Auto wjechało w tłum w USA. "Akt terroru"
Atak podczas demonstracji środowisk antyfaszystowskich w amerykańskim Charlottesville. Rozpędzony samochód znalazł się na trasie marszu. Jedna osoba nie żyje, co najmniej sześć zostało rannych.
12.08.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:15
Auto nie zatrzymało się za innymi, które przepuszczały protestujących na ulicy miasta Charlottesville w stanie Wirginia. Od kilkunastu godzin trwają tam starcia skrajnej prawicy z policją i członkami organizacji antyfaszystowskich.
Samochody wpadły w tłum - relacjonuje Fox News. Amerykańskie media informują, że wszyscy ranni są w ciężkim stanie.
Służby uważają, że kierowca celowo rozpędził samochód i był to akt terroru - podaje CNN.
Burmistrz miasta Mike Signer w oświadczeniu określił atak jako "tchórzliwy pokaz nienawiści, bigoterii, rasizmu i nietolerancji".
Gubernator amerykańskiego stanu Wirginia ogłosił stan nadzwyczajny w Charlottesville w sobotę, po pierwszej fali starć. Demonstranci określający siebie mianem białych nacjonalistów zapowiedzieli manifestację w Charlottesville w proteście przeciwko planom usunięcia z parku pomnika generała Konfederacji Roberta Lee.
Jak informuje Polskie Radio, zgromadzeni pod hasłem "Zjednoczyć prawicę" w nocy przeszli przez miasto z pochodniami, skandując hasło "Nie zastąpicie nas". Gdy w sobotę rano powrócili na ulice Charlottesville spotkali się z kontrmanifestantami. Po drugiej stronie stanęli między innymi lewicowi aktywiści i czarnoskórzy członkowie ruchu Black Lives Matter.