B. szef gabinetu ministra skarbu przed komisją ds. PZU
B. dyrektor gabinetu politycznego ministra
skarbu Emila Wąsacza, Jarosław Pawlik, powiedział przed
sejmową komisją śledczą ds. zbadania prawidłowości prywatyzacji
PZU, że nie miał żadnego wpływu na proces prywatyzacji
największego polskiego ubezpieczyciela.
14.07.2005 | aktual.: 14.07.2005 16:20
Wąsacz 5 listopada 1999 roku podpisał umowę prywatyzacyjną PZU, na mocy której konsorcjum Eureko i BIG Banku Gdańskiego kupiło za ponad 3 mld zł 30% akcji PZU. Pawlik podkreślił, że nie uczestniczył w podpisaniu tej umowy.
Nie prowadziłem żadnych rozmów, ani negocjacji w sprawie prywatyzacji PZU - oświadczył Pawlik. Zapewnił, że nie brał udziału w żadnym spotkaniu dotyczącym procesu prywatyzacji PZU, ani nie zlecał żadnych analiz dotyczących tego procesu. Jak dodał, nie miał żadnego wpływu na decyzje personalne dotyczące prywatyzacji PZU.
Zapewnił, że o procesie prywatyzacji największego polskiego ubezpieczyciela nie rozmawiał ani z Wąsaczem, ani z wiceminister skarbu Alicją Kornasiewicz, ani z dyrektorem departamentu spółek strategicznych w ministerstwie skarbu Hubertem Kierkowskim.
Świadek podkreślił, że nie zna kulisów wyboru doradcy prywatyzacyjnego PZU - ABN Amro oraz że nie uczestniczył w żadnym spotkaniu, którego tematem byłby wybór doradcy prywatyzacyjnego PZU.
Jak powiedział, nie miał żadnej własnej wizji prywatyzacji PZU, bo - jako szef gabinetu politycznego ministra - nie mógł ingerować w proces prywatyzacji największego polskiego ubezpieczyciela. "Nie miałem kompetencji ani chęci, aby brać w tym udział" - podkreślił Pawlik.
Świadek poinformował też, że pracę w Ministerstwie Skarbu zaproponował mu Wąsacz. Przyznał jednak, że przed tą propozycją widział się z ministrem skarbu jedynie dwa, trzy razy.
Na większość pytań członków komisji Pawlik odpowiadał: nie wiem, nie chciałem wiedzieć, nie pamiętam. Choć do jego obowiązków jako szefa gabinetu politycznego ministra skarbu należało m.in. organizowanie spotkań szefa resortu, to - jak zaznaczył - uczestniczył jedynie w ok. 10% z nich.
Jak zapewniał, większość tych spotkań to były spotkania ze związkami zawodowymi prywatyzowanych zakładów. Przyznał jednak, że uczestniczył "w jednym czy dwóch" spotkaniach Wąsacza z ówczesnym szefem AWS Marianem Krzaklewskim.
Pawlik, który oprócz funkcji szefa gabinetu Wąsacza był członkiem rady nadzorczej PZU i KGHM, przyznał, że ówczesny prezes PZU Władysław Jamroży przychodził do niego i skarżył się, że nie ma żadnego wpływu na prywatyzację spółki, której jest prezesem.
Pawlik podkreślił, że mimo informacji od Jamrożego nie starał się wpłynąć na zmianę polityki ani u Wąsacza, ani u Kornasiewicz. Nie chciałem w jakikolwiek sposób ingerować w prywatyzację - zapewnił.
Sporo emocji wśród posłów wzbudziły zeznania Pawlika na temat usytuowania jego biura w resorcie skarbu. Pawlik odpowiedział, że był to pokój połączony "otworem" z gabinetem ministra. "Połączony otworem czy drzwiami" - dociekała posłanka Ewa Kantor (Dom Ojczysty), wzbudzając śmiech członków komisji.
Bogdan Lewandowski (SdPl) powiedział po przesłuchaniu, że Pawlik byłby "znakomitym dyrektorem gabinetu osobliwości", a nie gabinetu politycznego ministra. On o niczym nie wiedział, wszystko go zaskakiwało, nawet nie wiadomo, jakie miał obowiązki - ocenił.