Barack Obama odwołał spotkanie z Władimirem Putinem. To odpowiedź na azyl Snowdena
Barack Obama odwołał planowane na początek września w Moskwie spotkanie z Władimirem Putinem - poinformował zastępca doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa Ben Rhodes. Obama nie zrezygnuje natomiast z udziału w szczycie G20 w Petersburgu. Jak podaje agencja AP, to reakcja na przyznanie przez rosyjskie władze tymczasowego azylu Edwardowi Snowdenowi.
07.08.2013 | aktual.: 07.08.2013 19:31
AP podkreśla zarazem, że decyzja jest też spowodowana rosnącym niezadowoleniem Waszyngtonu w innych kwestiach, takich jak obrona rakietowa czy prawa człowieka.
- Wciąż pracujemy z Rosją w sprawach, w których możemy znaleźć płaszczyznę porozumienia, ale zdaniem prezydenta i całego zespołu doradców ds. bezpieczeństwa szczyt nie ma sensu w obecnych okolicznościach - powiedział Rhodes, cytowany przez agencję AP.
Poinformował, że prezydent, zamiast udać się do Moskwy na spotkanie z Putinem, tuż przed szczytem w Petersburgu (5-6 września) pojedzie do Szwecji.
Choć Rosja i USA nie mają umowy o ekstradycji, Waszyngton domagał się od Rosji odesłania Snowdena, by stanął on przed sądem za przekazanie prasie tajnych dokumentów o inwigilacji elektronicznej prowadzonej na masową skalę przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Dla władz USA Snowden jest przestępcą, który naraził swój kraj na niebezpieczeństwo.
Reakcja Kremla
Tymczasem Kreml wyraził rozczarowanie decyzją administracji USA, o czym poinformował doradca Putina Jurij Uszakow.
Dodał, że zaproszenie prezydenta Obamy do odwiedzenia Rosji pozostaje w mocy, mimo odwołania przez niego wizyty w Moskwie, a Rosja jest wciąż gotowa do współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
Oburzenie w USA decyzją Rosji
W wywiadzie dla telewizji NBC prezydent Obama mówił, że jest rozczarowany decyzją Rosji ws. Snowdena. Jego zdaniem sprawa ta odzwierciedla niektóre "ukryte wyzwania", jakim USA muszą sprostać w relacjach z Rosją. Jak tłumaczył, wynika to po części z tendencji Moskwy, by powracać do "mentalności zimnej wojny".
Decyzja Moskwy wywołała wielkie oburzenie także w Kongresie, gdzie niektórzy deputowani domagali się jeszcze ostrzejszej reakcji ze strony Białego Domu. Apelowali o przeniesienie szczytu G20 z Petersburga w inne miejsce (żeby Obama w ogóle nie jechał we wrześniu do Rosji) albo zbojkotowanie zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w lutym przyszłego roku.
Biały Dom nie zdecydował się na tak radykalne kroki, a komentatorzy podkreślają, że opracowanie reakcji na decyzję Moskwy nie było łatwe. W ostatnim czasie, przed aferą Snowdena, oba kraje sygnalizowały bowiem wolę poprawy stosunków.
Jak przyznał w ubiegłym tygodniu rzecznik Białego Domu Jay Carney, zwłaszcza od zamachów bombowych w Bostonie poprawiła się współpraca organów ścigania obu krajów. Dyplomaci i doradcy ds. bezpieczeństwa przygotowywali grunt pod wrześniowe spotkanie; Waszyngton liczył na przezwyciężenie podczas niego różnic w kwestiach geopolitycznych (Syria, Iran) oraz w kwestiach bezpieczeństwa (obrona przeciwrakietowa). Odwołanie szczytu w Moskwie utrudni też starania Obamy o wynegocjowanie z Rosją umowy o dalszych redukcjach arsenałów jądrowych, co miało być jednym z najważniejszych osiągnięć jego drugiej kadencji.
Pogorszenie wzajemnych stosunków
Stosunki na linii Waszyngton-Moskwa pogorszyły się znacznie od powrotu Władimira Putina na urząd prezydenta. Rosja m.in. wydaliła amerykańską Agencję Pomocy Zagranicznej (AID), oskarżając ją o wpływanie na rosyjskich polityków i wyniki wyborów w Rosji. Rosja zabroniła też niedawno adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów, a USA nałożyły sankcje wizowe na kilkunastu rosyjskich funkcjonariuszy państwowych oskarżonych o łamanie praw człowieka.
USA nie szczędzą krytyki z powodu stanu praw człowieka w Rosji, piętnują prześladowanie przeciwników politycznych, mniejszości seksualnych i organizacji pozarządowych. Moskwa zawsze odpowiada na tę krytykę oświadczeniem, że nikomu nie wolno mieszać się w jej wewnętrzne sprawy.
"Dla Obamy afera Snowdena to tylko jeden z licznych powodów, by zrezygnować z zaplanowanego spotkania z prezydentem Putinem" - podkreślał dziennik "New York Times" jeszcze przed komunikatem Rhodesa. W artykule redakcyjnym we wtorek "NYT" napisał, że "w obecnych okolicznościach jednym rezultatem spotkania byłoby zwiększenie krajowego kapitału politycznego Putina oraz jego znacznego już poczucia własnej wartości".