Auto staranowało po zmroku procesję. Nikt nie poniesie kary?
Prokuratura złożyła wniosek o warunkowe umorzenie śledztwa w sprawie wypadku, który wydarzył się w listopadzie 2015 roku w Bejdach na Mazowszu. W idącą po zmroku drogą grupę wiernych wjechało auto. Kilkanaście osób zostało rannych.
22.11.2017 | aktual.: 22.11.2017 11:23
Do zdarzenia doszło na drodze powiatowej. Osobowe auto wjechało w grupę osób, które brały udział w procesji, idącej z kościoła na cmentarz. Łącznie poszkodowanych zostało kilkanaście osób. 10 z nich przetransportowano do szpitala, stan jednej uznano za poważny. Pozostałym udzielono pomocy na miejscu zdarzenia.
Kierowcą auta, które wjechało w grupę wiernych, był 19-latek. Mężczyzna był trzeźwy w chwili wypadku. Tłumaczył, że nie zauważył idącej jezdnią grupy.
Policjanci przyznali wówczas, że procesja nie była w żaden sposób "oznakowana", a widoczność na drodze, na której doszło do wypadku, była ograniczona.
Sprawą tego wypadku zajęła się prokuratura. Zarzuty usłyszały dwie osoby: kierowca i miejscowy proboszcz, który prowadził procesję. Kierowca miał odpowiadać za naruszenie zasad bezpieczeństwa i niedostosowanie techniki do warunków jazdy. Proboszcz za to, że nie zadbał, by przemieszczający się po zmroku wierni byli wyposażeni w latarki i odblaski.
Kierowcy i proboszczowi groziło do 5 lat więzienia.
Teraz - jak informuje rmf24.pl - prokuratura chce, aby mężczyźni uniknęli kary. Powód? Obaj nie byli do tej pory karani i choć zawinili, to - jak wynika z najnowszej opinii biegłych - zrobili to nieumyślnie.
Jeśli sąd na wniosek prokuratury warunkowo umorzy postępowanie, nie powstaną nawet akty oskarżenia i mężczyźni unikną kary.
Źródło: rmf24.pl