Bałtyk straszy bronią chemiczną
Na dnie Bałtyku leży więcej min, torped i amunicji z gazami bojowymi, niż do tej pory sądzono. Od kilku dni flota natowskich okrętów poszukuje i neutralizuje niebezpieczne znaleziska w Morzu Bałtyckim. Nie rusza tylko zrzuconych na dno pojemników z gazami trującymi - donosi "Rzeczpospolita".
26.08.2013 | aktual.: 26.08.2013 11:37
Bałtyk jest jednym z najbardziej zaśmieconych materiałami wybuchowymi akwenów wodnych na świecie. Według szacunków Marynarki Wojennej, podczas I i II wojny światowej w Bałtyku postawiono 100 tys. min morskich. Ale być może jest ich nawet dwa razy więcej - czytamy w gazecie.
O ile jednak wojsko radzi sobie ze stopniowym usuwaniem tych pozostałości, to jak dotąd nikt nie zajął się zatopionymi w głębinach ogromnymi składami broni chemicznej. Zdaniem naukowców na dnie morza leży ok. 50 tys. ton amunicji chemicznej. - To środki drażniące, m.in. iperyt, adamsyt, związki arsenu, ale także biały fosfor i tabun - mówi w rozmowie z gazetą dr Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie.
Do wody wyrzucono też puszki z kwasem pruskim (cyklon B). Na dnie spoczęły bomby lotnicze z gazem trującym, miny, pojemniki i granaty. Jak wynika z najnowszego raportu organizacji HELCOM, która monitoruje środowisko naturalne Bałtyku, od 1994 roku do 2011 roku odnotowano ponad sto przypadków wyrzucenia gazu (w postaci zbrylonej) na plażę, lub wyłowienia go przez rybaków. Niektórzy z nich zostali poparzeni - donosi "Rzeczpospolita".
Naukowcy zlokalizowali część miejsc z największymi składami tej broni. To m.in. głębie: Bornholmska, Gotlandzka i Gdańska, cieśnina Skagerrak, Rynna Słupska, szlak od niemieckiego portu Wolgast w kierunku Bornholmu.
Flota natowskich okrętów poszukuje i neutralizuje od kilku dni niebezpieczne znaleziska w Morzu Bałtyckim. W pierwszej kolejności oczyszczane są podejścia do portów i trasy żeglugowe, dopiero potem akweny rzadziej uczęszczane, na których toczyły się działania wojenne - czytamy w gazecie.
Część naukowców uważa, że nie należy ruszać z dna Bałtyku zgromadzonej tam chemii. Tłumaczą, że nie wiadomo, w jakim stanie są osłony, w których zgromadzony jest gaz i obawiają się skażenia. Wskazują też na ogromne koszty takiej operacji. Główny inspektor ochrony środowiska Andrzej Jagusiewicz jest jednak przekonany, że tam, gdzie jest to możliwe broń powinna być wydobywana i neutralizowana.