Bartoszewski o wypowiedzi szefa FBI: ubolewam, że padły głupie słowa
Władysław Bartoszewski, w czasie wojny działacz Rady Pomocy Żydom "Żegota", ostro skrytykował wypowiedź amerykańskiego urzędnika. - Ubolewam, że głupie słowa padły z ust poważnego, oficjalnego przedstawiciela wielkiego państwa - powiedział Bartoszewski. Dodał, że "w każdym kraju jest proporcjonalnie więcej durnot niż rzeczy mądrych".
Władysław Bartoszewski brał udział w niedzielnych uroczystościach z okazji rocznicy powstania w warszawskim getcie. Podczas spotkania powiedział, że "ubolewa, że głupie słowa padły z ust poważnego, oficjalnego przedstawiciela wielkiego państwa".
Sekretarz stanu w kancelarii premiera uważa, że za wypowiedź szefa FBI Amerykanie powinni przeprosić: - Od tego są drogi dyplomatyczne i pierwsze kroki zostały już wszczęte - zaznaczył.
Jak dodał, mało kto jest tak kompetentny w tej sprawie jak polski ambasador w Stanach Zjednoczonych Ryszard Schnepf, "człowiek zasłużony dla naszej dyplomacji, a poza tym mający żydowskie korzenie".
- Jest on bardzo dobrze legitymizowany, by mówić w sposób przekonujący dla niemądrej części Amerykanów - wskazywał sekretarz stanu.
Szef FBI James Comey wygłosił 15 kwietnia przemówienie w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Mówił w nim między innymi o Polakach jako o "wspólnikach morderców", którzy poddając się nazistowskiej ideologii "pomagali mordować miliony".
Powiedział między innymi, że wielu dobrych ludzi, którzy kochali swoje rodziny, pomagali sąsiadom i chodzili do kościoła, pomogło nazistom zamordować miliony ofiar.
Dodał, że "w ich mniemaniu, mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić".