Trwa ładowanie...
22-01-2013 07:15

Autorka filmu "Anatomia upadku" Anita Gargas o relacji świadków: samolot rozpadł się w powietrzu

- Dotarliśmy do nowych świadków, którzy potwierdzają, że samolot rozpadł się jeszcze w powietrzu. Widzieli to i opisują dokładnie - czytamy w tygodniku "W Sieci". Ich świadectwa dopełniają ustalenia ekspertów zespołu parlamentarnego. To jednoznaczny wniosek - mówi tygodnikowi "W Sieci" Anita Gargas, dziennikarka "Gazety Polskiej", autorka filmu "Anatomia upadku", pytana przez Jacka i Michała Karnowskich o relacje świadków, do których dotarła ekipa realizująca dokument.

Autorka filmu "Anatomia upadku" Anita Gargas o relacji świadków: samolot rozpadł się w powietrzuŹródło: PAP/EPA, fot: YURI KOCHETKOV
d45wzts
d45wzts

Z kolei w "Gazecie Polskiej" czytamy, że aż 24 świadków katastrofy smoleńskiej przedstawia wersję wydarzeń, która całkowicie odbiega od oficjalnych ustaleń zawartych w raportach MAK i komisji Millera. W tej liczbie są także nowi świadkowie występujący w filmie "Anatomia upadku" Anity Gargas. Wskazują oni, że w Smoleńsku doszło do eksplozji, obalają też teorie "beczki" i "pancernej brzozy".

Gargas zaprzecza, żeby ktoś wcześniej z Polski rozmawiał ze świadkami, o których wspomina w związku z katastrofą rządowego tupolewa. - Nie. Nikt ich o nich nie pytał - mówi. Pytana m.in. o wypowiedź w filmie płk. Zbigniewa Rzepy, który przyznał, że nawet oględziny miejsca tragedii powierzono Rosjanom, twierdzi, że "wszystko oddano Rosjanom". - Prokuratura w sprawie katastrofy zachowywała się, jakby cierpiała na totalny paraliż. Przykłady można mnożyć, a jeden film z pewnością nie wyczerpał tematu - mówi.

- Do głowy by mi nie przyszło, że prezydent może zginąć w rządowym samolocie z winy funkcjonariuszy państwa zaniedbujących - wiele wskazuje na to, że celowo - swoje obowiązki - mówi Gargas. Przyznaje, że pamięta, że jako dziennikarka towarzyszyła kiedyś Lechowi Kaczyńskiemu w czasie jego wizyt w Mongolii, Japonii i Korei. - Były krótkie, ale w ich trakcie przydarzyły się trzy usterki tupolewa - wspomina.

Gargas wyznaje, że po 10 kwietnia 2010 roku zaczęła zadawać sobie pytania. - (...) Dlaczego zapomniałam, że żyjemy pomiędzy dwoma żywiołami: teutońskim i moskiewskim, które nigdy w historii nie przyniosły nam niczego dobrego? Które tak często się jednoczyły, by zlikwidować czy osłabić nasze państwo? (...) - pyta "W Sieci". - Mamy trochę inne czasy - to nie jest argument? - dopytują Karnowscy. - Czasy może inne, metody te same. Putin nie zawahał się wydać polecenia, by zabić Aleksandra Litwinienkę, byłego rosyjskiego agenta, który przeszedł na stronę Zachodu - dodaje dziennikarka.

d45wzts

Wspomina też, że od początku widziała powstrzymywanie wszystkich przed rozwijaniem dyskusji publicznej na temat okoliczności katastrofy, przed ustalaniem faktów i patrzeniem rosjanom na ręce. - Można było odnieść wrażenie, że Polska była wtedy krajem najmniej zainteresowanym tym, co wydarzyło się w Smoleńsku. To zdumiewające - opowiada.

- Jest wiele pytań, na które wciąż nie znamy odpowiedzi. Np. co się stało z wojskową CASĄ, którą mieli lecieć generałowie. Dlaczego dowódców wojsk przesadzono ostatecznie do tupolewa? Kto podejmował tę decyzję? Nie wiadomo, a prokuratury jakby to nie obchodziło - komentuje Gargas.

Na pytanie, jak wygląda dziś miejsce tragedii, Gargas odpowiada: - Rosjanie nadal robią, co mogą, by zatrzeć wszelkie ślady tragedii. Miejsce, gdzie samolot runął, zabudowuje się, niweluje. Wszystko bez sprzeciwu strony polskiej. By już nikt nie doszedł prawdy.

d45wzts
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d45wzts
Więcej tematów