Balicki chce odwołania szefa NFZ
Minister zdrowia Marek Balicki chce zwołania Rady Narodowego Funduszu Zdrowia w celu rozpatrzenia jego wniosku o odwołanie prezesa NFZ Jerzego Millera - poinformował rzecznik prasowy ministerstwa Jan Bondar. Najwyższa Izba Kontroli zbada również finanse NFZ.
20.07.2005 | aktual.: 20.07.2005 14:46
Powody złożenia wniosku zostaną podane do publicznej wiadomości przed posiedzeniem Rady - powiedział rzecznik. Dodał, że do czasu posiedzenia resort nie będzie komentować tej sprawy.
W myśl ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, Rada może odwołać prezesa na wniosek ministra zdrowia. Jeśli nie odwoła, a nieprawidłowości wskazane przez ministra nie zostaną usunięte, może on wystąpić do premiera o odwołanie Rady. Ze źródeł zbliżonych do Funduszu wiadomo, że Miller ma poparcie Rady.
NIK w NFZ
Najwyższa Izba Kontroli zbada stan finansów Narodowego Funduszu Zdrowia. Kontrola ma dotyczyć zawierania i realizowania kontraktów na świadczenia zdrowotne w czasie ostatnich dwóch lat - powiedziała rzeczniczka NIK Małgorzata Pomianowska. Kontrola rozpocznie się w sierpniu, pierwsze wnioski są przewidziane na koniec grudnia.
Będzie ona dotyczyła stanu funduszów NFZ, zarówno w centrali, jak i w poszczególnych oddziałach. W każdym województwie zbadane zostaną też dwa szpitale, w tym jeden kliniczny, jeśli na danym terenie jest taki - poinformowała Pomianowska. Dodała, że kontrolerzy zbadają też kondycję finansową poszczególnych szpitali oraz dostęp pacjenta do usług medycznych.
Konflikt narastał
Balicki zarzuca Millerowi manipulowanie opinią publiczną, tendencję do gromadzenia pieniędzy zamiast wydawania ich na świadczenia medyczne oraz nieprawidłowości w finansowaniu leczenia hormonem wzrostu, leczenia po przeszczepach oraz leczenia onkologicznego. Prezes Funduszu nie zgadza się z tymi zarzutami.
Konflikt tlił się od zimy ubiegłego roku. Chodziło przede wszystkim o zakres nadzoru ministra zdrowia nad NFZ i krytyczne opinie Funduszu o niektórych projektach autorstwa resortu. W myśl ustawy, minister zdrowia "sprawuje nadzór nad Funduszem stosując kryterium legalności, rzetelności i celowości".
Kiedy media doniosły o problemach z leczeniem onkologicznym, hormonem wzrostu i leczeniem po przeszczepach, wiceminister zdrowia Paweł Sztwiertnia przed kamerami zapowiedział kontrolę w Funduszu.
Urzędnicy NFZ skarżą się na styl kontroli i nagłe żądania rozmaitych dokumentów ze strony ministerstwa. Jak powiedziano w biurze prasowym Funduszu, protokół pokontrolny z ostatnich trzech kontroli ministra w Funduszu dotarł do NFZ we wtorek, w tym samym dniu, kiedy na konferencji prasowej Balicki przedstawiał ich wyniki. Zgodnie z prawem, NFZ ma dwa tygodnie na ustosunkowanie się do protokołu.
Prezes ukarany przez ministra
Balicki na konferencji prasowej nie odpowiedział na pytanie, czy Fundusz złamał prawo - jego zdaniem doszło do "naruszenia ustaw".
Według ministra, w związku z biurokratycznymi opóźnieniami wystąpiło przerwanie prowadzonej u dzieci terapii hormonem wzrostu. Minister wytknął także błędy proceduralne przy finansowaniu leczenia immunosupresyjnego, zaś przy leczeniu onkologicznym - brak reakcji na sygnały o zwiększonych potrzebach w tej dziedzinie.
Wcześniej Jerzy Miller został ukarany przez ministra odebraniem jednej miesięcznej pensji za odmowę przekazania wszystkich dokumentów dotyczących powoływania dyrektorów oddziałów wojewódzkich NFZ. Miller argumentował, że ustawa nie daje ministrowi prawa nadzoru nad polityką personalną, Balicki powoływał się na zapis w tej samej ustawie o obowiązku wydawania ministrowi zdrowia wszelkich dokumentów dotyczących działania Funduszu. Sprawa znajdzie prawdopodobnie finał w sądzie. Największą kością niezgody były nadwyżki finansowe, inaczej interpretowane przez obie strony.
NFZ w ciągu roku działa na podstawie planu finansowego. Na koniec roku bilans powinien wynosić zero. Plan finansowy na ten rok zawiera pulę pieniędzy na świadczenia medyczne zakontraktowane ze świadczeniodawcami, rezerwę ogólną na nieprzewidziane sytuacje (np. spadek wpływów ze składki na ubezpieczenie zdrowotne)
- ok. 300 mln zł na cały rok - która rośnie od zera do końca roku z każdym miesiącem, rezerwę na spłacenie pożyczki z budżetu państwa - 216 mln zł, rezerwę na koszty leczenia Polaków w Unii Europejskiej - ok. 400 mln zł, oraz pulę pieniędzy na wydatki administracyjne. Fundusz przekazuje co miesiąc szpitalom 1/12 wartości kontraktów, jakie zawarły na ten rok. W sytuacji pojawienia się nadwyżek prezes NFZ może wystąpić do zmianę planu finansowego.
Poszło o rezerwy
Dobry gospodarz rozwiązuje rezerwy wtedy, kiedy ryzyko, że w sytuacji nagłej nie będzie środków, jest małe - powiedział Miller w tym tygodniu. Rezerwy budżetu państwa najczęściej rozwiązywane są pod koniec roku, a cześć pieniędzy "przechodzi" na rok następny. Część pieniędzy NFZ, choć jest na kontach w banku, nie może być - zdaniem Millera - traktowana jako wolne środki. Tak jest w przypadku pieniędzy, które są zakontraktowane przez szpitale, ale jeszcze nie wykorzystane - mogą je zużyć do końca roku. Obecnie Fundusz ma ponad 200 mln zł takich środków.
Według Millera, wolne środki, jakimi dysponuje, to ponad 100 mln zł. Kwotę tę chce przeznaczyć w pierwszej kolejności na refundację leków (nie otrzymał zgody na sfinansowanie tej "dziury" z rezerwy ogólnej - przyp. red.). Niewykluczone jednak, że w sierpniu także placówki medyczne otrzymają dodatkowe pieniądze, jeśli utrzyma się wzrost ze wpływu składki, jaki zaobserwowano za czerwiec.
Inne zdanie w sprawie nadwyżek ma Balicki. Narodowy Fundusz Zdrowia bardziej skłania się do gromadzenia środków, podczas gdy zadaniem Funduszu jest ich wydawanie przy zachowaniu równowagi finansowej - powiedział na konferencji prasowej we wtorek.
Pokazał dziennikarzom wyliczenia, z których wynika, że na koniec maja Fundusz dysponował 754 mln zł nadwyżki. Wliczył jednak w tę kwotę rezerwy posiadane przez NFZ. Zdaniem ministra, NFZ powinien nadwyżkę przeznaczyć ją na te dziedziny medycyny, gdzie potrzeby są największe - np. na onkologię.