Aznar: nie doprowadziliśmy do fiaska szczytu UE
Premier Hiszpanii Jose Maria Aznar w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera" zdecydowanie odpiera kierowane pod adresem Hiszpanii i Polski zarzuty o przyczynienie się do fiaska niedawnego szczytu UE w Brukseli.
Na szczycie Unii 12 i 13 grudnia, kończącym półrocze włoskiej prezydencji, nie przyjęto projektu konstytucji europejskiej, ponieważ 15 państw członkowskich i 10 państw wstępujących do Unii nie doszło do porozumienia w kwestii zaproponowanej przez Konwent zmiany nicejskiego systemu podejmowania decyzji na inny, opierający się na zasadzie podwójnej większości (50% państw i 60% obywateli).
Aznar chce silnej Europy
System nicejski przyznaje średnim państwom, jak Polska i Hiszpania, 27 głosów, tylko o dwa głosy mniej niż Francji, Niemcom, Włochom i Wielkiej Brytanii, co daje im większe możliwości sprzeciwu wobec decyzji Unii.
"Pragnę silnej Europy złożonej z państw narodowych, zdolnej zreformować swoją gospodarkę i wiernej paktowi atlantyckiemu, ponieważ Unia o charakterze atlantyckim to jedyna możliwa Unia. Poszerzenie UE musi opierać się na tych trzech filarach i wierzę, że mogą one być wspólne dla wszystkich Europejczyków" - podkreślił Aznar, który w marcu przyszłego roku kończy swoją kadencję i nie będzie już stał na czele hiszpańskiego rządu.
Zdaniem premiera Hiszpanii podstawową zasadą przyszłej poszerzonej Unii powinno być poszanowanie przyjętych zasad. Aznar jest przekonany, że zwłaszcza po niezastosowaniu wobec Francji i Niemiec sankcji za przekroczenie zasad Paktu stabilizacyjnego trzeba pokazać, że "wszyscy muszą respektować przyjęte reguły".
Europa dwóch prędkości
Aznar uważa, że "już dziś istnieje Europa dwóch prędkości" i że różnice dotyczą nie tylko systemu obronności ale przede wszystkim tempa rozwoju gospodarczego. Tym bardziej więc, jego zdaniem, istotne jest przestrzeganie przyjętych porozumień. Aznar powiedział, że przykładem porozumień, których należy przestrzegać, jest przyjęty w Nicei i "jeszcze nie sprawdzony" system głosowania.
"W Nicei zostało zawarte oficjalne porozumienie i zostało powiedziane nowym członkom, że na tej podstawie zrealizowane zostanie poszerzenie Unii. Konwent nie miał uprawnień, aby zmieniać to uroczyste porozumienie, ratyfikowane następnie w Kopenhadze" - uważa Aznar.
Hiszpański premier podkreślił, że jego kraj "jest gotów rozważyć wszystkie pomysły, nawet takie, które zakładają reformę porozumień z Nicei", dodał jednak, że w Brukseli żądano, aby propozycję Konwentu "przyjąć lub odrzucić" i zauważył, że "w takiej sytuacji trudno jest osiągnąć porozumienie".
Chcieliśmy kompromisu
"W Brukseli niektóre kraje, jak Hiszpania, pragnęły porozumienia, ale inne przybyły na szczyt zdecydowane nie zgadzać się na żaden kompromis" - powiedział Aznar. Nawiązując do postulatów niektórych państw, by ograniczyć środki finansowe Unii po 2006 r., premier powiedział, że zastanawia się "w jaki sposób Unia 25 państw ma funkcjonować mając mniej środków niż Unia składająca się z 15 członków".
"Rozumiem, że niektóre państwa chciałyby płacić niższe składki, ale zasadniczą kwestią jest to, czy Europa chce nadal prowadzić politykę strukturalną, czy nie" - zwrócił uwagę hiszpański premier.