Awantura w TVP i przemiana policji. "Już nie realizują poleceń jakiejś władzy"
Jarosław Kaczyński domagał się od policji zatrzymania, przesłuchania, a nawet aresztowania osób uczestniczących w rzekomym pobiciu posłanki Joanny Borowiak. Do incydentu, polegającego na przytrzaśnięciu drzwiami polityk, doszło w trakcie zmiany władz TVP. Ekspert Piotr Caliński komentuje dla WP przebieg interwencji służb.
- Zadaniem policji nie jest rozstrzyganie, kto ma prawo zajmować gabinet prezesa TVP i reagowanie przy tym na uwagi polityków minionej opcji ani żadnej opcji. Interwencja w gmachu TVP jest w gruncie rzeczy banalnie prosta. Policjanci powinni jedynie pilnować, aby nie doszło do rękoczynów. Pouczyć strony o przysługujących im prawach - mówi WP Piotr Caliński, były komendant w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie i ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa.
To komentarz do ostatnich scen z siedziby TVP. Obecny w gmachu Jarosław Kaczyński domagał się "podjęcia czynności" wobec o mężczyzny, który przepychał się w drzwiach z posłankę Joannę Borowiak, nie pozwalając jej wejść do gabinetu nowego przewodniczącego rady nadzorczej TVP. Politycy PiS mówili, że została napadnięta przez "osiłków" nowego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Politycy Zjednoczonej prawicy mówią o siłowym przejęciu państwowych mediów.
- Mężczyzna z całą pewnością powinien się znaleźć w lokalu policyjnym, powinien być przesłuchany z udziałem prokuratora. Jest podstawa do jego aresztowania. Sam fakt pobicia i to takiego, że prowadzi do hospitalizacji, jest podstawą, żeby takie działania podjąć, a panowie takich działań nie podejmują - powiedział Jarosław Kaczyński zwracając się do funkcjonariuszy prowadzących interwencję.
- Od dwóch godzin pan mówi o podejmowaniu czynności. Pan nas oszukuje - pokrzykiwał na policję poseł Przemysław Czarnek.
- Proszę dać nam pracować - odparli funkcjonariusze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Interwencja policji w TVP. "To całkiem inny styl działania"
Piotr Caliński zwrócił uwagę, że policjanci nie są od rozstrzygania kwestii formalnoprawnych dotyczących zmiany władz TVP. - Na pewno nie powinni reagować na żądania jednej strony, która akurat uważa, że ktoś siłowo przejmuję telewizję. Jeśli w TVP są intruzi, to wyprowadzenie ich z gmachu jest zadaniem ochrony - dodaje rozmówca WP.
- W relacjach widzimy, że to jest już całkiem inny styl działania policji. Nie realizuje poleceń jakiejś władzy, co zdarzało się wcześniej. W finale interwencji, kiedy emocje opadną, powinien paść komunikat, że zgromadzenie w TVP wyczerpało swój cel i należy rozejść się do domów - komentuje Piotr Cywiński. To on w trakcie kampanii wyborczej zwracał uwagę na nieprawidłowości przy zatrzymaniu posłanki KO Kingi Gajewskiej.
W środę Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, przekazał, że budynku Telewizji Polskiej zgłoszono kilka interwencji. Jak relacjonował Marczak, zgłoszenia dotyczyły wejścia na teren obiektu oraz naruszenia nietykalności. Zapewniał, że czynności policji cały czas trwają i za wcześnie na wyciąganie wniosków.
Zmiana władz w TVP
We wtorek wieczorem minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów zarządów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. W komunikacie powołał się na "pełną autonomię w zakresie podejmowania takich decyzji". W środę w siedzibie TVP pojawił się adwokat Piotr Zemła, jako nowy przewodniczący rady nadzorczej TVP.
Zemła zajął gabinet Mateusza Matyszkowicza, który dotąd rządził w telewizji. Według doniesień mediów nowym prezesem TVP został Tomasz Sygut, w przeszłości dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i szef TVP Info.
Tymczasem politycy PiS wraz z pracownikami spółki próbowali wejść do tego pomieszczenia. Doszło do szamotaniny w drzwiach.
Postawny mężczyzna zatrzasnął je przed posłanką Joanną Borowiak. - Biją kobietę! krzyczała. Według posła Romana Giertycha (KO) mężczyzna, który zastawił wejście, jest wieloletnim pracownikiem TVP "dyrektorem bezpieczeństwa".