Austriacki Książę Żelazne Serce idzie po władzę. 31-latek znalazł sposób na populistów
Liberał, który walczy z islamem i zamyka Austrię przed imigrantami. Niespełna 31-letni Sebastian Kurz znalazł receptę na przejęcie władzy. Wykorzystuje hasła populistów i odbiera im elektorat.
Już w wieku 23 lat Kurz został szefem młodzieżówki Austriackiej Partii Ludowej. Nie ukończył studiów prawniczych w Wiedniu, ale nie zamierzał "skakać jak kangury". Jego ambicje sięgały znacznie dalej. Cztery lata później został szefem dyplomacji, a po wyborach zaplanowanych na październik tego roku może zostać najmłodszym przywódcą w Europie.
Noszący się na czarno, niebieskooki polityk z zaczesanymi do góry włosami doskonale radzi sobie z mediami i nie boi się głosić jednoznacznych, kontrowersyjnych poglądów. W parlamencie przeforsował ustawę zabraniającą finansowania meczetów i imamów, muzułmańskich duchownych, zza granicy. Tłumaczył to koniecznością przeciwdziałania radykalnemu islamowi w Austrii.
Ostro krytykował też niemiecką politykę otwartych drzwi podczas kryzysu migracyjnego w 2015 r. i był otwartym zwolennikiem uszczelniania granic i zamknięcia szlaku bałkańskiego dla przybyszów spoza Europy. Austriacy wykazali się przy tym niezwykłą finezją tłumacząc światu, że nie budują wcale murów, tylko furtki. Mimo tego przeciwnicy uznali, że Kurz jest bezduszny i nadali mu przydomek "Księcia Żelazne Serce".
Czas na nową nową politykę i młode twarze
Ostatnie wybory prezydenckie wygrane przez Alexandra Van der Bellen pokazały, że duże, tradycyjne partie polityczne utraciły zaufanie Austriaków. To samo zjawisko pozwoliło Nigelowi Farage’owi doprowadzić do Brexitu, a Emmanuelowi Macronowi zostać prezydentem Francji. Donald Trump, w USA w drodze do Białego Domu, przejął Partię Republikańską. Stąd Kurz w wyborach wystąpi jako lider "Nowej Partii Ludowej", ukrywając skrót nazwy macierzystego ugrupowania ÖVP, który wyborcom kojarzy się jednoznacznie z establishmentem.
W reakcji na te tendencje Kurz zerwał koalicję z socjaldemokratami i doprowadził do rozpisania wyborów 15 października. Teraz walczy o poparcie z prawicową, populistyczną Partią Wolności. Wzrost popularności Partii Ludowej wyraźnie powiązany jest ze spadkiem poparcia dla skrajnej prawicy.
W sondażach ugrupowanie Kurza nadal jest na trzecim miejscu, ale on sam wyrasta na najpopularniejszego polityka w Austrii. Nie dziwi więc, że kampania ÖVP to przede wszystkim kampania Sebastiana Kurza. Dla jednych Austriaków staje się uosobieniem "idealnego zięcia", a dla przeciwników "małym dyktatorem".
Jeżeli na jesieni Kurz zostanie kanclerzem Austrii, to odbierze 39-letniemu Macronowi tytuł najmłodszego lidera w Europie. Przy nim nawet 46-letni premier Kanady Justin Trudeau wyglądał będzie na bardzo dojrzałego męża stanu.
*Zobacz, jak nowy prezydent Francji Emmanuel Macron zmaga się z falą hejtu *
Ani Kurz, ani Macron nie wywodzą się z ruchu oburzonych, którzy jeszcze kilka lat temu wychodzili na ulice i grozili obaleniem dotychczasowego porządku. Polityków tych nie można też powiązać ze skrajną prawicą. Nie mniej i jednemu, i drugiemu zdarza się głosić hasła, pod którymi mogliby się podpisać sympatycy lewicy bądź prawicy, a komentatorzy mają problem z określeniem, co tak naprawdę myślą młodzi przywódcy.
Jeszcze niedawno wydawało się, że reakcją na globalny kryzys, niestabilność czy kłopoty Unii Europejskiej będzie dojście do władzy skrajnie prawicowych populistów. Tymczasem stare elity nie schodzą ze sceny, tylko odmładzają oblicze i język, żeby skutecznie dostosować się do nowych warunków. W tym celu przejmują część retoryki populistów, a równocześnie rozbrajają bombę, jaką dla establishmentu stanowią silne ugrupowania na krańcach sceny politycznej.