Atak z bronią na obrońców zwierząt. Jedna osoba w szpitalu
Obrońcy praw zwierząt z Dolnego Śląska poinformowali, że padli ofiarą ataku. Podczas poszukiwań zaginionego psa trzy osoby wybiegły na nich z siekierą i wiatrówką. Jedna osoba trafiła do szpitala.
22.11.2021 12:10
Jak podają aktywiści z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę podczas interwencji pod Bolkowem. Jak podaje wrocławska "Gazeta Wyborcza", na jednej z relacji na Instagramie było widać mężczyznę trzymającego podłużny przedmiot. Groził nim kobiecie z DIOZ. Był wobec niej agresywny.
Atak na obrońców zwierząt. Uzbrojeni agresorzy
Z ośrodka wykradziono Zbyszka - zaniedbanego przez właścicieli owczarka niemieckiego, którym od niedawna opiekowali się aktywiści. Jak mówił "GW" prezes DIOZ Konrad Kuźmiński, pies ma anemię i zapalenie kanałów słuchowych. W ośrodku był poddany leczeniu.
Gdy zorientowano się, że pies zniknął z ośrodka, aktywiści pojechali do właścicieli owczarka. Konrad Kuźmiński relacjonuje, że na miejscu wymierzono broń w stronę obrońców zwierząt. Jeden z działaczy padł po tym, jak uderzono go trzonkiem w głowę. Mężczyznę potraktowano również gazem. Stracił przytomność. Na miejsce wezwano policję. Powiadomiono ją o pobiciu i groźbach.
Zobacz także: Brak decyzji ws. obostrzeń troską o poparcie? Poseł PiS wskazuje
W niedzielę działacz DIOZ wyszedł ze szpitala. Ma jednak posiniaczoną głowę. Psa Zbyszka nie udało się odnaleźć.
Policja ustala okoliczności zdarzenia. Potwierdza, że agresorzy mieli wiatrówkę, oraz że na miejsce dotarło pogotowie ratunkowe. Nie potwierdza jednak, że doszło do ataku siekierą.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"