Dlaczego? – Plac był przez wiele lat zaniedbany i zapuszczony. Był kompromitującym tłem dla kościoła, który stoi przy placu – mówi WP Andrzej Opala z praskiego urzędu dzielnicy.
Prace przeprowadzono w latach 2011-2012. Oficjalnie plac Szembeka został otwarty 18 maja 2013 roku. Podczas przebudowy popękane płyty chodnikowe wymienione na granitowe, pojawiły się nowe oprawy oświetleniowe w formie świecących ażurowych abażurów (to "chińskie lampiony"), fontannę w formie 62 kolorowo podświetlanych dysz, ustawiono nowe ławki i zasadzono w dwóch szpalerach 45 brzóz. Urządzono także kwietniki i trawniki. Koszt modernizacji wyniósł 22 miliony złotych.
– Przedtem na placu nie było żadnych drzew ani zieleni. Zarząd dzielnicy zdaje sobie sprawę, że tej zieleni mogłoby być jeszcze więcej, ale bez zgody projektanta nie powinniśmy nic zmieniać – zapewnia Andrzej Opala.
Władze stołecznej Pragi zwrócą się do projektanta wtedy, gdy rewitalizacja placu dobiegnie końca. – Chcemy postawić na placu pomnik gen. Piotra Szembeka. Wtedy ta przestrzeń zyska ostateczny kształt i będzie można wkomponować w nią kolejne drzewa i krzewy – deklaruje Opala.
Powrót do przeszłości
Urbaniści nie boją się uogólnień – zabetonowane rynki, pasteloza na osiedlach mieszkaniowych i słupki chodnikach – to największe architektoniczne zbrodnie polskich miastach.
Teraz ma zmienić się jedno – zieleń znów pojawi się w miejskim krajobrazie. Przykład pójdzie z Ząbkowic Śląskich.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl