Barbara Nowacka krytykuje Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Zabrakło odwagi"
Barbara Nowacka stwierdziła w programie "Tłit", że Władysław Kosiniak-Kamysz jest niewiarygodny, mówiąc, że w "sprawach polityki nie będzie słuchał biskupów". - Bo doświadczenie pokazuje, że wtedy, gdy trzeba było stanąć odważnie, PSL-owi zabrakło odwagi - mówiła posłanka KO, wspominając o skandalach pedofilskich w polskim kościele. - Widzieli swój tron bliżej ołtarza - dodała. Nowacka stwierdziła również, że jest pewien "układ" pomiędzy PiS a kościelnymi hierarchami.
To jeszcze jedno pytanie dotyczące… Rozwiń
Transkrypcja:
To jeszcze jedno pytanie dotyczące Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wierzy mu pani? On jest wiarygodny jak mówi tak: "W sprawach polityki nie będę słuchał żadnego biskupa".
Nie. Dlaczego? Bo doświadczenie pokazuje, że wtedy kiedy trzeba było stanąć odważnie, PSL-owi zabrakło odwagi.
Chociażby w głośnych sprawach dotyczących skandalów pedofilskich w kościele katolickim. Czyli zaraz po filmie Sekielskiego.
PSL nie chciał odważnie zabrać zdania i zabrać głosu. Oczywiście mówili, że potępiają przestępstwa, natomiast, żeby podjąć kroki ustawowe - tutaj tego zabrakło.
I lata tutaj pokazują, że tej odwagi w PSL-u nigdy nie było. Że bliżej się widzieli ołtarza - ten swój tron bliżej ołtarza.
I dlatego, że wielu politykom brakło takiej odwagi? Postać arcybiskupa Jędraszewskiego na tyle urosła, że odprawiając mszę w Warszawie przed kościołem, tłumy protestują przeciwko temu, co on głosi?
To nawet nie jest kwestia wszystkich polityków, tylko kompletnego koniunkturalizmu części biskupów. I pewnego układu, który ma dzisiaj PiS z kościołem.
Bo w zamian za właśnie takie agitacje, za niegodne zachowania - moim zdaniem - biskupów, którzy uprawiają stuprocentową politykę. I w dodatku niezgodną z miłosierdziem i z jakąkolwiek myślą chrześcijańską.
Obrażanie ludzi dlatego, że są gejami, że mają inne poglądy polityczne, że wybierają inny pomysł na życie albo zdecydowanie mówią o sobie, że są obywatelami Unii.
No, to wychodzi pan biskup i ich będzie obrażał. No to to PiS popiera, płaci za to ciężkie nasze publiczne pieniądze. Ale dlaczego PiS?
To przecież arcybiskup nie jest politykiem PiS-u. Arcybiskup nie jest politykiem PiS-u, ale arcybiskup - jak i wielu innych księży - wprost czerpie benefity z bliskich relacji z PiS-em.
To PiS decyduje o tym, że będą w takim wymiarze lekcje religii w szkołach - naprawdę nie ma takiego obowiązku. To PiS decyduje, jakie pieniądze idą na wspieranie.
I w końcu, taka elementarna przyzwoitość to PiS ani razu, kiedy biskupi lżyli, nie staną w ich obronie.
I w końcu to PiS dopuszcza do tego, żeby działy się takie rzeczy, jak się działy w czasie Parady Równości w Białymstoku.
Czyli nie zabezpiecza odpowiednio demonstracji, których kontrdemonstracje są podsycane wprost przez kościół.
I to oznacza, że takie protesty przed kościołami będziemy widzieć coraz częściej? No myślę, że coraz więcej ludzi ma serdecznie dosyć - nie księży, ale takich postaci jak ten czy inny biskup.