Bartłomiej Sienkiewicz: w kaskadach kłamstw gubi się istota sprawy
W kaskadach kłamstw i przeinaczeń gubi się istota sprawy; nie popełniono żadnego przestępstwa poza jednym: nielegalnym nagraniem rozmowy - powiedział szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
09.07.2014 | aktual.: 09.07.2014 18:25
Sejm rozpatruje wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministra spraw wewnętrznych. Po przedstawicielu wnioskodawców - szefie klubu PiS Mariuszu Błaszczaku - głos zabrał Sienkiewicz.
- Przed chwilą sejm wysłuchał uzasadnienia wygłoszonego przez posła wnioskodawcę, jego wartość jest podobna do uzasadnienia pisemnego i całkowicie mija się z rzeczywistością - powiedział minister. Dodał, że niezależnie od tego faktu czuje się w obowiązku wyjaśnić wszystkie okoliczności nagranej rozmowy.
- Na takich spotkaniach zdarza mi się przeklinać. Nie robię tego w domu, nie robię tego publicznie, ale nie zamierzam się tego wypierać - powiedział Sienkiewicz, odwołując się do nagrania jego rozmowy z prezesem NBP Markiem Belką, opublikowanego przez tygodnik "Wprost". Sienkiewicz przeprosił osoby, które poczuły się urażone rozmową.
- Moja wypowiedź, że państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, a w praktyce nie istnieje, była przesadna, ale zmiana jej kontekstu to manipulacja - oświadczył szef MSW.
- To była rozmowa o tym, jak umocnić państwo polskie, a nie je osłabić - tak Sienkiewicz, występując w debacie poświęconej wnioskowi PiS o wotum nieufności wobec niego, tłumaczył swą zeszłoroczną rozmowę z Markiem Belką, której zapis upublicznił tygodnik "Wprost". "To było przesadne stwierdzenie, ale mówiłem o tym co miesiąc" - podkreślał Sienkiewicz, odnosząc się do swych słów, że "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, a w praktyce nie istnieje"
Jak dodał, właśnie w taki sposób od dawna uzasadniał, że musi być współpraca między różnymi organami państwa, aby tworzyły one wspólny front w zwalczaniu przestępczości. - Na przykład współpraca CBŚ, Urzędu Kontroli Skarbowej i wywiadu skarbowego ma na celu skuteczniejsze zwalczanie różnych przestępstw - wskazał Sienkiewicz. Przypomniał, że z tych samych przyczyn w styczniu podpisano porozumienie między ministerstwami finansów, spraw wewnętrznych i Prokuraturą Generalną. - To wszystko poprawia, a nie pogarsza warunki pracy w Polsce. Uczciwi obywatele i przedsiębiorcy mogą na tym tylko skorzystać - zapewnił.
W opublikowanym przez "Wprost" nagraniu z lipca 2013 r. słychać jak Sienkiewicz rozmawia z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
Sienkiewicz podkreślił, że wątek ten był czysto hipotetyczny. - W tamtym czasie Rada Ministrów pracowała nad nowelizacją budżetu, wciąż nie było pewne czy najgorsze, w sensie kryzysu jest za nami czy przed. Wypytywałem prezesa NBP o jego punkt widzenia na ten temat i jakie narzędzia są dostępne w tym zakresie w Polsce. Prezes NBP mówił, że nie może kupić skarbowych papierów wartościowych bezpośrednio od Ministerstwa Finansów w celu finansowania deficyty budżetowego, bo tego zabrania konstytucja. Jednak w dramatycznej sytuacji gospodarczej, gdyby obligacje nie znajdowały zbytu albo miały wysokie oprocentowanie, to NBP mogłoby je kupić na rynku wtórnym - relacjonował minister.
Zastrzegł, że zrozumiał naturę tego instrumentu i "w tej rozmowie z Belką określił ją, jako rodzaj broni atomowej". - Wspólna konkluzja była taka, że lepiej jej nie używać, jeśli nie jest to absolutnie konieczne - dodał. - To były moje dywagacje, przetestowanie odporności całości organizmu na najgorszy z możliwych scenariuszy. Była to całkowicie hipotetyczna rozmowa, której celem była poprawa kondycji finansowej państwa, nie zaś mojej własnej czy prezesa NBP - mówił.
Zaznaczył, że harmonogram prac nad wspomnianymi w rozmowie przez Belkę ustawami "jasno pokazuje, że rozmowa nie miała na nie żadnego wpływu".
- Poruszaliśmy wiele aktualnych wątków, anegdot, skrótów myślowych. Tak, na takich spotkaniach zdarza mi się przeklinać. Nie robię tego w domu, nie robię tego publicznie. Stenogram ze wszystkich rozmów publicznych wygląda źle. Jednak wszystkich, którzy poczuli się urażeni, przepraszam - powiedział minister.
- Sekwencja zdarzeń pokazuje dokładnie, że pierwszym celem operacji ujawniania taśm z nielegalnych podsłuchów miał być minister spraw wewnętrznych - przekonywał Sienkiewicz w Sejmie. Podkreślił, że ma świadomość kryzysu, który stał się i jego udziałem. - Chciałbym wyrazić za to tu w izbie swoje ubolewanie - mówił szef MSW.
Jak dodał, ma też silne przekonanie, że nie naruszył interesów państwa. - Rozmawiałem o tym, jak Polska ma być silniejsza i sprawniejsza, a nie słabsza i bardziej bezradna - zaznaczył.
- Można mi zarzucać niefrasobliwy język, ale nie działanie w interesie własnym. Wiem, jakie interesy grup przestępczych naruszyłem w czasie mojej pracy i gdzie, przed kim w kraju i za granicą broniłem interesów państwa. Państwa, któremu służę od 20 lat - mówił Sienkiewicz.
Podkreślił, że w "ostatecznym rozrachunku" liczy się tylko to, co realnie robi się dla państwa i jego obywateli. - Nie w świetle fleszy, kamer i mównic, nie w dźwiękach taśm, ale w ciszy i skupieniu - przekonywał Sienkiewicz.
- Jeśli tu i teraz proszę wysoką izbę o odrzucenie wotum nieufności, to czynię to z przekonaniem, wewnętrznym przekonaniem, że tego skupienia do tej pory mi nie zabrakło - oświadczył.
Szef MSW przekonywał też, że jego dymisja oznaczałaby czasowe zawieszenie działania służb i częściowo przerwanie podjętych przez niego procesów reform.
Jak wskazał Sienkiewicz, zmiany te mają doprowadzić do tego, by ABW, BOR i policja działały sprawniej w sytuacji, gdy "informacja staje się podobna do sprzętu wojskowego lub bomb podkładanych przez terrorystów".
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra spraw wewnętrznych jest skutkiem opublikowania w połowie czerwca przez "Wprost" nagrań rozmów m.in. Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. W nagraniu z lipca 2013 r. słychać jak obaj rozmawiają o hipotetycznym wsparciu budżetu państwa przez NBP na kilka miesięcy przed wyborami; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym.
W uzasadnieniu wniosku zaznaczono, że "rozmowy dotyczą zakulisowych targów prowadzonych w sprawie obietnicy finansowania przez NBP deficytu budżetu państwa w zamian za zmiany kadrowe w rządzie, których celem było niedopuszczenie do zwycięstwa w wyborach partii opozycyjnej".
- Co do istoty wniosku mam do powiedzenia jedno zdanie - o zwycięstwie w wyborach decydują wyborcy, czyli obywatele Rzeczypospolitej, a nie urzędnicy - powiedział minister. Dodał, że "w żadnym miejscu żaden z nas nie dbał ani o swój własny interes, ani o korzyści osobiste".