B. dyspozytor pogotowia: nie brałem pieniędzy od zakładów pogrzebowych
Były starszy dyspozytor łódzkiego pogotowia
Tomasz S. - kolejny świadek w procesie "łowców skór" - zeznał przez sądem, że nie przekazywał zakładom pogrzebowym informacji o zgonach i nie przyjmował od nich żadnych pieniędzy.
Prokuratura zarzuca Tomaszowi S. przyjęcie co najmniej 60 tys. zł za informację o zgonach. Z zeznań wielu świadków w tym procesie wynika, że to właśnie on rządził handlem informacjami o zgonach. B. dyspozytor utrzymuje, że tylko z plotek słyszał o tym, że firmy pogrzebowe płaciły za informacje o zgonach. Zeznał, że sponsoring ze strony firmy pogrzebowej pojawił się na początku lat 90., kiedy powstała pierwsza prywatna firma przewożąca zwłoki.
Sąd przed rozpoczęciem przesłuchania odrzucił wniosek świadka o wyłączenie jawności rozprawy. Świadek utrzymuje, że otrzymywał telefony z pogróżkami i się boi. Jednocześnie sąd nie zezwolił mediom na rejestrację dźwięku i obrazu z przebiegu zeznać Tomasza S.
W procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Łodzi na ławie oskarżonych zasiadają dwaj b.sanitariusze i dwaj b.lekarze łódzkiego pogotowia. B. sanitariusze oskarżeni są o zabójstwo 5 pacjentów, a lekarze o narażenie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci. Całej czwórce zarzuca się przyjmowanie pieniędzy od firm pogrzebowych za informację o zgonach. Byłym sanitariuszom grozi dożywocie, lekarzom - do 10 lat więzienia.